part 22

9.8K 755 54
                                        

PROSZĘ PRZECZYTAJCIE TEKST PO OPOWIADANIU!



Męczarnia. Jedno słowo, które opisze teraźniejszy stan. Męczarnią jest czekanie na wieści od lekarza. Tak bardzo chciałbym ją zobaczyć i przytulić. Co się z nią stało? Przecież wszystko było dobrze. Ocieram napuchnięte od płaczu oczy i wzdycham. Czuję, jak ktoś mnie przytula. Alice. Obydwoje płaczemy i czekamy. Bo nic innego nam nie pozostało.









Minęły już ponad dwie godziny,a my nie dostaliśmy żadnych wieści. Masakra. Już dawno przestałem płakać, po prostu zabrakło mi sił. Najgorsze jest to, że to nie pozwalają nam tam wejść. Alice poszła po kawę, musimy dostarczyć sobie energii. Opieram głowę o ścianę i po raz tysięczny patrzę na obrazek przede mną. Zamykam powoli powieki, gdy czuję,że nadchodzi wraz z lekarzem. Automatycznie podnoszę się z krzesła i szybko do nich idę.
-I co z Mią?-pytam.
                                                                                                                       OCZAMI MII
Leżę nieruchomo. Próbuję wykonać jakiś ruch, ale moje ciało jest nieposłuszne. Oddycham parę razy, czuję łzy w kącikach moich oczu. Po chwili udaję mi się podnieść. Od razu zaskakuje mnie ostra biel. Mrużę je i próbuję wyostrzyć sobie obraz. Kiedy w końcu mi się udaję, rozglądam się po pomieszczeniu. I nagle mnie olśniewa. Jestem w szpitalu. Jak to? Chcę się ruszyć,ale przeszkadza mi ostry ból na całym ciele. Jęczę głośno. Ktoś widocznie to usłyszał, bo po chwili do mojego pokoju weszła pielęgniarka.
-Nic ci nie jest?-pyta z troską w oczach.
-Wody-mówię,a raczej charczę. Moje gardło jest całe wyschnięte. Powoli, na prawdę powoli sięgam po szklankę i piję jej zawartość. DZIĘKUJĘ! Słyszę, że ktoś jeszcze wchodzi. Mama. 
-Córciu! Tak bardzo się cieszę! Nie masz pojęcia, jak bardzo się o ciebie martwiłam!- podchodzi do mnie o przytula. Mruczę z bólu, a ona zauważa to i od razu puszcza.
-Przepraszam skarbie. Po prostu jestem szczęśliwa-mówi. Ja uśmiecham się tylko, bo na tyle mogę sobie pozwolić. Siedzi ze mną, opowiada różne rzeczy, jak bardzo się martwiła, aż w końcu wstaje i mówi:
-Mia, ja już będę lecieć, wpadnę wieczorem,ale raczej jutro rano, dobrze?
-Dobrze mamo, dziękuję-odpowiadam i mówię prawdę. Dzięki niej poczułam się o wiele lepiej.
-Nie dziękuj. Papa!- daje mi całusa w policzek i już jej nie ma.
Sięgam po szklankę i znowu piję. Odkładam ją i widzę go. Leo. Moje serce bije tysiąc razy szybciej niż dwie sekundy temu. Czuję, jak po policzkach spływają mi łzy.
-Słoneczko-odzywa się. Podchodzi do mnie w mgnieniu oka i łapie swoje ręce w moje. Płaczę. Devries wyciera mi łzy palcem i szepcze:
-Tak bardzo tęskniłem.
Patrzę w jego oczy. Są całe zapuchnięte i takie smutne.Płakał? Jest mi tak źle, że musiał cierpieć. Tak samo mama.
-Przepraszam- mówię i odwracam wzrok. Czuję się strasznie.
-Kochanie, popatrz na mnie- robię to, o co mnie prosi- nie przepraszaj. To nie twoja wina. Tylko.. tylko wiesz jak bardzo się o ciebie bałem? Kiedy zobaczyłem cię w domu, w takim stanie- nie może dokończyć, głos uwiązł mu w gardle. Zaczyna płakać. Ja też. Podchodzi do mnie i mocno przytula. Tym razem oddaję uścisk. Odsuwa się i całuje. Tak bardzo mi tego brakowało.
-To były moje najgorsze cztery godziny w życiu-przyznaje się.
-Domyślam się-przegryzam wargę i patrzę na niego. Jego oczy.. no nie mogę. Robię mu miejsce w moim łóżku i odzywam się:
-Chodź do mnie skarbie.
Uśmiecha się szeroko i zgadza na moją propozycję. Zdejmuje buty i wchodzi na łóżko. Łapie mnie za talię, a ja kładę głowę na jego klatkę piersiową. Powoli wciągam jego zapach i czuję, jak moje ciało się relaksuje. Po paru minutach obydwoje zasypiamy.
*Budzę się i czuję silny uścisk wokół mnie. Podnoszę głowę i widzę go. Śpi spokojnie, jego oddech jest równomierny. Nie mogę się powstrzymać i głaszczę go po policzku. Uśmiecha się i otwiera jedno oko. Śmieję się, on przybliża swoją twarz do mojej i daje soczystego buziaka. 
-Zarazisz się-szepczę.
-To dobrze, będę leżał z tobą-wyszczerza się,a ja klepię go w ramię. Patrzymy się na siebie, gdy wchodzi lekarz. I rzeczywistość wraca do mnie z podwójną siłą. Leo schodzi z łóżka i siada na krzesło.
-Dzień dobry panienko. Jak samopoczucie?- pyta, totalnie ignorując Leondre.
-Dziękuję, o wiele lepiej niż wczoraj- wymuszam uśmiech.
-To dobrze. Myślę, że zostanie Pani jeszcze 3-4 dni- oświadcza i odchodzi.
-Nie wytrzymam tyle- jęczę i opadam z bezradności.
-Dasz radę skarbie. Będę przy tobie-całuje mnie w rękę.
-Dziękuję-mówię.









Po raz kolejny z całego serca chciałam Wam podziękować... jest Was już tyle! Jesteście NAJLEPSI, serio.
Pomyślałam sobie, że jeśli mielibyście ochotę, zrobiłabym osobno post, a Wy zadawalibyście pytania  o mnie pod tym rozdziałem. Myślę,że parę osób chciałoby zobaczyć jak wyglądam, jaka jestem, więc czemu nie?
Jeśli jesteście chętni, po prostu zadawajcie pytania, które Was interesują. Jeśli będzie okejowa (wiem,że to słowo nie istnieje! :D) liczba chętnych, to taki post się pojawi:)
a teraz..... CZYTAMY, KOMENTUJEMY I DAJEMY GWIAZDKI kwiatuszki!!!! <3
Do następnego! ;*

Hello, i'm LeoWhere stories live. Discover now