Przegryzam wargę i niekontrolowanie trzęsą mi się nogi. To nie moja wina, że tak się stresuję.
Wyrzucą mnie?
Zawieszą?
A może sprowadzą pomoc?
Do gabinetu wchodzi dyrektorka, czuję jak moje serce nagle przyspiesza.
-Mio, wszystko w porządku? Nie wyglądasz za dobrze- pani Cece zakłada włosy za ucho i siada naprzeciwko mnie. Uważnie mi się przygląda. Przeczę i wymuszam uśmiech.- Wiem, że jesteś przerażona i zdezorientowana tym wszystkim, ale obiecuję ci, że takie coś się więcej nie wydarzy. Nie mam pojęcia, jak to mogło się stać. Wiem, że to co się wydarzyło, jakoś na ciebie wpłynęło, ale jesteśmy z tobą, kochanie. Powiedz mi tylko, czy zrobił ci jakąś krzywdę?- widzę w jej spojrzeniu troskę. Chyba serio się tym przejęła.
- Nie, na szczęście Leondre był w pobliżu i załatwił sprawę. Ale było blisko- odpowiadam słabym głosem.
Dyrektorka wzdycha i opiera się o biurko.
- Dla mnie jest to niedopuszczalne, nie mam pojęcia, co mogę zrobić. Wydaję mi się, że Leondre wie, kim był ten chłopak i będzie musiał nam powiedzieć parę słów. Zostań w domu, jeśli chcesz. Spróbujemy to wszystko załatwić i sprawić, abyś była bezpieczna, dobrze? Opisz mi, co teraz czujesz. Jakie towarzyszą ci emocje?
- Strach. Chyba najbardziej jestem przerażona. I to już nie chodzi o mnie, bo szczerze Leo sprawił, że w większości o tym zapomniałam i jestem wdzięczna, że nic mi się tak na prawdę nie stało. Chodzi o niego. Wiem, jaki jest teraz wściekły i bezradny, obwinia się za to. Jestem strasznie zmieszana. Wciąż czuję palce tego chłopaka na moich ramionach, ale wmawiam sobie, że to nic takiego. Nie chcę, aby zrobiło się z tego nieporozumienie. Jestem cała i nic mi nie jest- skubię paznokcie i chcę już stąd wyjsć.
- Myślę, że to normalne. Troszczy się o ciebie, darzy wielkim uczuciem i ma teraz wyrzuty sumienia, że bliska dla niego osoba musiała przeżyć coś takiego. Jeśli chodzi o ciebie, to mogę zapisać cię do psychologa, jeśli masz taką potrzebę. Zabrzmi to żałośnie, ale spróbuj o tym nie myśleć. Spędzaj czas z bliskimi i zrób sobie wolne.
- Okej, dziękuję bardzo- wstaję i kieruję się do drzwi- do widzenia- mówię i wychodzę.
Oddycham z ulgą. Nie było tak źle.
Jestem na korytarzu. Rozglądam się wokół, ale nikogo nie ma. Po chwili przypominam sobie, że przecież jest sobota.
Wychodzę na dwór. Moje serce szybciej bije, gdy widzę bruneta.
Odwraca się w moją stronę i szeroko uśmiecha. Podchodzi do mnie i mocno obejmuje.
- I jak było?- szepcze mi do ucha, a ja dostaję gęsiej skórki.
-Dobrze, szczerze mówiąc. Dali mi wolne. Będą chcieli z tobą porozmawiać o tym chłopaku. Powiesz im coś?- pytam.
-Nie wiem, chyba będę musiał coś zmyślić. Nie chcę mieć kłopotów- mruczy i całuje mnie w szyje. Niekontrolowanie chichoczę, wtulając się w niego jeszcze bardziej.
-Chcą teraz porozmawiać?- pyta, a ja odpowiadam, że nie mam pojęcia.
Po paru minutach postanawiamy wracać do domu. Przypomina mi się, że muszę porozmawiać z mamą i aż robi mi się niedobrze. Nie mam ochoty po raz kolejny tego opowiadać.
Chyba że..
-Masz plany na wieczór?- zerkam na bruneta. Zastanawia się chwilę i daje mi odpowiedź, jakiej oczekiwałam.
-Nie, raczej nie. A co? Chcesz wpaść?- puszcza mi oko i cicho się śmieje.
-Tak, z chęcią. Mam ochotę odizolować się od tego wszystkiego. Boże, ile my przeszliśmy, nie uważasz? Te bezsensowne kłótnie, przekleństwa.. a i tak jesteśmy razem- rozpływam się i nawet nie zauważam, gdy Leo obraca mnie do siebie.
- Awantury były z większości o zazdrość, nie pamiętasz? Wtedy pod klubem albo w szkole. Wydaje mi się, że boimy się siebie stracić- szepcze i przybliża swoje usta do swoich. Mruczę i z przyjemnością oddaję pocałunek. Leondre błądzi rękoma po moim ciele, a ja łapie go za włosy, tak jak lubi.
Co ja bym bez niego zrobiła...
Nagle ktoś trąbi, a my odskakujemy od siebie jak oparzeni. Śmieje się do nas i odjeżdża. Nie mamy pojęcia, kto to był.
