Wiele osób pisało, że się popłakało... uwierzcie, gdy ja pisałam ten rozdział byłam cała zapłakana! To pierwszy rozdział, który tak mocno przeżyłam!Ale o to właśnie chodzi, prawda? By wzbudzać w Was emocje! Jestem z siebie dumna, bo wiem jak wzbudzić Was do płaczu <3 (chodzi o 37part :) )
Przegryzam dolną wargę ze zdenerwowania, i cholera, czy mogłam trafić na lepszego faceta? Po chwilowym przemyśleniu jego słów... to prawda. Mam chłopaka, a podrywałam innych. Gdyby to Leo tak zrobił, chyba wpadłabym w szał. Rozumiem go i wiem, że popełniłam błąd.
-Jja-zaczynam i odwracam wzrok- dziękuję-szepczę.
-Po prostu chodźmy do domu, okej?-głaszcze mnie po lewej ręce i ją łapie. Ma dziwny głos.
Idziemy już parę minut, a między nami jest grobowa cisza. Jest mi bardzo dziwnie, nie jestem przyzwyczajona do takich sytuacji. Nerwowo łapię za koniec koszulki i lekko ją szarpię. Leo patrzy na to ukradkiem, ale nie komentuje. Nie wytrzymuję. Niech coś w końcu powie!
-Leondre-mówię- odezwij się-cicho dokańczam.
Jestem zszokowana, gdy nagle ustaje. Marszczę brwi i podejrzanym wzrokiem na niego patrzę.
-Mia, posłuchaj-zaczyna, a ja już wiem, że nie będzie to dobra rozmowa-ja ciągle myślę. Uwierz, że ciężko mi. Mam ciągle przed oczami ciebie jak tańczysz-mówi i przeczesuje sobie włosy ręką. Seksownie przeczesuje. Jakby coś.
Przełykam głośno ślinę i jestem już tym wszystkim załamana. Bardzo boję się o nasz związek. Kocham go mocno, nie chcę bez niego żyć.
Zamykam oczy i lekko wdycham powietrze. Co mam mu powiedzieć?
-Ja.. ja rozumiem to. I kurde,cholernie za to przepraszam. Nawet nie masz pojęcia jak źle się z tym czuję. Ale sądzę też,że przesadzasz. W końcu ja tylko z nimi tańczyłam. Może troszkę nietypowo,ale tańczyłam. I jeśli mam być szczera,zrobiłam to specjalnie. Nie byłam zbyt chętna,by tańczyć z pijanymi chłopami. Choć niektórzy byli przystojni,nie powiem... ale nieważne. Chodziło mi o to, żebyś był zazdrosny i żebyś do mnie wrócił. Czułam się jak idiotka, siedząc tam sama, gdy ty mnie zostawiłeś. Mimo wszystko chciałam się trochę zabawić, wiesz o tym-nagle wylewa się za mną potok słów. W końcu powiedziałam mu co w sobie tłumiłam. I nie czuję się z tym dobrze i mam pojęcie, że tylko pogorszyłam sprawę, ale musiałam.
Zerkam na Leondre i szczerze boję się jego reakcji. Patrzy na mnie pustym wzrokiem i nic nie mówi. Szczerze spodziewałam się wybuchu, a nie ciszy. Przegryzam lewą końcówkę moich ust, i cholera, zaraz eksploduję.-Powiesz coś?-mówię zniecierpliwionym już głosem. Ta sprawa ciągnie się już tyle czasu.a ja, ja tylko chcę mieć już spokój!
-Dobra, kurwa masz rację-odzywa się i w ciągu paru sekund jest tuż przy mnie- zawiniłem i o tym wiem. Tylko jednak lepiej jest zwalić winę na drugą osobę, co bardzo dobrze wiesz-naciska na ostatnie słowa-po prostu.. pogódźmy się, dobra?-pyta, a ja nie zdążam odpowiedzieć, bo jego usta zamykają moje. Zszokowana nagłym ruchem, nic nie robię, ale kiedy prosi o wejście, od razu mu je otwieram. Łapię dłońmi jego głowę i przysuwam się bliżej niego. Językiem pieści mi dolną wargę i głaszcze prawe udo, sprawiając gęsią skórkę na moim całym ciele. Po kilkunastu minutach odrywamy się od siebie i chwile patrzymy. W końcu kiedy udaje mi się uspokoić oddech, jestem gotowa do wyjścia.
