-Niesamowite. Tak bardzo cię kocham-szepczę. Devries się śmieje i odsuwa mi krzesło. Z zadowoleniem siadam, i czekam na niego. Jeny, to jest takie cudowne! Rozmawiamy, śmiejemy się i bardzo dobrze spędzamy czas. Jestem taka szczęśliwa. I to, że jestem w szpitalu, nie ma żadnego znaczenia.
Dwudziesty siódmy luty to chyba mój najlepszy dzień w życiu. To co przygotował dla mnie Leo...wow. Czułam się przy nim jak księżniczka. Taka kochana. Poszedł już dwie godziny temu, a ja ciągle o nim myślę. Zamykam oczy i pozwalam sobie,aby moja wyobraźnia działała na największych obrotach. To co czuję do tego człowieka jest tak niesamowite i niezniszczalne, że aż ciężko w to uwierzyć. Myślę tak, gdy dostaję SMS:
Nieznany numer: Proszę, daj mi szanse.
Marszczę brwi i zastanawiam się, kto to mógłby być.
Nieznany numer: przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie. Nie, nie mówię tak do każdej. Chcę, abyśmy zostali kolegami. Charlie x
Czytam to z dwa razy i jestem zaskoczona. Czy on zawsze musi dać o sobie znać, kiedy ja nie chcę o nim myśleć? No dobra, możemy być kolegami,ale hola, to tyle. Odpowiadam:
Ja: ok.
Wyciągam książkę i wchodzę w świat moich bohaterów. Kiedy kończę czytać, zegarek wskazuje 23:22. Usadawiam się wygodnie na łóżku i powoli zasypiam.
Budzę się następnego dnia i widzę moją mamę. A po drugiej stronie Leo. Szeroko się uśmiecham i za chwilę rumienię, przypominając sobie wczorajszy wieczór. Leondre chyba to wyczuwa, bo śmieje się głośno i puszcza mi oko. Mama patrzy na nas jak na zwariowanych, a ja ignoruję ich obydwoje i mówię:
-Dzień dobry. Która godzina?
Rodzicielka podaje mi śniadanie i odpowiada:
-Dwunasta kochanie. Rozmawiałam z doktorem i dzisiaj możesz wyjść. Ale przez parę dni masz leżeć i odpoczywać, więc odpuścisz sobie szkołę. I tak, lekcje masz na bieżąco.
-Nareszcie. To dobrze-przeciągam ostatni wyraz i zaczynam jeść.
-Jesteś już spakowana. Wystarczy, ze zjesz śniadanie, przyszykujesz się i będziemy mogli wychodzić-dodaje.
-Dobrze mamo-uśmiecham się i spoglądam na Leo. Patrzy w punkt nade mną i nad czymś intensywnie się zastanawiam. Wyciągam rękę i kładę na jego.
-Skarbie?-mówię. Otrząsa się i kieruje swój wzrok na moją osobę. Mruga do mnie i uśmiecha się szeroko. Okej?
-Mhm?-mruczy.
-Wszystko ok?-upewniam się.
-Tak, tak-odpowiada.
Kończę posiłek i idę się ogarnąć. Patrzę na swoje odbicie w lustrze i jestem przerażona. Jak ja wyglądam? Jęczę i zabieram się za poranne czynności. Myję się, lekko maluję i ubieram w normalnie ubrania. Wychodzę i razem z moimi najbliższymi dla mnie osobami wracam do domu. W końcu! Mama siada za kierownicą, a ja razem z Leo na tylnych siedzeniach. Siadamy obok siebie, opieram głowę n jego ramieniu, a on szepcze mi do ucha:
-Nareszcie w domu. Stęskniłem się.
Przegryzam wargę i odpowiadam mu, też szepcząc:
-Ja też się stęskniłam Devries.
Leondre się uśmiecha i tyka mnie w biodro. Klepię go w ramię, gdy mama się odzywa:
-Mia, skarbie-wzdycha- byłaś w tym szpitalu parę dni i przez to trochę zaniedbałam pracę. Szef kazał wyjechać mi z nim na tygodniową delegację, bo inaczej mogę się z nią pożegnać. Jesteś porządną dziewczyną i mam nadzieję, że mogę cię zostawić? Jedzenie i inne rzeczy masz już przygotowane-zerka w lusterko.
Jestem trochę zaskoczona, ale odpowiadam:-Oczywiście mamo.
Pięć minut później dojeżdżamy do domu. Razem z Leo kierujemy się do mojego pokoju,a mama się pakować. Wchodzimy do pomieszczenia, gdy nagle on przypiera mnie do ściany i seksownie mruczy:
-Cały tydzień w domu kotku. Jesteś gotowa?

YOU ARE READING
Hello, i'm Leo
FanfictionNie ma idealnego życia. A Mia Petrova przekonała się o tym na własnej skórze. Zdrada chłopaka i nagły wypadek ojca, sprawiło, aby dziewczyna popadła w depresję. Wszystko widzi w szarych kolorach i ma ogromną ochotę zniknąć z tego świata. I nagle zja...