part 29

10.7K 578 157
                                        

Łapię go za rękę i razem z nim wychodzę na zewnątrz. Otacza nas zmrok. Nie mam pojęcia co chce mi pokazać. Kieruje mnie do ogrodu i mówi, że zaraz wraca. Patrzę się przed siebie i chwilę później,on przychodzi, strasząc mnie. Kiedy widzi, że jestem przerażona, daje mi długiego buziaka, na co się uśmiecham. Odchodzi ode mnie i rozkłada koc. Od razu na niego siadam i patrzę na mojego chłopaka. Ten, w mgnieniu oka leży obok mnie. Kładę głowę na jego klatkę piersiową, gdy Leo zaczyna mówić:
-Patrz- mówi i wskazuje palcem na niebo-ta gwiazdka po lewej jest moja. Wszędzie ją rozpoznam. A wiesz czemu? Bo zawsze jest oddalona od wszystkich. Dlatego ją wybrałem. Żebym za każdym razem mógł na nią popatrzeć.
Kiedy kończy, ja siedzę cicho. Zauważa to, glaszcze mnie i kontynuuje:
-Popatrz jakieś piętnaście metrów w prawo od mojej gwiazdki. Widzisz tam kolejną, prawda? Także jest samotna. Ale mimo to, ja rozpoznaję swoją.Niech to będzie twoja gwiazdka skarbie... Tak sobie myślę.. i wiesz w co wierzę? Że kiedyś się połączą i będą razem na zawsze tak jak my teraz.
Słucham i rumienię się. Też w to wierzę. Szybko podnoszę się z miejsca,siadam na niego okrakiem i przyciągam go do siebie. W mgnieniu oka przybliżam się do niego i zachłannie całuję. Leo, zadowolony mruczy w odpowiedzi. Kiedy odrywamy się od siebie, patrzymy się w oczy. W końcu mówię:
-Jak ja cię kocham....
***********************************
Leo uśmiecha się szeroko i łączy moją rękę ze swoją.
-Ja ciebie też słoneczko. I nie masz pojęcia jak bardzo-szepcze i wbija wzrok w moje usta. Chwilę później ponownie czuję jego wargi na moich. Otaczam się mocniej nogami na jego talii, a on przegryza mi delikatnie język,na co cicho piszczę. Śmieje się i kończy pocałunek.
-Kurewsko uwielbiam twoje usteczka-mówi,schodząc rękoma na moje uda.
-Tak?-pytam i specjalnie je oblizuję. Leo cicho warczy i daje mi klapsa w pośladek.
-Nie rób tego więcej-ostrzega i jak gdyby nigdy nic, wyciąga muffinki.
-O ja!Kocham babeczki!- krzyczę i z uśmiechem biorę jedną do buzi. Leondre ponownie się śmieje i z chęcią także bierze przekąskę.
-Jakie pyszne!-delektuję się i popijam to sokiem.
Po około dwudziestu minutach wracamy do domu. Chowam wszystkie dodatki i idę do salonu. Siadam obok Leo i wzdycham. Patrzę na zegarek i widzę 23:28. Wow. Wstaję,podchodzę do szafy i wyciągam dwa ręczniki.
-Idę się myć-oświadczam i kiedy chcę wychodzić,Leo się odzywa:
-Idę z tobą-podnosi głowę i patrzy na mnie. Po chwili uśmiech wkrada się na jego twarzy.
-Nie, nie-przeczę, ale równocześnie się uśmiecham.
Szybko wychodzę z pokoju i idę do łazienki. Rozbieram się i wchodzę do kabiny, przy okazji włączając radio. Zaczynam kołysać się do muzyki i nakładać szampon na włosy. Kiedy spłukuję go i chcę nałożyć żel, ktoś wchodzi do prysznica. Przestraszona, skaczę i robię wielkie oczy. Odwracam się i widzę Leo. O kurde. Szybko zasłaniam się rękoma,jak najbardziej mogę.
-Kochanie,widziałem cię już nago-puszcza mi oko i zabiera ręce z mojego ciała. Czuję gęsią skórkę i rozpalone policzki. Czemu się tak wstydzę? Ekspresowo obczajam go wzrokiem i czuję, że zaraz wybuchnę.
Devries śmieje się i mówi:
-Rozluźnij się skarbie.
Zabiera mi gąbkę i zaczyna mnie myć. Otwiera usta ze zdziwienia, ale po chwili je zamykam. Tego się nie spodziewałam.
-Ja pierdolę. Wyglądasz tak seksownie-jego głos zamienia się w chrypkę, a oczy świecą. Przełykam głośno ślinę i niepewnie podnoszę wzrok na niego. Mój oddech przyspiesza. Leo przybliża się do mnie i pcha na kafelki. Niespodziewanie mnie całuje i rękoma błądzi po ciele. Przegryzam jego wargę podczas pocałunku, na co jęczy. Odsuwa się i zmywa ze mnie pianę.
-Nadal piękna-szepcze i robi, czego na pewno się nie spodziewałam. Wchodzi we mnie. Biorę głęboki oddech i zszokowana patrzę na jego twarz. On podnosi głowę i łapię mój wzrok. Pcha biodrami, co sprawia mi ogromną przyjemność. Zaczynam jęczeć, a on przeklinać.
-Jesteś taka ciasna skarbie-mruczy i znowu mnie całuje. Patrzę sięna niego i czuję się na maksa nakręcona. Z każdym pchnięciem jest coraz lepiej.
-Jjestem już blisko-szepczę, na co przyśpiesza.
-Ja też-odpowiada.
Parę minut później obydwoje dochodzimy.
-Wow-mówię.
-No-uśmiecha się- chyba częściej będę przychodził-śmieje się.
-Dobra, dobra-odpycham go-umyjmy się i wychodźmy.

TEGO SIĘ NIE SPODZIEWALIŚCIE,COOOO?

Hello, i'm LeoWhere stories live. Discover now