part 48

5.5K 430 164
                                        

Następnego dnia budzę się z wielkim bólem głowy. Otwieram oczy i czuję, jak wszystko rozmazuje mi się przed oczami. Jęczę i przecieram twarz. Do pokoju wchodzi mama, prawdopodobnie by mnie obudzić i gdy mnie widzi, mina jej rzędnie.
-Chcesz wody?-pyta, a ja kiwam głową. Szybko schodzi na dół i po chwili mi ją podaje. Piję parę łyków, oddaję jej szklankę i zamykam oczy.Robię parę spokojnych oddechów i gdy ponownie otwieram oczy, jest już lepiej.
- Czy powinnam zadzwonić do lekarza?-pyta mnie, a raczej siebie rodzicielka.
-Nie, przecież nic się nie stało. To trwało chwilę, mamo-odpowiadam jej mimo to. Kiwa głową dwa razy i wychodzi.
Przewracam oczami i wstaję. Powoli. Jak zawsze, kieruję się do szafy i wyciągam z niej czarny zestaw składający się z spódniczki i krótkiej bluzki oraz nakładam na to jeansową kurtkę. Idę do łazienki, myję twarz, robię makijaż i wykonuję loki na włosach. Stwierdzam, że wyglądam dobrze i schodzę na dół. Piję przygotowaną przez mamę kawę rozpuszczalną i jem jajecznicę. Myję zęby i żegnam się z mamą.
-Jak będziesz się gorzej czuć, zadzwoń dobrze?- pyta, a ja mówię, że to zrobię i wychodzę z domu. Wyciągam z kurtki słuchawki i idę na przystanek. Kiedy do niego docieram, nie widzę Leo i szczerze zaczynam się niepokoić. Może coś mu się stało, gdy wracał do domu? Albo jego mama się wszystkiego domyśliła i kazała mu zostać w domu?
Z natłokiem myśli, wchodzę do autobusu i zajmuję miejsce. Nic mu się nie stało. Przyjdzie. Mam nadzieję.
Zmieniam piosenkę w telefonie i podgłaszam ją na najwyższy poziom głośności, by trochę się uspokoić.
Wysiadam z pojazdu i wtedy przypomina mi się, że nie wzięłam żadnego jedzenia do szkoły. Zerkam na zegarek. 18 minut. Zdążę. Powinnam.
Szybszym niż zazwyczaj krokiem idę do pobliskiego spożywczaka i kupuję bułkę i jakiegoś batona z wodą. Wychodzę i docieram do szkoły. Cztery minuty. Zdążyłam.
Ustawiam się przed klasą, w której mam mieć angielski i czekam na dzwonek. Kiedy słyszę ten znajomy dźwięk, widzę resztę uczniów i nauczycielkę. Wchodzę do klasy i zaczynam lekcje.
Po czterdziestu pięciu minutach wychodzę z lekcji i stwierdzam, że była jedną z najgorszych lekcji w tym roku. Nauczycielka ciągle krzyczała,pytała wszystkich i była jakaś niemiła. Z gorszym niż wcześniej humorem, idę na dwór i widzę go. Moje serce mimowolnie bije szybciej i czuję przyjemne ciepło w moim ciele. Idę szybko do jego osoby i się w niego wtulam. Lekko zaskoczony, odwzajemnia uścisk i całuje mnie w policzek.
-Aż taka stęskniona?- pyta lekko zachrypniętym głosem, co oznacza, że niedawno wstał. Przegryza wargę i wbija wzrok we mnie.
Uśmiecham się i kiwam głową. Śmieje się i obejmuje mnie w talii.
-Martwiłam się trochę-przyznaję i kieruję nas z powrotem do szkoły, wiedząc że za parę minut będzie dzwonek.
-Czym?
- Czemu nie przyszedłeś. Przeszło mi przez myśl, że może nie dotarłeś do domu albo twoja mama dowiedziała się jakoś o wczorajszym spotkaniu i cię ukarała- gdy mówię to głośno,brzmi to gorzej niż w mojej głowie, ale nie zwracam na to uwagi.
Leo chichocze.
-Skarbie- odzywa się- po prostu zaspałem.
- Dobrze.
-Ale przyznaj, podobało ci się wczoraj, prawda?-szepcze do mojego ucha,a po moim ciele przepływa dreszcz.
Nic nie mówię, ale on zna doskonale odpowiedź. Po prostu się ze mną droczy. Chcę coś na ten temat powiedzieć, ale dzwoni dzwonek.
-Co masz?- pytam zamiast tego.
-Historię, a ty geofrafię, wiem. Spotkamy się potem- mówi i całuje mnie szybko- pa maleńka- żegna się i po chwili go nie ma.
Lekko zdezorientowana idę na kolejną lekcję.
