part 54

3.9K 237 21
                                        

Szok i obrzydzenie wypełnia moje ciało. Nie mam pojęcia, co właśnie się wydarzyło, ale nie chcę do tego wracać. Czemu akurat ja?
Leondre jest taki cichy i taki inny, że nie potrafię ocenić jego zachowania. Ściska moją trzęsącą się rękę, ale nic nie mówi. Czy to właśnie przed tym mnie ostrzegał? Czy to jeden z tych kolegów? Ale gdyby to był on, to chyba nie zrobiłby mu takiej krzywdy, prawda?
Nie mogę myśleć, strasznie boli mnie głowa. Łzy ciągle spływają mi po twarzy i za nic nie mogę tego powstrzymać.
Byłam taka pewna, że to był Leo.
Czy on dalej będzie tak cicho? Wiem, że jest zdenerwowany, ale to chyba ja jestem tą poszkodowaną?
-Leo- zaczynam cichym i słabym głosem, bojąc się, że mogę coś zepsuć.
Patrzy na mnie swoimi oczami, które tak pokochałam i zauważam w nich strach, zdenerwowanie i szok. Wszystkie uczucia,co u mnie.
-Kochanie, w domu, dobrze?-pyta delikatnie, a ja niepewnie kiwam głową. Czy teraz zawsze tak będzie? Przeżyłam to, czego nie chciałam nigdy przeżyć i niesamowicie się cieszę, że nie doszło do niczego większego. Ale nie musi mnie tak traktować. Wiem, że się lituje, a ja tego nienawidzę.
Nie wiem, ile idziemy i gdzie w ogóle doszliśmy, ale wiem to, że właśnie wsiadamy do autobusu i prawdopodobnie zmierzamy do domu Leo. To chyba dobrze, nie chciałabym, aby mama nagle wróciła szybciej z pracy i zobaczyła w takim stanie. Powiem jej o tym, ale jak będę gotowa.
Nie mogę znieść, że ciągle czuje jego dotyk rąk i oddech. Bardzo chciałabym się tego pozbyć, dlaczego wciąż to odczuwam?
I jak to było możliwe, że nikogo nie było ja korytarzu? Nawet ani jednego nauczyciela, który mógłby to usłyszeć? Czy on ich zastraszał?
-Tak, słoneczko. Inaczej byłoby to nieosiągalne-odzywa się Leo, a ja karcę się, że powiedziałam to na głos.
-Czy to jeden z twoich znajomych?-pytam, chociaż nie chcę znać odpowiedzi.
-Tak- odpowiada, a w moim gardle narasta gula- mówiłem ci, oni są chorzy. Nie chcę nawet wiedzieć,skąd się o tym dowiedzieli. Będę musiał się z nimi spotkać i pogadać- nie patrzy na mnie i wiem, że za wszystko mnie osądza. Gdybym nie zrobiła wtedy tej głupiej awantury,nic by się nie stało.
-Przepraszam-łkam i nie potrafię się na niego spojrzeć- ostrzegałeś mnie,a ja cię nie posłuchałam.
Ustaje. Odsuwa się i patrzy na mnie pustym wzrokiem.
-Dlaczego to mówisz? Przestań. To absolutnie nie twoja wina. Tak, nie liczyłaś się z moim zdaniem, ale szczerze zrobiłbym to samo na twoim miejscu. Ale ta sprawa jest już wyjaśniona, nie ma co się obwiniać, skarbie-dotyka moją dłoń i mocno przytula do siebie. Właśnie tego mi brakowało.
-Za chwilkę będziemy u mnie.Odpoczniesz po tym wszystkim- obejmuje mnie w talii i zerka na mnie-zabije tego gnoja, nie wiem, jak mógł cię dotknąć.
-Nie. Choć czuję się strasznie, nic nie rób. Nie możesz mieć kłopotów z nimi-stwierdzam, a on potakuje głową i wzdycha.
-Dobra-łączy nasze palce.
Jak zawsze podróż dłuży nam się ogromnie.
Uśmiecham się, gdy w końcu jesteśmy na miejscu. Zdejmujemy buty i od razu kierujemy się do kuchni.
-Jestem głodna- mówię i moje słowa potwierdzają burczenie w brzuchu. Leondre się śmieje i wyciąga z piekarnika zapiekankę.
Rzucam się na nią od razu i jem dwie porcje.
- Serio byłaś głodna- chichocze brunet, a ja klepię go w ramię.
Nagle do kuchni wchodzi jego mama. Leondre jest bardzo zszokowany, a ja nie wiem dlaczego. Dopiero po chwili, przypomina mi się, że mówił, że jego mama jest w pracy.