-Idziemy-mówi stanowczym głosem, na co automatycznie przewracam oczami. Podnosi brwi do góry i szczypie mnie w pośladek. Piszczę i klepię go ramię. Uśmiechnięty dotyka koniuszkami palców moje i powoli je łączy. Idziemy tak przez jakiś czas. Ponownie pomiędzy nami jest cisza, która tym razem mi nie przeszkadza i pozwala przemyśleć tą sytuację. Wybaczyliśmy sobie? Koniec kłótni? Czy to pora na tęczę? Czy może popada jeszcze deszcz? Jedynym plusem tego wydarzenia było to, że powiedziałam mu wszystko co miałam na myśli i między innymi, dzięki temu się pogodziliśmy. Cieszę się, że tak wyszło. Pewnie miałabym ciężką i nieprzespaną noc. Odtwarzałabym sobie to wszystko paręset razy i obwiniała za wszystkie błędy. Ale na szczęście jesteśmy pogodzeni... prawda? W każdym związku są jakieś większe kłótnie i trzeba to po prostu zaakceptować. Przez ten czas moje serce biło o wiele szybciej niż zazwyczaj, miałam takie okropne uczucie w brzuchu. Obecnie oczywiście to wszystko przeszło, ale w najbliższym czasie nie chciałabym tego czuć ponownie. Z zamyśleń wyrywa mnie Leondre:
-Jesteśmy już w domu-łapie mnie za talię i pierwszą prowadzi do mojego mieszkania.
Wyciągam klucze z kieszeni i otwieram drzwi. Wchodzę, macam ścianę i włączam światło. Zdejmuję buty oraz kurtkę i od razu kieruję się do kuchni. Nalewam nam soku jabłkowego i razem z Leo nawadniamy swoje zaschnięte od tych wszystkich emocji gardła. Wchodzę do góry, a następnie do mojego pokoju. Staję przed moją szafą i wyciągam piżamę. Przecieram twarz ze zmęczenia i ściągam biżuterię.
-Idę się umyć. Za jakieś piętnaście minut będę z powrotem-oświadczam i chwilę później jestem w łazience. Patrzę w lustro i nie dowierzam.Wyglądam tak strasznie! Cholera! Rozczochrane włosy, podpuchnięte oczy..rozmazany makijaż. Jak on mógł tak na mnie patrzeć? Jak najszybciej zmazuję z siebie dzisiejszy wieczór i pozbywam się ubrań. Wchodzę do kabiny i zapominam o moich problemach. Po około dwunastu minutach jestem gotowa i cicho wchodzę do pokoju. Leo leży w samych bokserkach i chyba już śpi. Powoli kładę się obok niego, oczywiście trochę hałasując. Opieram głowę o jego klatkę piersiową i wdycham jego zapach. Z czasem relaksuję się przy jego dotyku i zamykam oczy. Mija parę minut, a ja nie mogę zasnąć. Cicho jęczę i próbuję się zmienić pozycję, ale ramiona Leo mi w tym umożliwiają. Uśmiecham się i kiedy mam już zasypiać, zostaję przyciągnięta do jego klatki piersiowej i słyszę cichy szept:
-Kocham cię skarbie. Jesteś moja.. tylko moja.
Po chwili odpływam w krainę snów.
troszkę nie wyszedł :(

YOU ARE READING
Hello, i'm Leo
FanfictionNie ma idealnego życia. A Mia Petrova przekonała się o tym na własnej skórze. Zdrada chłopaka i nagły wypadek ojca, sprawiło, aby dziewczyna popadła w depresję. Wszystko widzi w szarych kolorach i ma ogromną ochotę zniknąć z tego świata. I nagle zja...