part 45

7K 466 63
                                        

Następnego dnia budzą mnie promienie słoneczne, które przedostają się przez moje okna. Mrużę oczy,po chwili przecieram je rękoma i jęczę. Nie chcę wstawać! Kiedy szykuję się, by z powrotem wrócić do mojego snu i opuścić jeden dzień szkoły, do pokoju przychodzi mama.
-Wstawaj!-krzyczy i zrywa ze mnie kołdrę.
Mruczę niewyraźnie i nie ruszam się z miejsca. Po chwili dostaję lekkiego klapsa w udo,na co przewracam oczami. Wstaję i pokazuję rodzicielce, że może opuścić mój pokój. Kiedy to robi, przeciągam się i podchodzę do szafy. Dzisiaj wydaje się być ciepło, więc zakładam białe jeansy z dziurami i t-shirt. Idę do łazienki i robię typowe dziewczęce czynności. Poprawiam włosy po raz piąty i schodzę na dół. Na stole leży jajecznica i śniadanie do szkoły. Uśmiecham się lekko sama do siebie i zaczynam jeść. Podczas tego, przypomina mi się wczorajszy wieczór i czuję, jak moje serce przyśpiesza z podniecenia. Kończę jeść, szybko biegnę umyć zęby i niedługo po, ubieram buty. Podchodzę do lustra, przeglądam się ostatni raz i dostaję SMS:
Leo❤: do zobaczenia niedługo słoneczko:) x
Przegryzam wargę i lekko się uśmiecham.
Odpowiadam mu serduszkiem i zadowolona wychodzę z domu. Z racji tego, że jestem sama zamykam drzwi i biorę klucze do ręki, gdy nagle upadają mi na schody. Przewracam oczami i schylam się, by je podnieść, gdy słyszę głos za sobą:
-Nie wypinaj się tak, kotku.

 Marszczę brwi i się odwracam. Widzę uśmiechniętego Charlie 'go, który szybko lustruje moje ciało. Lekko wzdycham i wkładam klucze do torby. Schodzę z sześciu schodków, przy ostatnim skacząc i do niego podchodzę.

-To się tak nie patrz , kotku- naśladuję jego głos i ruszam w stronę przystanku autobusowego. Uśmiecha się pod nosem i w mgnieniu oka mnie dogania.

-Ciężko tego nie zrobić- mówi i cicho się śmieje, na co prycham.

-Wy wszyscy tacy jesteście? - pytam, ale i tak znam odpowiedź.

-Myślę, że tak- odzywa się , a ja widzę mały kwadracik, którym jest mój przystanek. Mruczę i szperam w torebce, by znaleźć swój telefon. Kiedy mi się to udaje, wyciągam go i widzę przychodzącą wiadomość. Otwieram ją i czytam:

Leo❤: Wyszłaś już?

Leo❤: Widzę cię z jakimś chłopakiem.... kto to?!?!

Zerkam na Charlie 'go i widzę, jak intensywnie wpatruje się w jeden punkt. Odwracam głowę i już z daleka mogę zobaczyć, że Leondre jest zdenerwowany. Zamykam na chwilę oczy, a blondyn się odzywa:

-Twój chłopak nie jest chyba zadowolony, że z tobą idę-słyszę w jego głosie lekką irytację, ale szczerze się o to nie dziwię. Chyba nie jest o to zły?

-Nie przejmuj się, on po prostu taki jest . Bardzo się martwi i jest zazdrosny- mówię i stwierdzam, że nie będę odpowiadała mu na SMS-y, bo i tak się zaraz zobaczymy.

-Nie powiedziałaś mu o naszym - zaczyna, ale mu przerywam.

-Charlie, on nie musi o wszystkim wiedzieć- mówię i dochodzimy do przystanku. Blondyn wie, że będę rozmawiać z Leo, więc żegna się i  odchodzi. Stoję w miejscu i czekam. Wiem, że zaraz przyjdzie i będzie się awanturował, więc przygotowuję się psychicznie. Rozglądam się. Jest tylko trochę ludzi, co mnie lekko uspokaja. Widzę, jak podchodzi, ale udaję, że jestem zainteresowana widokiem przede mną.