-Co wy tu robicie?-pyta i mierzy nas wzrokiem. Razem z Leo łapiemy kontakt i już wiem, że będzie ciężko.
-Musieliśmy przyjść, mamo- odzywa się Leo, a moje ciało się napina i gdy to zauważa, robi przepraszający wzrok.
-Czyli?- próbuje się dowiedzieć rodzicielka.
-Mamo, przestań, wyjaśnię ci później- naciska brunet, ale jego mama nie daje za wygraną.
-Dobra, powiem ci! Ktoś próbował zrobić krzywdę Mii i mam na myśli mojego starego kolegę. Wszystko działo się w szkole i nikt nawet nie zareagował. Dopiero ja trochę się z nim potłukłem i postanowiłem zabrać Mię do domu-wyjaśnia, a mi robi się niedobrze.
-Przepraszam- mówię słabym głosem i jak najszybciej odchodzę od stołu. Kieruję się do pokoju Leo, i kiedy do niego wchodzę, wdycham jego zapach. Rzucam się na łóżko i przykrywam twarz rękoma. Jak się czuję? Źle, bardzo źle. I chociaż nie doszło do żadnego czynu, to wiem, że Leo będzie miał kłopoty. Serce podchodzi mi do gardła. Nawet nie wiem, kiedy zaczynam płakać. Po chwili do pokoju wchodzi Leo i gdy zauważa mnie w takim stanie, szybko mnie przytula. Odwzajemniam uścisk i siadam na jego kolana. Kołysze mnie i mówi słodkie słówka.
-Kochanie, do niczego nie doszło. Pamiętaj, masz mnie. Zapłaci za swoje. Wszyscy zapłacą.
Podnoszę głowę i patrzę się w jego oczy. Przybliżam twarz i go całuję. Wkładam ręce we włosy, a on bardzo delikatnie dotyka mnie pod koszulką.
-Spraw, bym zapomniała o nim. O jego dotyku-szepczę, a w jego oku pojawia się blask.
-Nie ma sprawy, misia- nie zdążam zareagować, gdy nie mam już na sobie koszulki. Otwieram oczy, zaskoczona jego szybkością, ale też i zaczyna mnie to podniecać.
Całuje mnie. Całuje mnie wszędzie, a ja reaguję na niego od razu. Pojawia się gęsia skórka, na co się uśmiecha.
-Kocham cię-mówi, kiedy jęczę pod wrażeniem jego ust na moim obojczyku- zabiję tego drania, przysięgam. Nie mogę znieść, że mógłby cię dotykać, gdyby nie ja-mruczy, a mi robi się gorąco.
Powoli zdejmuje mi spodnie, co szczerze mnie zabija. Kiedy nie mam już ich na sobie, z powrotem wraca do mojej twarzy i całuje każdy jej centymetr. Schodzi niżej i odpina mi stanik. Patrzy mi w oczy, na co przegryzam wargę. Nie wytrzymuję i ściągam mu koszulkę. Widok jego bardziej umięśnionej klaty mnie rozbraja.
-Ćwiczyłeś?- pytam i palcem jeżdżę po jego skórze, na co na chwilę zamyka oczy.
-Tak, trochę tak. Widać?-patrzy się głupkowata i szeroko uśmiecha. Kiwam głową i czuję jak nie mam górnej bielizny na sobie.
-Tobie chyba też urosły od ostatniego czasu. Chyba za dawno to robiliśmy, skarbie-mówi, a ja się rumienię. Śmieje się głośno-nie wstydź się, to dobrze. Będzie więcej do dotykania- puszcza mi oko, a ja przysięgam że tak nie byłam zawstydzona.
Po chwili dosięga do moich majtek i od razu je ściąga.
-Kurwa, serio dawno tego nie robiliśmy-odzywa się. Patrzę na jego kroczę i widzę wyraźne wypuklenie. Uśmiecham się i teraz ja pozbywam go odzieży. Przegryzam wargę, kiedy jest nagi. I mój. Jest mój.
-Brałaś tabletki?- pyta, a ja kiwam głową- to zacznijmy to-puszcza mi oko i we mnie wchodzi. Wydobywa się ze mnie jęk, jest mi tak cholernie dobrze.
-Kurwa-mruczy i całuje moją szyję.
-Mhm-ledwo się odzywam i zamykam oczy.
-Kocham cię, pamiętaj- szepcze, a ja się uśmiecham.
-Kocham cię-odpowiadam i namiętnie go całuję.
Po parunastu minutach dochodzimy.
-Dziękuję, jesteś moim bohaterem-szepczę i wtulam się w jego ciało.



Poprawię się!! Nadmiar obowiązków mnie przytłacza, musicie mi wybaczyć, kocham was.

Hello, i'm LeoWhere stories live. Discover now