part 46

7.3K 462 108
                                        

Jestem taka szczęśliwa. Przegryzam wargę i zerkam na Leondre. Te wagary to chyba najlepsze, co zrobiliśmy w ostatnim czasie, jak i nie w ogóle.
-Hmm-myślę i nie mam pojęcia,gdzie możemy najpierw iść. Kocham rozrywkę, kocham się bawić.
-Myślę, że najpierw na karuzelę-decyduję i już jestem podekscytowana, co nadejdzie za parę minut.
Łapie mnie za rękę, a przez moje ciało przechodzi przyjemne ciepło. Dochodzimy do kasy, a Leo kupuje nam bilety. Z podekscytowania robię głupie miny, na co cicho się śmieje. Stoimy w kolejce, i gdy przechodzimy coraz bliżej, w środku czuję więcej emocji. Wiem, że jaram się, jak bym miała pięć lat, ale już dawno nie miałam takiej rozrywki. Kiedy wypada nasza kolej, ściskam dłoń brunetowi, po chwili ją rozłączam i siadam na swoje miejsce. Trzymam się mocno łańcuchów i czekam. Leo też już usiadł i patrzy na mnie. Uśmiechamy się, gdy karuzela nagle zaczyna ruszać. Moje ciało w środku skacze, a ja nie mogę się powstrzymać od cichego pisknięcia. Latam w powietrzu! Może nie dosłownie latam, ale jestem nad ziemią i widzę wszystko wokół. Kręcę się w powietrzu! Podnoszę ręce do góry, ale po chwili kładę je z powrotem. Wszyscy są zadowoleni, śmieją się, piszczą i bawią w najlepsze. Ja też. Ciekawe, ile będzie tych atrakcji. Jak ja się odwdzięczę Leo? Zerkam na niego. Ma przymknięte oczy, ale na jego twarzy widnieje uśmiech. Otwiera je, od razu szuka mnie wzrokiem i puszcza mi oko. Przegryzam wargę i wysyłam mu buziaka. Śmieje się i kręci głową.  Do głowy przychodzi mi wyobrażenie, że siedziałabym teraz na lekcji historii i uczyłabym się o absolutyzmie Francji. Robię grymas i wymazuję to z mojego umysłu. Zrobiliśmy źle, że uciekliśmy z lekcji, ale wmawiam sobie, że gdybyśmy tego nie zrobili, nie byłoby nas tutaj. Karuzela zwalnia i w końcu się zatrzymuje. Nie chcę z niej schodzić, lecz wiem, że czekają mnie następne atrakcje. Lekko kręci mi się w głowie, gdy schodzę, ale po chwili jest już normalnie. Moment później, podchodzi do mnie Leondre, obejmuje w talii i szepcze do ucha:
-Jak było?
Uśmiecham się szeroko.
-Wspaniale, nie masz pojęcia, jak się cieszę!-daję mu całusa w policzek- chcę więceeej
Przyciska mnie bardziej do siebie i rozgląda się. 
-Wiem-mówi- teraz możemy iść na kolejkę górską. Dawno na niej nie byłem. Uwielbiam ją-przyznaje i kieruje mnie w jej kierunku.
Po raz drugi kupuje bilety, a ja będę musiała połowę wydanych pieniędzy mu oddać. Za dużo ich wyda. 
Ta kolejka jest niesamowicie długa, serce podchodzi mi do gardła, gdy pomyślę sobie, że będę jeździła tym wagonikiem. Kiedy mamy już kupony, wsiadamy razem do wolnego i czekamy. Kładę głowę na ramieniu bruneta i patrzę przed siebie. Tu jest pełno zakrętów i zjazdów z dół. Oblizuję wargi i czuję, że ruszamy.Podnoszę głowę i szukam dłoni Leo. Kiedy ją znajduję, łapię swoje palce w jego, a on głaszcze mnie kciukiem i ściska. Wie, że jestem lekko zdenerwowana, ale też i podjarana.
To wszystko jest takie wspaniałe! Ruszamy na początku bardzo powoli, ale po chwili przyśpieszamy. Serce bije mi w nieziemsko szybkim tempie, a nogi lekko się trzęsą.  Nie mogę się powstrzymać i zaczynam głośno krzyczeć. Ludzie za mną też. O nie. Zaraz robimy kółeczko. Boję się. Mocno, bardzo mocno ściskam jego dłoń, a on drugą ręką przysuwa mnie  do siebie. Całuje mnie w głowę i w tym momencie jesteśmy do góry nogami. 
O matko.
Jedziemy dalej.

Kiedy to się skończy?

