part 36

8.1K 551 52
                                        

Otwieram szeroko oczy i czuję, jak moje ciało się trzęsie. Charlie, nie spodziewając się takiego ruchu, przechyla się na bok. Piszczę i do niego podbiegam.
-Nic ci nie jest?-pytam spanikowana. Odwracam się i patrzę na Leondre. Kręcę głową z niedowierzania i czuję łzy w kącikach moich oczu.
-Co ty do cholery wyprawiasz Devries?-krzyczę i wymachuję rękoma.
Jestem taka wściekła. Okej, nie powinnam się całować z Charlie'm, ale to wszystko przez niego. Nie wypiłabym tyle i nie spędzałabym z blondynem czasu.
-Co ja wyprawiam? Dlaczego on do kurwy całuje moją dziewczynę? I czemu ty całujesz jego?-jego oczy świecą, a głos zamienia się w chrypę. Łapie dłońmi głowę i przeciera ją ze zdenerwowania.
-Za dużo wypiłam-mamroczę i patrzę się na Charlie'go.
Otrząsnął się i w miarę wytarł. W niektórych miejscach spływa mu krew. Jego spojrzenie jest puste i smutne. Nie mogę na to patrzeć.
-Chodź, pomogę ci to zmyć-mówię i razem z nim kieruję się do łazienki. Nie wiem co robię, teraz tylko odczuwam mój pływający alkohol w ciele.
Chwilę później czuję rękę na moim biodrze i to, jak jestem przysunięta do boku.
-Jeszcze z nim idziesz?Na pewno do kurwy nędzy nie-warczy Leo. Chodzi w tą i z powrotem. W tą i z powrotem.
-A co? Nie mogę? Jakoś ci wcześniej nie przeszkadzało z kim jestem!-odpowiadam i mam ochotę uderzyć go w policzek. Nagle taki opiekuńczy się stał!
-Co ty wygadujesz?-udaje głupiego i patrzy się prosto w moje oczy.
-Proszę cię.. skończ-zaczynam się jąkać. Ah, drinki powracają.
-Piłaś?-wyciąga rękę w moją stronę, ale się odsuwam.
-Dopiero to zauważyłeś?Tak! Piłam! Gdzieś ty był przez całą imprezę? Siedziałam sama do chuja! Chciałam spędzić tu czas z tobą, poszaleć i poczuć się chociaż raz dobrze, ale nie ty musiałeś gdzieś wyjść. Kto tak robi?-krzyczę na cały głos i wiem, że wszyscy się na nas patrzą. Musi to wyglądać śmiesznie. Pijana nastolatka kłócąca się z jej chłopakiem.
-Nie okłamuj mnie-warczy-widziałem jak zachłannie tańczysz z tym blondynem. Jakbyś wcale nie miala chłopaka.
Zaczynam się śmiać, czym zaskakuję wszystkich.
-A no widzisz. Mógłbyś to być ty na jego miejscu. Cóż, wolałeś pewnie iść do jakiejś taniej dziwki-uśmiecham się sztucznie-ale spokojnie. Ja dużo też nie straciłam. Powiem ci, że Luke jest niesamowicie przystojny-przegryzam wargę i patrzę się na reakcję Leondre.
Jest wściekły. Przeczuwam, że zaraz wybuchnie. Zdaję sobie sprawę, że przesadzam z takimi tekstami, ale nie mogę się powstrzymać.
-Dosyć kurwa. Wychodzimy-mówi i zanim mam zamiar zaprzeczyć, łapie mnie za rękę i wyprowadza z klubu.
-Stój-szarpię się i w końcu mnie puszcza.
-Gdzie byłeś przez ten czas?-zakładam ręce na piersi, powodując, że są trochę odkryte. Leo od razu patrzy się na nie, więc specjalnie je zakrywam. Jego wzrok wraca na moje oczy. Próbuję ukryć uśmiech.
I zaraz czuję ból w bocznych stronach głowy.
-Odpowiedz-warczę i pcham go na samochód.
Podnosi brwi, ale w końcu odpowiada:
- Załatwiałem ci specjalną dedykację.
Patrzę się na niego jak idiotka.
-Co ty do mnie mówisz? Może jestem pijana, ale na pewno nie głupia, kretynie-klepie go w klatkę piersiową i zamykam na chwilę oczy.
