part 56

3.6K 237 25
                                        

Następnego dnia budzę się strasznie niewyspana i zmęczona. Ciągłe przemyślenia, jak to teraz będzie, spowodowały brak snu.
Wstaję, wyciągam z szafy jeansy i czarną bluzę, a następnie kieruję się do łazienki. Spoglądam w lustro i mam ochotę się rozpłakać. Jak ja wyglądam? Ogromne wory pod oczami, czerwone policzki i włosy, które mają dzisiaj zdecydowanie zły dzień. Spłukuję twarz wodą i korektorem zaczynam zakrywać okropne znaki braku mojego snu. Kiedy już kończę, widać je jeszcze, ale na pewno nie tak bardzo jak przed. Dokańczam makijaż i czeszę włosy w koka. Spoglądam w lustro po raz drugi. Jest o wiele lepiej, ale mimo mam ochotę się rozpłakać. Dlaczego?
Potrząsam głową i wychodzę z pomieszczenia. Łzy zaczynają mi lecieć po twarzy.
Boję się. Boję się, że mnie wyrzucą ze szkoły. Boję się tego chłopaka. Bo kto mi powie, że na pewno już mnie nie zaczepi? A może zrobi to ktoś inny?
Ciarki pojawiają się na całym moim ciele. Przypominam sobie oddech tego chłopaka i robi mi się niedobrze. Siadam na łóżku i zaczynam płakać.
Nie chcę się bać.
Nie chcę, aby ktoś mnie skrzywdził.
Leo chce zapisać mnie na kick- boxing, ale czy to dobry pomysł?
Ktoś puka w drzwi. Wycieram mokre policzki i zapraszam mamę do pokoju, bo kto inny to może być?
Ku mojemu zaskoczeniu w drzwiach stoi Leondre. Uśmiecham się i do niego podchodzę. Odwzajemnia gest, przyciąga mnie do siebie i czule całuje.
-Hej, kochanie- szepcze i nosem jeździ po mojej szyi. Zaczynam mieć gęsią skórkę.
-Hej- odpowiadam i przegryzam wargę.
-Tęskniłaś?-pyta,a następnie całuje moje policzki-płakałaś?- zadaje kolejne pytanie,a ja odwracam wzrok.
-Nie- mruczę i chcę mu się wyrwać, ale mnie powstrzymuje.
-Kochanie-mówi już głośniej- popatrz na mnie, proszę-delikatnie łapie mnie za podbródek i czaruje mnie swoim wzrokiem. Niekontrolowanie ponownie zaczynają lecieć mi łzy.
-Skarbie moje, będzie dobrze, nie możesz się zamartwiać. Kocham cię, będę cię chronić, nie możesz mi się tu załamywać. Jesteś silną dziewczynką, tak? Kochanie, nie płacz, nie możesz. Jeśli będziesz chciała to naprawdę zapiszę cię na ten kick-boxing, dzięki temu w razie potrzeby będziesz potrafiła się obronić i kiedy będziesz miała gorszy humor, na przykład jak teraz, to na pewno po prawi ci humor- mówi bardzo cicho i po chwili mnie przytula. Odwzajemniam uścisk. Tak bardzo tego potrzebowałam.
-Dziękuję,tak bardzo cię kocham-uśmiecham się i patrzę w jego oczy.
-Nie ma za co, po to tu jestem- puszcza mi oczko i głośno się śmieje.
Kocham jego śmiech.
Całuje mnie jeszcze raz, tym razem bardziej namiętnie i w końcu zaprowadza mnie do kuchni.
- Minąłem się z twoją mamą. Jak oparzona biegła do pracy. Kazała ci powiedzieć, że cię kocha i że porozmawiacie po szkole- mówi brunet i zerka na mnie, a ja wyłącznie kiwam głową. Zerkam na zegar. Zostało jeszcze ponad pół godziny do wyjścia.
-Czemu tak szybko przyszedłeś?-pytam i otwieram lodówkę. Leo zalewa mi herbatę i stawia ją na stół. Dziwię się temu gestowi, ale szeroko się uśmiecham.
-A mam sobie pójść?-pyta i do mnie podchodzi. Przytula mnie od tylu i całuje w głowę.
-Nie, oczywiście że nie. Jestem tylko lekko zdziwiona. Jadłeś śniadanie?- odpowiadam i odwracam się w jego stronę. Patrzę na niego, jest taki przystojny. To mój chłopak?
