part 51

6.1K 416 80
                                        

* polecam włączyć piosenkę 😘*
















Pięć dni.
Pięć cholernych dni.
Tyle minęło, abym wzięła się w garść i ogarnęła.
Pierwszy dzień był najgorszy. Po jego odejściu, nie mogłam odezwać się słowem, ciężko było mi oddychać i czułam się nieruchoma.
Dopiero po piętnastu minutach,wszystko do mnie dotarło.
Całą noc przepłakałam.
Kiedy następnego dnia mama zobaczyła mnie w takim stanie, nie puściła mnie do szkoły. I dobrze. Nie chciałam go widzieć.
Cały dzień przeleżałam, spałam, rozmyślałam i oglądałam seriale, które zaniedbałam przez ostatni czas.
Noc była taka sama jak poprzednia.
Drugiego dnia też nie poszłam do szkoły, choć czułam się troszkę lepiej.
Byłam wściekła za to wszystko, że pozwoliłam upaść sobie tak daleko, myśląc że w wieku piętnastu lat, mogę przeżyć ogromną miłość. Byłam wściekła,że dałam się tak wykorzystać. Około godziny 16, nie wytrzymałam i zaczęłam rzucać wszystkim, póki nie przyszła rodzicielka i mnie nie uspokoiła.
Zmęczona, niedługo zasnęłam na cztery godziny. Kiedy obudziłam się w nocy, nie mogłam zasnąć. Tyle myśli miałam w głowie, a żadnych odpowiedzi.
Trzeci dzień był tym najgorszym.
Zaczęłam za nim tęsknić. Byłam tak blisko, aby do niego zadzwonić. Chciałam mu wybaczyć. Bo przecież nie chciał tego powiedzieć.
Tak bardzo za nim tęskniłam.
W nocy znowu płakałam. Chciałam go przytulić,poczuć jego ramiona wokół siebie. Pocałować, poczuć jego usta na swoich.
Skarciłam się tą myślą.
Nie mogłam.
Czwartego dnia było już lepiej. Mimo wszystko.
Po południu oglądając osiemnasty odcinek mojego ulubionego serialu, ktoś zapukał do drzwi. Byłam sama, więc musiałam zlec się z góry. Wyglądałam strasznie. Podczas drogi do drzwi,naszła mnie myśl, że może to on. Nie byłam gotowa, żeby go zobaczyć.
To był Charlie. Ulga,która przeszła przez moje ciało,była wręcz niespodziewana. Lekko przeraził się moim stanem, ale po chwili mocno mnie przytulił. Nie spodziewałam się tego, ale odwzajemniłam uścisk. Tak bardzo tego potrzebowałam.
Wpuściłam go do środka, zrobiłam nam rozpuszczalnej kawy i zaprosiłam do swojego pokoju. Kiedy zobaczył bałagan, podniósł brwi do góry. Lekko się uśmiechnęłam na ten gest i pokazałam mu,że ma usiąść na łóżku.
Siedział ze mną parę godzin,opowiadał jak w szkole, że nie ma z kim chodzić na przystanek i brakuje mnie tam.
Zrobiło mi się ciepło na sercu, kiedy tego słuchałam.
Powiedział mi, że Leondre podchodził do niego i pytał się o mnie. Kiedy usłyszałam jego imię,mimowolnie serce szybciej mi zabiło.
Tak bardzo nie chciałam iść do szkoły. Nie chciałam go widzieć.
Około godziny 22,Charlie wyszedł. Czułam się o wiele lepiej, trochę nawet się uśmiechałam i w ogóle było ze mnie czuć troszkę życia.
Poszłam się myć, szczerze od tych czterech dni i gdy poczułam gorące krople wody na mojej skórze, poczułam się mega zrelaksowana.
Piątego dnia jestem gotowa. Choć nie chcę go widzieć, wiem, że muszę.
Niestety.
Postanawiam spóźnić się na lekcje, ale na nie przyjść. Wstaję o 8:45 i zaczynam się szykować. Wybieram czarne jeansy z dziurami oraz bluzę. Muszę nieźle się pobawić, by chociaż trochę zakryć podpuchnięte oczy od płaczu. Ogarniam włosy i czeszę je w kłosa.
Idę do kuchni i piję tylko herbatę.
Nie mam ochoty jeść.
Myję zęby, zakładam buty, narzucam plecak i wychodzę z domu. Mojej mamy nadal nie ma.
Przekluczam dom i chowam kluczyki do kieszeni.
Tak bardzo nie chcę iść do tej szkoły.
Idę około trzy minuty, gdy nagle widzę Charlie'go. Uśmiecham się, na co odwzajemnia ten gest. Przytula się mocno, a ja chichoczę.
-Tak bardzo fajnie, że przyszłaś- mówi, a ja żartobliwie puszczam mu oko.
Wytyka mi język i po chwili głośno wybuchamy śmiechem.
Myślę, że jest całkiem niezłym przyjacielem.
Zbliżamy się do przystanku i z każdym krokiem, chcę uciec. Może go tam nie będzie?
Przecież to ja się spóźniłam. On już powinien być w szkole. Oddycham z ulgą.
-Co?- pyta Charlie, a ja się rumienię.
-Nic.. właśnie, czemu jedziesz dopiero teraz?- zastanawiam się.
- Zaspałem- uśmiecha się szeroko,ukazując swoje dołeczki.
-Okej- odpowiadam i dochodzimy do tego przystanku. Nie ma go.
Ale pewnie będzie w szkole.