Nie mam ochoty tu siedzieć, ale muszę. Wiem.
Wzdycham i szykuję się na zajęcia poznawania świata.
***
-Co?-pytam, nie słuchając wcześniejszej wypowiedzi mamy.
-Dziecko, gdzie ty jesteś? Otrząśnij się, mówię do ciebie. Mówiłam, że po przyjściu ze szkoły masz posprzątać w domu i zrobić sobie kolację, bo ja późno wrócę. Obiad jest już przygotowany-przewracam oczami i uważnie, tym razem, jej słucham. Zadzwoniła do mnie ponad pięć minut temu i jeszcze nawija. Ile można?
-Mhm- przytakuję, ale potem karcę się w myślach, że przecież ona tego nie widzi. Mimo to, lekko chichoczę.
-Co cię tak bawi?-słyszę jej głos w słuchawce.
-Nic mamo, nic. Muszę kończyć, papa- rozłączam się i odkładam telefon na swoje poprzednie miejsce.
Została mi jeszcze jedna lekcja. Biologia. A potem będę mogła wrócić spokojnie do domu. Idę korytarzem i szukam Leo. Musiałam się od niego odizolować, gdy dzwoniła mama. Ona lubi ciszę, kiedy się z nią rozmawia. Wiedziałam, że będzie mi przeszkadzał, dlatego odeszłam. Gdzie on jest? Chodzę jeszcze parę sekund i go zauważam. Stoi oparty o ścianę z założonymi rękoma i słucha uważnie osób, z którymi przebywa. Marszczę brwi, gdy zauważam obok niego długonogą dziewczynę z niebieskimi włosami i zbyt krótką, obcisłą sukienką. Czuję niechcianą zazdrość. Widzę tam jeszcze trzech chłopaków. Dlaczego widzę ich po raz pierwszy? Kto to jest?
Mimo mojej woli, podchodzę do nich. Leo widocznie mnie nie zauważa, bo jest zbyt zajęty zdzirą obok. Sorki, na taką wyglądasz, skarbie.
- Co byś chciała, kochanie?- odzywa się jeden z nich. Ma brązowe włosy zaczesane do góry,niebieskie oczy i kolczyk w ustach. Ubrany jest cały na czarno. Nie powiem, jest przystojny. Po chwili orientuję się, że mówi to do mnie. Leo, nagle mnie zauważając robi wielkie oczy, ale po chwili się ogarnia. Chcę coś powiedzieć, ale robi to za mnie.
-To Mia, moja koleżanka- odzywa się, a mi zasycha w ustach. Koleżanka? Nie mogę nic z siebie wydusić.
-A, rozumiem- odpowiada i zaczyna się śmiać. Nie mogę się powstrzymać i myślę, jaki jest przystojny.
-Chyba chce zostać też moją koleżanką, prawda maleńka?-mówi, a moje policzki robią się czerwone i odwracam wzrok. Musiał zobaczyć, jak mu się przyglądam.
Leo cały się spina.
-Sorki, ale muszę już lecieć. Znaczy musimy-poprawia się- do zobaczenia następnym razem-mówi, przybija sobie piątki z każdym z kolesi, podchodzi do tej laski i przytula się z nią, śmiejąc się przy okazji. Serce mi zamiera.
Co jest do cholery?
Chcę się ruszyć,uciec od niego i nie odzywać się, ale nie potrafię. Po prostu stoję w miejscu.
-Mia, idziesz?-mówi lekko zniecierpliwiony i czeka na mnie. Patrzę na niego z lekkim szokiem.
-Nie- przeczę- idę do domu.
I nagle potrafię chodzić.
Nie podchodząc, nie żegnając się, odchodzę.
Oh, czyli teraz jestem jego koleżanką. I to od.. seksu? Co za dupek.
Nie mogę w to uwierzyć.
Czuję łzy w kącikach oczu, ale nie pozwalam im się wydostać. Muszę pozostać silna. Słyszę za sobą jego kroki.
- Gdzie idziesz?- pyta, a ja totalnie go ignoruję. Po chwili łapie mnie za nadgarstek i odwraca w swoją stronę.
-To nie tak- zaczyna.
- Jak to nie tak? Czy to jest właśnie to? Czy jestem twoją ""zabawką""-robię cudzysłów palcami- i czy twoje wszystkie starania, były po to,by mnie przelecieć?- krzyczę i czuję słone łzy na swoich policzkach. Leo jest bardzo zszokowany i przez chwilę nic nie mówi.
- Ja nie- zaczyna, ale przestaje i mówi słowa,które powodują, że tracę oddech- tak, to wszystko prawda.
Wyrywam się jak najszybciej z jego objęcia i wybiegam ze szkoły.

Hello, i'm LeoWhere stories live. Discover now