-Mówię ci prawdę. Poszedłem bez słowa.. sam nie wiem czemu, po prostu. Pomyślałem, żeby zrobić ci niespodziankę i załatwić ci parominutową dedykację. Abyś zatańczyła to kurwa ze mną. Rozumiesz? Myślałem, że będzie to łatwiejsze, no ale cóż.Nie spodziewałem się, że trzeba będzie to tyle załatwiać i że tyle z tym roboty. Kiedy zobaczyłem cię jak kręcisz tym tyłkiem, miałem ochotę wybuchnąć, ale powiedziałem sobie, że pogadamy o tym później. A kiedy już do ciebie szedłem, ty lizałaś się z tamtym dupkiem-opowiada Leondre, a ja nie wiem co powiedzieć. Oddycham parę razy.
-Jezu, tto wszystko przez to, że mnie zostawiłeś. Wiesz jak się czułamm? Postanowiłam dać ci nnauczkę i pokazać na co mniee stać. Wzięłam jakiegoś przyystojniaaka i tańczyłam. Chciaałam żebyś to był ty, ale oczywiście cie nie było. Za dużo wypiłaam. Z Charlie'm tego nie chciałam. Wiesz, żee go nie lubię-tłumaczę się, przy okazji co chwila jąkając, ale wiem, że mnie rozumie. Trochę skłamałam z Charlie'm, ale przecież mu nie powiem, że go polubiłam. Przynajmniej nie teraz.
-Kurwa, Mia. Jesteś tak cholernie trudna! Nie rozumiem cię, po prostu cię nie rozumiem!-nagle zaczyna krzyczeć i się ode mnie odsuwa.
-Chciałaś żebym był zazdrosny? Więc proszę bardzo! Udało ci się! Zadowolona jesteś z siebie? I nie, nie brałem sobie żadnej dziwki. W przeciwieństwie do ciebie, nie mógłbym zrobić tego bliskiej mi osobie-dodaje i odchodzi.
- Gdzie ty idziesz?-pytam i czuję smak słonych łez.
-Nie wiem. Jak najdalej-warczy.
Przecieram twarz rękoma i nie wiem co mam robić.
Opieram się o jakiś samochód i zaczynam płakać.
Nie wiem co robić, mam dość. Jest mi słabo. Odchylam głowę i zamykam powieki. Oddycham głęboko.
Jeszcze chyba nigdy nie mieliśmy takiej kłótni. I sory, wina leży po każdej stronie. Wiem, zachowałam się niestosownie, ale chciałam, żeby wiedział, że mnie się tak nie traktuje. Czemu mnie zostawił? Rozumiem ta dedykacja i w ogóle, ale przecież mógł powiedzieć, że zaraz przyjdzie czy coś, prawda?
Jestem bezradna. Gdzie on poszedł? I jak ja wrócę do domu? Nie mam nawet pojęcia na jakiej ulicy jestem! Kogo mam się poradzić?
Wiem.
I wiem, że Leo mi tego nie wybaczy, ale muszę wrócić jakoś do domu.
Wycieram się i wracam z powrotem do klubu. Kieruję się do męskiej toalety i go widzę. Jest już o wiele lepiej, z czego się bardzo cieszę. Ale na pewno zastanie mu po tym ślad.
-Charlie?- mówię, na co unosi głowę. Uśmiecham się do niego lekko i kontynuuję:
-Przepraszam cię za to, nie..
Nie mogę dokończyć, bo mi przerywa:
-Daj spokój Mia. To jego pieprzona wina. Chociaż.. nie dziwię mu się. Pewnie zareagowałbym tak samo-delikatnie podnosi kąciki swoich ust i patrzy się na mnie. Nie wiem co powiedzieć, z każdą chwilą mam coraz większe poczucie winy. Po co ja chciałam iść na tą imprezę?
-Uh, jestem taka głupia-mówi, na co od razu przeczy.
-Jestem, teraz nasz związek.. eh..
Mam pytanie. Mógłbyś zawieźć mnie do domu?-odzywam się i mam nadzieję, że to zrobi.
-Przepraszam cię, ale też piłem-mówi smutnym głosem, na co się załamuję, ale nie daję sobie po tego poznać.
-Nie no okej. Jakoś wrócę-odzywam się, ale sama w to nie wierzę.
-To ja spadam. Do zobaczenia- mówię i przytulam się do niego. Zdziwiony, oddaje uścisk. Macham mu i wychodzę na zewnątrz.
Jak ja do cholery wrócę do domu?
Oddycham parę razy.
Już wiem.
Wyciągam telefon i dzwonię pod podany numer. Sorry, Leo.
Po kilku sygnałach mówię:
-Hej Luke, tu Mia. Ta co tańczyłeś ostatnio na imprezie. Jesteś może zajęty?






Hello, i'm LeoWhere stories live. Discover now