Otwieram oczy i pierwszym widokiem, którym zauważam jest biały sufit. Jęczę, przecieram twarz i zaczynam wyzywać na gówniany budzik dzwoniący zbyt blisko mnie. Łapię go i wyrzucam na drugi koniec pokoju. Tak bardzo nie chcę iść do szkoły.Zmuszam się, by wstać i kiedy to robię, kieruję się do szafy. Moim dzisiejszym wyborem są czarne spodnie z dziurami na kolanach, czarny podkoszulek z nadrukiem i szczęśliwy naszyjnik. Ubieram się i idę do łazienki. Patrzę w lustro. Myję twarz, wycieram ją i zaczynam układać włosy. Może je przefarbuję? Znudził mi się już ten brąz.Postanawiam, że pomyślę o tym później i wychodzę z pomieszczenia. Biorę plecak, telefon i słuchawki z mojego pokoju, a następnie podążam do kuchni. Oczywiście widzę w niej biegającą mamę. Kładzie mi śniadanie na stół i wybiega z jadalni. Przewracam oczami i po chwili z kieszeni wyciągam telefon. Wchodzę w wiadomości i piszę jedną z nich do Mii:
do zobaczenia niedługo słoneczko:) x
Parę sekund dostaję odpowiedź, na co się uśmiecham. Kończę jeść, myję zęby i zakładam buty. Żegnam się z roztarganą rodzicielką, trzaskam drzwiami i wychodzę z domu. Kieruję się na przystanek autobusowy i podłączam słuchawki do telefonu. Klikam na moją ulubioną piosenkę i lekko się rozpływam.
Tak bardzo nie chcę iść do tej cholernej szkoły. Po co ona jest? Nie wiem, jak Mia może codziennie do niej chodzić i zdobywać tam same dobre oceny. Robi mi się dziwnie na tą myśl, ale po chwili przypominam sobie jej widok, gdy siedzi zamyślona, przegryza ołówek, zakłada włosy, co dla mnie jest mega seksowne i patrzy się na stos literek. Uśmiecham się na samą myśl i zauważam, że jestem bardzo blisko przystanku. Po paru minutach stoję oparty o słupek i czekam na moją dziewczynę. Zerkam na godzinę. Powinna już tu być. Wychylam się i aż tego kurwa żałuję. Jest z tym frajerem Charlie'm. Już czuję, jak się we mnie gotuje. Nie lubię tego typa i widzę, że chce odebrać mi moją własność. Idzie uśmiechnięta i zawzięcie z nim rozmawia. Bardzo mnie to denerwuje. Specjalnie, jakbym tego nie zobaczył, piszę do niej:
Wyszłaś już?
Czekam chwilę na odpowiedź, ale jej nie dostaję.Widzę cię z jakimś chłopakiem... kto to?!?!
Już stąd mogę zobaczyć, jak wzdycha i zamyka na chwilę oczy, a po chwili odkłada telefon. Że co? Bardzo mnie korci, by tam podejść i powiedzieć parę słów, ale decyduję się tego nie robić. Parę chwil później rozdziela się z tym dupkiem i podchodzi do mnie. Jest lekko spięta i chyba zdenerwowana. Chyba wie, że się wkurzyłem. Nie chcę, by czuła się źle przy mnie.
-Hej-mówię i podchodzę jeszcze bliżej mnie.
-Hej-mówi cicho i cholera, czy ona.. łapię ją za bok talii, przyciągam do siebie i całuję w skroń, by trochę się uspokoiła. Wydaje się być lekko zdziwiona, ale się nie odzywa.
-Myślałam, że będziesz się awanturował-przyznaje po chwili, a ja na nią zerkam.
-Chciałem, ale pomyślałem o wczorajszym dniu i wieczorze i poczułem się lepiej. Wiem, że to twój kolega-mówię, ale wcale tak nie myślę. Chętnie bym do niego podszedł i przywalił mu z całej siły.
Mia przytula się do mnie, zamyka oczy i jęczy.
-Tak bardzo nie chcę iść do szkoły-szepcze mi do ucha i kieruje się do autobusu. I nagle mnie olśniewa.
-Pójdźmy na wagary-mówię zbyt podekscytowanym głosem.-Co?- jej wyraz twarzy staje się lekko zmieszany.
-No tak. Bardzo spodobał mi się wczorajszy wieczór, rozkręćmy to trochę wszystko-odpowiadam.-Nie wiem Leondre-patrzy na chodnik i zauważam, jak pojawiają się jej małe zmarszczki. Zastanawia się.
-Oh kochanie, co ci szkodzi?-pytam ją i patrzę na jej piękną twarzyczkę.
-Ostatnio dużo opuszczałam szkołę przez to, że byłam w szpitalu.Nie mogę tak robić-próbuje się tłumaczyć, ale ja wiem, że jest podjarana tym pomysłem.
-Słoneczko, nie było cię dwa tygodnie w ciągu jakichś dziewięciu miesięcy. Zasłużyłaś. Zaszalej trochę ze mną- łapię ją za podbródek i zmuszam, by na mnie spojrzała. Wiem, że tego chce.- około siedemdziesiąt pięć kilometrów stąd jest wesołe miasteczko. Zabiorę cię tam, co ty na to?-pytam, a ona lekko się ożywia- zgódź się kochanie-proszę i już wiem, że się zgodzi.
Kiwa głową, a ja się uśmiecham. Wyciąga z torby portfel i robi niezadowoloną minę.
-Leodre, mam tylko dziesięć funtów, za dużo nie kupię.
Oblizuję wargę i patrzę się na nią.
-Mio, o to się nie martw.Nazwijmy to mini randką, a więc jeśli zabieram cię na randkę, to za ciebie zapłacę-całuję ją w ucho.-Dobrze-wzdycha.