Marszczę brwi i zerkam na Leondre. Jest tak samo zszokowany jak ja.
-Nieważne, chodźmy- mówię po chwili ciszy. Patrzy na mnie i lekko się uśmiecha.
-Leo.. znasz go?- pytam, bo zauważam, że coś jest nie tak.
-Nie, skąd? Chodźmy do ciebie- odpowiada, a ja wciąż mam uczucie, że nie mówi mi prawdy.
-Kochanie, nie okłamuj mnie. Przecież widzę- przegryzam wargę i nie chcąc ukazywać, jak bardzo mi przykro, że nie chce mówić mi pewnych rzeczy, zaczynam iść.
Nie zdążyłam się przypatrzeć kierowcy. Czy to źle? Może to jego rodzina?
-Dobra, to szef tego gangu- wyjaśnia, a ja się zatrzymuję. Czuję, jak moje serce dosłownie kłuje. Odwracam się do niego.
-Skąd.. skąd on wiedział że tu jesteśmy?
- Nie wiem, ale myślę, że nie jesteś bezpieczna. Muszę się z nimi rozliczyć, wszystko powyjaśniać i wybić im ciebie- jego ręce delikatnie się trzęsą. Podchodzę do niego i splątuję je ze swoimi.
-Jestem dużą dziewczynką, dam sobie radę. Narobiłeś sobie kłopotów, ale trudno. Jestem tu z tobą, rozumiesz? Nie zostawię cię teraz samej- cicho oświadczam i zauważam jak jego rysy twarzy łagodnieją, stają się wesołe.
-Kocham cię- mówi i czule mnie całuje.
***
Wychodzę z prysznica i smaruję się kremem. Podchodzę do lustra, suszę włosy i robię makijaż. Jeszcze 35 minut do przyjazdu Leondre. Kieruję się do pokoju i staję przed szafą. Co by tu ubrać? Po dość długim namyśle decyduję się na czarną, koronkową sukienkę. Znajduję do tego jakieś szpilki, które ukradłam od mamy i zakładam je na stopy. Maluję jeszcze usta, biorę torebkę i schodzę na dół.
Wchodzę do kuchni, piję szklankę wody i gdy kończę, słyszę dzwonek do drzwi. Cieszę się jak małe dziecko, czuję jak moje ciało robi się gorące. Otwieram drzwi i cholera, zamieram.
Zmienił fryzurę! Przefarbował na blond, zrobił sobie grzywkę na bok i wygolił niektóre części. W zwykłej koszulce i jeansach wygląda seksownie.
-Kocham to!- uśmiecham się i dotykam jego włosów. Śmieje się i daje mi buziaka.
-Wiedziałem, że ci się spodoba- puszcza mi oko, a ja przewracam oczami- wyglądasz niesamowicie, kochanie-mruczy i składa mi delikatne pocałunki na obojczykach- może jednak zostaniemy w domu?- pyta, a ja chichoczę.
-Nie, najpierw idziemy trochę potańczyć, potem zobaczymy- odpowiadam i zamykam dom.
Patrzę na zegarek. 20:35. Moja mama będzie za dziesięć minut. Napisałam jej wiadomość, że idę na noc do Leo. Nie miałam ochoty rozmawiać o tym temacie. Mam ochotę się zabawić.
- Taksówka powinna być za sekundkę- mówi i obejmuje mnie w talii- wszyscy oszaleją na twoim punkcie- szepcze, a moje ciało.. już płonie.
-Przestań- karcę go, nie mogę powstrzymać moich reakcji na jego słowa.
-Mówię prawdę,kochanie. Każdy będzie pożerać cię wzrokiem. A wiesz co jest najlepsze? Że jesteś moja i mogą się jedynie patrzeć. To ja zajmę się tobą- mój oddech przyspiesza o tysiąc razy, przysięgam, że zaraz nie wytrzymam.
Stoi za mną i dłonią zaczyna dotykać mnie po ramionach. Od razu pojawia się gęsia skórka, na co uśmiecha się po nosem. Robi to tak delikatnie i tak wolno, że moje oczy wariują.
- Cholera, jesteś tak rozpalona... ale trudno, musimy wytrzymać, prawda? Po imprezie dokończymy- klepie mnie po tyłku i w tym momencie przyjeżdża nasza taksówka.Jestem, jestem!! Nie zabijajcie!:(
Tak się za wami stęskniłam, jezuuuuu. Kocham was za wszystko, mam nadzieje, ze wybaczycie mi tą niesamowicie długą nieobecność.
Tak szybko mi to zleciało, nie macie pojęcia!
Ale wracam powoli do was❤️
dajcie znac, co myślicie o tym rozdziale i do zobaczenia!

YOU ARE READING
Hello, i'm Leo
FanfictionNie ma idealnego życia. A Mia Petrova przekonała się o tym na własnej skórze. Zdrada chłopaka i nagły wypadek ojca, sprawiło, aby dziewczyna popadła w depresję. Wszystko widzi w szarych kolorach i ma ogromną ochotę zniknąć z tego świata. I nagle zja...