Kiedy budzę się rano, mam całe zaschnięte policzki. Przecieram oczy rękoma, i nagle wczorajszy wieczór uderza mnie z potrójną siłą. Nie, to nie był mój Leo. Tylko czy za każdym razem tak będzie? Że napije się a potem będzie mi wygarniał?
Moja głowa pęka, postanawiam zejść na dół i wziąć jakąś tabletkę.Powoli wstaję z łóżka i czuję się jakbym była na wielkim kacu. Z przymrużonymi oczami schodzę na dół. Nagle ustaję. Czuję smak naleśników. Hola, przecież jestem sama w domu. Szybko idę do kuchni i unoszę brwi na ten widok. Na stole leżą różne owoce, kremy czekoladowe, talerz naleśników, bukiet róż i karteczka do nich. To nie koniec. Przy kuchence stoi we własnej osobie Leondre Devries, który gotuje placki i rusza biodrami do rytmu muzyki. Co mam zrobić? Czy powinnam się odezwać czy raczej uciec i jakbym tu nie weszła?
Niestety nie mam czasu na zastanowienie się, bo nagle Leo się odwraca, i gdy mnie spostrzega, jego oczy lekko się świecą.
-Mio..-zaczyna, ale po chwili milknie. Czy jest mu wstyd? Czy jest mu z tego powodu źle? I czy ja nie przesadzam? Wiem, że jesteśmy w związku i takie kłótnie będą się zdarzać, ale..
-Skarbie, przepraszam-mówi i idzie po róże. Podchodzi do mnie i mi je wręcza. Patrzy na mnie swoim błagalnym wzrokiem i czeka na moją reakcję. Mam łzy w oczach, ale przyjmuję kwiaty.
-Dobrze już no-odpowiadam zapłakanym głosem, a Leo kiedy to słyszy, mocno mnie przytula i obraca wokół własnej osi. Stawia mnie na ziemię i głaszcze mnie po policzku.
-Kocham cię najbardziej na świecie i nie wiem co wczoraj we mnie wstąpiło-tłumaczy się, ale już mu wybaczyłam. Widzę, że się stara.
-Ok-uśmiecham się i go całuję. Jest zdziwiony, ale oddaje buziaka.
- I ta moja koszulka- rusza sugestywnie brwiami-wyglądasz w niej tak seksownie, moja bogini piękności i seksapilu-mówi zachrypniętym głosem i przegryza mi ucho.
Otwieram szeroko oczy i czuję motylki w brzuchu.
-Leo-mruczę i piszczę, gdy czuję jego ręce na moim tyłku. Śmieje się głośno i daje mi klapsa. Odpycham go i specjalnie nim ruszając, idę do stołu.
-Mniaam!- podekscytowana patrzę na to wszystko-mam nadzieję, że niczego nie spaliłeś-odzywam się i wystawiam mu język.
Leo siada na przeciwko mnie i odpowiada:
-Ten język zostaw na coś innego kotku.
Kiedy to słyszę, krztuszę się naleśnikiem, na co się uśmiecha.
-Przestań!-piszczę.
-Dobrze, dobrze-puszcza mi oko i kończymy śniadanie.
** Po posiłku uśmiechnięta idę wziąć poranny prysznic. Wchodzę do łazienki i patrzę na swoje odbicie. I w tym momencie się przerażam. Moje oczy są całe zapuchnięte, twarz czerwona, widać, że się nieźle napłakałam. Nie chcąc siebie oglądać, rozbieram się i wchodzę do kabiny. Spłukuję ze swojego ciała wczorajszy wieczór i odprężona idę do Leo.
Schodzę ze schodów, kiedy widzę go. Ustaję w miejscu i jak na zawołanie, czuję, że moje ciało się napina. Czemu tak na niego reaguję?
-Kochanie-zaczyna Leo, ale mu przerywam.
-Hej Charlie-robię wymuszony uśmiech. Podczas, gdy do nich idę, czuję bezczelne spojrzenie blondyna na moje piersi. Fukam, ale więcej nie reaguję, po prostu daję sobie z tym spokój.
- Co tu robisz?-pytam i staję obok mojego chłopaka.
-Ja go tu zaprosiłem-wypala Leo, a ja patrzę na niego jak idiotka.
-Słucham?- mówię i kawałek się od niego odsuwam.
- Chciałem, żebyś wiedziała, że nie tak zaplanowaliśmy sobie wczorajszy wieczór-tłumaczy się, a ja wiem, że mam dość.
-Przecież ci uwierzyłam-zaczesuję włosy na bok i zamykam na chwilę oczy. Kieruję swój wzrok na Charlie'go i kiedy widzi, że to robię, szybko oblizuje wargi. Kręcę głową z niedowierzania i mówię:
-Dobra, ja wychodzę, zobaczymy się później-daję Leondre buziaka w policzek i patrzę się na blondyna. Śmieję się, przewracam oczami, ale także daję mu całusa.
-Gdzie wychodzisz?-pyta Charlie, uśmiechając się szelmowsko.
-A to już nie ważne, pa!-szybko idę, ubieram kurtkę, buty i w mgnieniu oka wychodzę. Oddycham głęboko i wdycham świeże powietrze. Dawno nie było mnie na dworze. Postanawiam pobiegać.
Ruszam jak szalona i po prostu biegnę. Wiem, że nie mogę się męczyć, ale muszę się poruszać. Tak bardzo mi tego brakowało.
Po około dwóch godzinach wracam do domu. Jestem cała spocona, zmęczona, ale też i szczęśliwa. Z uśmiechem otwieram drzwi i wchodzę w moje progi. Zdejmuję kurtkę i buty, a następnie wolno wchodzę do salonu. Wciągam głośno powietrze na widok przede mną. Leo razem z Charlie'm piją wódkę. Czy to są jakieś jaja?-hej kochanie-mówię i powoli do niego podchodzę.
-Mia? hej słoneczko-jąka się lekko,a ja kręcę z niedowierzaniem.
-Charlie? Możesz pójść ze mną na chwilę?-podnoszę brwi i patrzę na bruneta. Ten od razu się uśmiecha i niezdarnie ze mną idzie. Prowadzę go do drzwi, otwieram je i wyrzucam go na dwór. Niszczy mi chłopaka, dureń. Idę szybko do mojego pokoju, ubieram się w krótką koszulkę oraz legginsy, i w ciągu paru sekund z powrotem jestem w salonie.
-Skarbie-zaczyna Leondre- to nie tak. Nie mam nic na swoje wytłumaczenie-uśmiecha się lekko.
Podchodzę do niego i siadam na nim okrakiem. Otwiera szeroko oczy, nie spodziewając się tego. Przybliżam jego twarz do swojej i zachłannie całuję. Zniżam swoją rękę na dół.
-I co ja mam z tobą zrobić?-szepczę i ruszam biodrami, na co cicho jęczy.
-Kkochanie-mruczy i łapie mnie za pośladki. Od razu zabieram jego ręce.
-Nie, nie posłuchałeś mnie. Teraz za to zapłacisz skarbie-szepczę i przegryzam jego dolną wargę.

YOU ARE READING
Hello, i'm Leo
FanfictionNie ma idealnego życia. A Mia Petrova przekonała się o tym na własnej skórze. Zdrada chłopaka i nagły wypadek ojca, sprawiło, aby dziewczyna popadła w depresję. Wszystko widzi w szarych kolorach i ma ogromną ochotę zniknąć z tego świata. I nagle zja...