-Za parę minut powinien być nasz autobus.Nie martw się tak. Nikt się nie dowie. Wszyscy pojechali do szkoły, a nasi rodzice są w pracy-mówię i widzę, że moje słowa ją uspakajają.
Dwie minuty później przyjeżdża nasz autobus. Kupuję bilety i razem z Mią siadam na miejsca. Zauważam, że przygląda się wokół. Wyciągam telefon, podaję jej jedną słuchawkę i włączam naszą ulubioną playlistę. Kładzie głowę na moim ramieniu i niedługo zasypia. Gdy jesteśmy na miejscu, budzę ją.
Wychodzimy i chwilę później widzę podekscytowanie i radość na jej twarzy. Wiedziałem, że jej się spodoba.
Decyduje się, że chce iść najpierw na karuzelę, więc tak robimy. Kocham takie rzeczy, jest zajebiście. Kiedy widzę szeroki uśmiech na jej twarzy, wiem, że dobrze zrobiłem zabierając ją tutaj. Puszczam jej oko, na co chichocze i wysyła mi buziaka. Maszyna rusza. Jej krzyki są najgłośniejsze. Serio.
Po paru minutach, gdy to się kończy, obejmuję ją w talii i szepczę:
-Jak było?- uśmiecha się szeroko.
-Wspaniale, nie masz pojęcia jak się cieszę!-daje mi całusa w policzek.
Wiem skarbie, wiem.Zauważam kolejkę górską i nie ma mowy, musimy na nią iść. Mia się zgadza, więc idę kupić bilety i siadamy do wagoniku. Kładzie mi głowę na ramieniu i po chwili łapie moją rękę w swoją. Uśmiecham się lekko i głaszczę ją kciukiem.Ruszamy. Wszystkie zakręty, zjazdy i podjazdy są niesamowite-tak jak mówiłem, kocham kolejkę górską. Mia jest chyba lekko przestraszona, ale nie daje sobie po tego poznać. W końcu nie wytrzymuje i lekko piszczy. Śmieję się na jej reakcję. Kiedy jest koniec, wychodzi pierwsza.
-Kochanie, zaczekaj-mówię wesołym głosem-nie podobało ci się?-pytam, na co przewraca oczami.
-Teraz ja wybieram-rozkazuje, co bardzo mi się podoba. Przysuwam swoje usta do jej szyi, na co jej ciało reaguje gęsią skórką. Kocham to.
-Pprzestań-prosi, ale ja nie zamierzam tego robić-jesteśmy w miejscu publicznym-karci mnie.
Po chwili robię, to co mi każe. Na jej twarzy wstępuje chwilowy grymas.
-Możemy iść na to-wskazuje na małe samochody, ale je głos zdradza, że ma ochotę na coś innego.
-Na pewno,kochanie?-dotykam jej biodra i schodzę niżej. Bierze głęboki oddech i przełyka ślinę.
-Tak-szepcze, a ja się uśmiecham.
-A może wolisz porobić coś innego i potem do tego wrócić?-pytam.
Pyta, gdzie możemy to zrobić, a ja wskazuję jej uliczkę, która jest opustoszała. Kiwa głową i niedługo potem, jesteśmy na miejscu.
Nie mogę się powstrzymać i gdy nawet nie zdąża zareagować, przyciskam ją do ściany. Od razu obejmuje mnie nogami, co bardzo mi się podoba i przyciąga bliżej siebie. Mruczę w odpowiedzi i zaczynam całować jej szyję, po chwili schodząc na dół. Zniecierpliwiony podnoszę jej koszulkę, ale jej nie ściągam. Mimo wszystko, zawsze ktoś może tu przyjść. Dotykam jej piersi oraz brzucha, na co jęczy. Podoba mi się to kurewsko mocno i schodzę do jej spodni. Lekko je obniżam i oblizuję wargę. Ubrała koronkowy zestaw. Kurwa.-Cholera jasna-mówię i wbijam się w jej usta. Jęczy i wsadza ręce w moje włosy. Ah.
-Niestety, będę musiał to zdjąć-mówię i po chwili są już na jej kolanie.Wsadzam palce w jej łechtaczkę, na co zaczyna szybciej oddychać.Otwiera szerzej oczy i wydobywa się z jej przyjemny dla moich uszu jęk. Zataczam palcem kółeczka, ruszam nim w górę i w tył, powodując, że robi się mokra.
-Już jesteś mokra, kochanie. Taka gotowa-chrypię i całuję ją w szyję. Próbuje nie krzyczeć za dużo i wiem, ile ją to kosztuje.
-Leondre, proszę-błaga mnie i zamyka oczy.-O co prosisz, kochanie?-tak bardzo pragnę to usłyszeć. Muszę.
-Dokończ to, pozwól mi dojść-szepcze, na co warczę i spełniam jej prośbę.
Jęczy i kładzie głowę na moje ramię.
Sięgam z kieszeni prezerwatywę.
-Teraz to dokończmy, maleńka-puszczam jej oko i zrywam opakowanie. Nakładam ją na siebie i w nią wchodzę. Odchyla głowę i jęczy z przyjemności.
-Kurwa, tak dobrze cię czuć, taak dobrze-odzywam się i też zamykam chwilowo oczy.
Patrzy się na mnie pożądanym wzrokiem.
-Dokończmy to-całuję ją i po dwóch minutach obydwoje dochodzimy.

YOU ARE READING
Hello, i'm Leo
FanfictionNie ma idealnego życia. A Mia Petrova przekonała się o tym na własnej skórze. Zdrada chłopaka i nagły wypadek ojca, sprawiło, aby dziewczyna popadła w depresję. Wszystko widzi w szarych kolorach i ma ogromną ochotę zniknąć z tego świata. I nagle zja...