Jestem mocno podekscytowana,ale po prostu chce tego koniec. Wjeżdżamy na górę. Spoglądam w tył. Biorę głęboki oddech i chyba zaraz zemdleję. Jesteśmy tak wysoko! Oddech więzi mi się w gardle, nie mogę nawet krzyknąć, nic. Stoimy. Między tyłem a przodem. Zamieram. Chyba nigdy tak się nie bałam, nawet wtedy, gdy miałam osiem lat i zgubiłam się w ogromnym markecie. Patrzę w przód. Robi mi się niedobrze. 
Zjeżdżamy.
Żyję?
Chyba tak.
Słyszę śmiech Leondre.
Żyję.
Leo wyraźnie śmieje się ze mnie, na co prycham i klepię go w ramię.  Po paru minutach ta cholerna kolejka się kończy. Jak najszybciej z niej schodzę i przechodzę przez bramkę powrotną. 
-Kochanie, zaczekaj-odzywa się wesołym głosem Devries- nie podobało ci się?- na jego twarz wchodzi chytry uśmiech, a ja przewracam oczami.
-Teraz ja wybieram-rozkazuję i szukam czegoś, przy czym nie będę się bać. Czuję jego usta na swojej szyi, na co moje ciało reaguje gęsią skórką.
-Pprzestań-proszę, ale tak na prawdę nie chcę, żeby przestawał-jesteśmy w miejscu publicznym-mówię, ale szczerze mam to gdzieś.
Gdy Leo się odsuwa, czuję pustkę, a moje rozpalone ciało tym małym gestem, chce więcej.
Nie mogę.
Nie możemy. 
Jesteśmy tu po to, by się bawić.
Inne..hm, inne rzeczy możemy robić kiedy indziej.
Przegryzam wargę i spoglądam na małe samochodziki, którymi kierują małe dzieci. 
-Możemy iść tam-wskazuję na nie, ale zdradzam się swoim głosem, że mam na to ochotę. Leondre przysuwa się do mnie, obejmuje w talii i mówi:
-Na pewno, kochanie?-dotyka mojego biodra i schodzi niżej. Biorę głęboki oddech i przełykam ślinę.
-Ttak-szepczę.
-A może wolisz porobić coś innego i potem do tego wrócić?-pyta zachrypniętym głosem, a ja czuję ciepło w dolnych częściach mojego ciała.
-Gdzie chcesz to robić?- nie wierzę, że o to pytam, ale nie będę mogła się na niczym innym skupić.
- Za wesołym miasteczkiem jest takie ciche miejsce, gdzie rzadko ktoś tam chodzi. Myślę, że to będzie najlepszy pomysł-całuje moją skroń, a ja kiwam głową. 
Parę minut później, jesteśmy na miejscu. Cicha uliczka. 

Nie zdążam zareagować, gdy Leo przyciska mnie do ściany. Automatycznie obejmuję go nogami i przyciągam bliżej siebie. Mruczy w odpowiedzi i całuje moją szyję, po chwili schodząc na dół. Podnosi moją koszulkę, ale jej nie ściąga. Dotyka moich piersi i brzucha, na co cicho jęczę. Dochodzi do moich spodni, które troszkę zniża i oblizuje wargę. Ubrałam dzisiaj czarny, koronkowy zestaw, co musiało go chyba lekko podniecić.
-Cholera jasna-mówi i wbija się w moje usta. Jęczę i wsadzam ręce w jego włosy. To już przyzwyczajenie.
Odrywa się i palcem przesuwa materiał moich majtek. 
-Niestety, będę musiał to zdjąć-mówi i po chwili mam je znacznie niżej. 
Oddycham lekko i po chwili czuję jego palce. Otwieram szeroko oczy i niekontrolowanie wydobywa się ze mnie jęk. Robi kółeczka, rusza do góry i na dół, a ja czuję jak mocno jestem podniecona.
-Już jesteś mokra, kochanie. Taka gotowa-chrypie i całuje mnie w szyję.  
Ściskam usta, by nie zacząć krzyczeć, co jest bardzo trudne. Kiedy Leo trafia na mój czuły punkt, nie wytrzymuję.
Męczy się ze mną, specjalnie robi to długo.
-Leondre, proszę-błagam go i zamykam oczy.
-O co mnie prosisz, kochanie?-chce usłyszeć moje słowa.
-Ddokończ to, pozwól mi dojść-szepczę, a on cicho warczy i spełnia moją prośbę i po chwili dochodzę.
Oddycham bardzo szybko.. Leondre szeroko się uśmiecha i wyciąga coś z tylnej kieszeni. Prezerwatywa. 
-Teraz to dokończymy, maleńka-puszcza mi oko i zrywa opakowanie. Nakłada ją na siebie i niespodziewanie we mnie wchodzi. Odchylam głowę i mruczę z przyjemności. 
-Kurwa, tak dobrze cię czuć, taak dobrze-odzywa się, a ja czuję, jak moje ciało miałoby nagle eksplodować. 
Otwieram oczy i patrzę się na niego. Jest trochę spocony, a i tak wygląda mega seksownie.
-Dokończmy to- całuje mnie i po dwóch minutach obydwoje dochodzimy.

Hello, i'm LeoWhere stories live. Discover now