-Hej- jest blisko mnie i wyczuwam moje jego ulubione perfumy.

-Hej- cicho odpowiadam. Łapie mnie za bok talii i do siebie, przyciąga i po chwili całuje w skroń, co mnie dziwi.

-Myślałam, że będziesz się awanturował - przyznaję i zerkam na niego.

-Chciałem, ale pomyślałem o wczorajszym dniu i wieczorze i poczułem się lepiej. Wiem, że to twój kolega - mówi. Przytulam się do niego i zamykam oczy. Chwilę później słyszę nadjeżdżający autobus i jęczę.

-Tak bardzo nie chcę iść do szkoły- mruczę mu do ucha i leniwie kieruje się do wejścia. Nagle Leondre łapie mnie za rękę i przyciąga w bok.

-Pójdźmy na wagary-mówi podekscytowany, a ja patrzę na niego zszokowana.

-Co?-pytam się lekko zmieszana.

-No tak. Chodźmy. Bardzo spodobał mi się wczorajszy wieczór, rozkręćmy to trochę wszystko-odpowiada.

- Nie wiem Leondre-spoglądam na chodnik i zastanawiam się.

-Oh kochanie, co ci szkodzi?-wpatruje się we mnie, a ja nie wiem co mam zrobić.

-Ostatnio dużo opuszczałam szkoły przez to, że byłam w szpitalu. Nie mogę tak robić-tłumaczę mu, a on robi grymas.

-Słoneczko, nie było cię dwa tygodnie w ciągu jakichś dziewięciu miesięcy. Zasłużyłaś. Zaszalej trochę ze mną-łapie mnie za podbródek i zmusza, bym na niego spojrzała-około siedemdziesiąt pięć kilometrów stąd jest wesołe miasteczko. Zabiorę cię tam, co ty na to?-pyta, a ja trochę się ożywiam-zgódź się kochanie-prosi, a ja w końcu mu ulegam.

Kiwam głową,a on się uśmiecha. Odsuwam się kawałek i sięgam po torbę. Biorę z niego portfel i robię niezadowoloną minę.

-Leondre, mam tylko dziesięć funtów, za dużo nie kupię.

Oblizuje wargę i dziwnie na mnie patrzy.

-Mio, o to się nie martw. Nazwijmy to mini randką, a więc jeśli zabieram cię na randkę, to za ciebie zapłacę-całuje mnie w ucho, a mi robi się ciepło na ten gest.

-Dobrze-wzdycham.

-Za parę minut powinien być nasz autobus. Nie martw się tak. Nikt się nie dowie. Wszyscy pojechali do szkoły, a nasi rodzice są w pracy-odzywa się, a ja trochę się uspokajam.

Jak powiedział, tak dwie minuty później nadjeżdża nasz autobus. Razem wchodzimy do środka i kierujemy się po bilety. Po chwili siadamy na miejscach. Rozglądam się wokół. Starsi ludzie, młodzi kłócący się prawdopodobnie partnerzy, marudzące dzieci oraz lekko nieprzyjemny zapach od gościa z dziesięciu metrów. Leondre wyciąga telefon oraz słuchawki i podaje mi jedną, a następnie włącza nasze ulubione piosenki. Uśmiecham się i kładę głowę na jego ramieniu. Wsłuchuję się w tekst muzyki i zamykam oczy. Odpływam.

Niedługo po tym, czuję dotyk Leo. Mruczę i przecieram delikatnie oczy.

-Wysiadamy słonko-szepcze mi do ucha, co następnie wykonuję.

Kiedy to robię, na moją twarz wchodzi uśmiech i podekscytowanie. Karuzele, młoty, młyny, kolejki górskie i wiele innych atrakcji! Jestem zakochana! Cieszę się jak małe dziecko, nie pamiętam kiedy ostatnio byłam na wesołym miasteczku! Lekko piszczę i mocno przytulam mojego chłopaka. Leondre się śmieje i po chwili na mnie patrzy również uśmiechnięty od ucha do ucha.

-To co kochanie, gdzie idziemy najpierw?












Hello, i'm LeoWhere stories live. Discover now