Robi mi się niedobrze, gdy o tym pomyślę.
Po niecałej minucie,przyjeżdża autobus. Wchodzimy do niego i siadamy. Przypomina mi się wycieczka do wesołego miasteczka.
Zamykam oczy, czując łzy w kącikach oczu i karcę się tą myślą.
Przestań Mia, przestań.
Nawet nie zauważam, kiedy jesteśmy już przy szkole. Wszyscy wstają, a ja jedyna siedzę. Nie chcę tam iść!
Charlie patrzy się na mnie pytająco, a ja po chwili także wstaję. Czuję, jak moje nogi robią się jak z waty, a moje ciało robi wszystko, czego nie chce mój umysł.
Moje serce zaraz wybuchnie. Przysięgam.
-Co się dzieje?- szepcze blondyn, a ja podskakuję, nie spodziewając się tego.
-Nnic- odpowiadam, lekko się jąkając.
Właśnie, co się dzieje?
Ma lekcje. Spokojnie. Później będę robić wszystko, by go unikać. Nawet jeśli miałabym siedzieć cały dzień w łazience.
Wchodzę do tej cholernej szkoły. Wokół jest pusto, ale się nie dziwię. W końcu trwają lekcje. Rozstaję się z Charlie'm i podążam do swojej szafki. Wyciągam potrzebne książki i idę do klasy, w której są moje zajęcia.
Trzy minuty później pukam do drzwi.
Wchodzę.
I od razu tego żałuję.
Wszyscy się na mnie patrzą, jakby widzieli mnie po raz pierwszy,i gdy zauważają moje słabo zakorektowane ślady po wielu słabościach, widzę w ich spojrzeniu litość.
Nie chcę pieprzonej litości.
-Mia, dzień dobry, usiądź proszę na swoje miejsce-mówi dziwnym tonem nauczycielka, a ja kiwam i nic nic się nie odzywając, idę do ławki.
Cisza, która panuje w tej klasie,doprowadza mnie do szału.
- Może Pani przecież prowadzić lekcje- lekko warczę i przewracam oczami. Niektórzy robią zszokowaną minę, to samo nauczycielka. Chrząka i powraca do zajęć.
Najdłuższe dwadzieścia pięć minut mojego życia.
Kiedy słyszę dzwonek, jestem taka szczęśliwa i jako pierwsza wychodzę z klasy. Nie zniosę tych wszystkich spojrzeń.
Wychodzę na korytarz i tak jak sobie powiedziałam, idę do łazienki.
Dlaczego te korytarze muszą być tak długie?
Wyciągam telefon z kieszeni, ignorując wiadomości i nieodebrane połączenia i wchodzę w internet. Przeglądam zdjęcia, nie patrząc przed siebie i nagle się z kimś zderzam. Razem z tą osobą upadamy na ziemie.
Kiedy zauważam, kim jest, jeden wielki dreszcz przeszywa moje ciało. Jak zawsze, serce bije mi jak oszalałe, a łzy wręcz proszą, by się wydostać. Chcę wstać i uciec od niego, ale gdy widzę go przed sobą, nie mogę przestać się na niego patrzeć. Zmienił się. Zrobił sobie niebieskie pasemka i założył kolczyk w usta. Cholera, jest jeszcze bardziej przystojniejszy.
Opanowuję się, gdy zaczyna do mnie podchodzić.
- Kochanie, nic ci nie jest?- pyta zachrypniętym głosem, za którym tak tęskniłam. Mam wrażenie, że nie widziałam go wiele tygodni, a nie tylko pięć dni.
Kiedy dotyka mojej dłoni, skaczę jak oparzona i szybko się od niego odsuwam. Dziwi się tym gestem, jest trochę przestraszony i zraniony. W jego oczach widzę ból, tak wielki ból, że mam ochotę do niego podejść i przytulić.
Ale potem przypominam sobie, że przecież na to zasłużył. Ja cierpiałam o wiele bardziej.
Nadal cierię.
Wstaję, lekko się kołysząc i chcę odejść, gdy czuję, że jestem przyciśnięta do ściany.
- Powiedz coś- czuję jego oddech na sobie. Jego usta są tak blisko moich.
-Słoneczko- szepcze, kiedy nic nie odpowiadam i gdy słyszę to przezwisko, czuję ogromny ból w klatce piersiowej. Moje łzy w końcu się wydostają i zaczynają lecieć po policzkach.Leondre chce mi je zetrzeć, ale na to nie pozwalam i odchylam głowę na bok. Na tyle, ile mam jeszcze siły, odpycham go i zaczynam uciekać.
Przerwa nadal trwa i wszyscy się na nas patrzą.
Czy wy nie macie swojego życia?
Nie zauważam tego, gdy jestem na dworze. Powiew wiatru mi o tym przypomina.
Co ja mam zrobić?
Jak się czuję?
Sama nie wiem.
Nie chcę być daleko od niego.
Kocham go.
Przecież nie chciał tego zrobić.
To tylko przed kolegami. Nawet nie dałam mu się wytłumaczyć.
Ale koleżanka do seksu?
Czy to wszystko może być prawdą? Czy aż tak udawał, by zaciągnąć mnie do łóżka?
Nie zdążam sobie na to odpowiedzieć, bo czuję dotyk na moim nadgarstku,a potem to, że zostaję odwrócona i czule pocałowana. Wszystkie moje łzy łączą się z tym stęsknionym i namiętnym pocałunku.

Hello, i'm LeoWhere stories live. Discover now