-Co mówiłaś?- zamyślony przegryza wargę.
-Leo, o czym myślisz?- marszczę brwi i dotykam jego ramienia.
Uśmiecha się szeroko.
-Nieważne- odpowiada i odsuwa się ode mnie, by wyciągnąć jajka z lodówki.
-Ej, powiedz mi-zakładam ręce na piersi i udaję obrażoną.
- Na pewno chcesz wiedzieć?- pyta, a ja kiwam głową. Znowu jest przy mnie i nie wiem nawet kiedy, przypiera mnie do ściany.
-Wyobrażam sobie ciebie w stroju na kick- boxingu- szepcze, a mi strasznie szybko bije serce- będziesz wyglądać niesamowicie seksownie- mruczy i wkłada mi rękę pod bluzkę . Przełykam głośno ślinę i zaczynam szybciej oddychać.
-Leo- cicho jęczę i odsuwam jego rękę, choć bardzo tego nie chcę.
-Tak skarbie?- szepcze i całuje mnie w szyję. Zamykam oczy- tak sobie myślę-kieruje rękę na pasek moich spodni- może umilę ci dzisiejszy dzień?- jego dłoń już dotyka moich majtek. Chcę to przerwać, ale nie mogę. Jego dotyk działa na mnie uzależniająco, chcę więcej.
Jego palce powoli zdejmują moją dolną bieliznę i po chwili wkłada je tam. Niekontrolowanie jęczę i zaciskam uda.
-Właśnie tak kochanie- szepcze i porusza nimi we mnie. Tak bardzo jest mi przyjemnie, nie potrafię nawet nic powiedzieć, ani nic zrobić.
- To będzie bardzo przyjemny dzień, prawda?- pyta i po chwili porusza szybciej palcami.
- O Boże- udaje mi się wypowiedzieć.
Śmieje się i ustami całuje mnie po twarzy.
- Jeszcze chwila, nie? Czuję to kurwa, ja to czuję-mówi i zerka na swoją dłoń, która schowana jest w moich spodniach- kurwa, spójrz na dół, to jest takie podniecające- sam zaczyna dyszeć. Otwieram oczy i zerkam na to. Czuję, jak się rumienię.
- Moja mała niewinna, a zarazem dzika dziewczyna- mruczy, a mnie przechodzą ciarki.
-Doszłam- szepczę i na niego zerkam. Uśmiecha się szeroko i wyciąga rękę. Rumienię się coraz bardziej. Leo śmieje się dosłownie na całą kuchnię, a ja uderzam go w ramię.
- Zaraz wrócę, słonko. Obawiam się, że nie zdążysz zjeść śniadania, ale przynajmniej wypij herbatkę- całuję mnie w policzek i wychodzi. Oddycham głęboko. Wow. Przegryzam wargę i siadam do stołu. Myślę, że powinnam wymienić bieliznę. Piję herbatę i idę do pokoju. Przebieram to, co muszę przebrać i schodzę na dół.
- Gdzie byłaś?- pyta Leondre już ubrany.
- W pokoju.. musiałam się przebrać- odpowiadam lekko speszona i się uśmiecham.
-Dobrze, ubieraj się- klepie mnie w tyłek, a ja prycham.
Dwie minuty pózniej wychodzimy na przystanek. Moje serce bije o wiele szybciej, to uczucie że muszę tam iść.
Jeszcze niedawno czułam się tam bardzo bezpieczna, chodziłam tam z uśmiechem, a teraz?
- Wiem, co robisz. Nie martw się- szepcze Leo i obejmuje mnie w pasie. Kiwam delikatnie głową.
Trzeba to przeżyć.
Paręnaście minut temu jesteśmy przed budynkiem. Jeśli wtedy mówiłam, że jestem zdenerwowana to teraz wręcz umieram z nerwów.
Leondre dokładnie to wyczuwa i łapie mnie za rękę.
Wchodzimy.
I po co?
Na korytarzu stoi dyrektorka i z kimś rozmawia. Kiedy nas zauważa, przerywa dialog i do nas podchodzi.
- Dlaczego się spóźniliście?- pyta i zakłada ręce na piersi.
Chcę coś powiedzieć, ale Leo jest pierwszy:
-Zaspaliśmy.
Ściska moją dłoń i chcę wyminąć dyrektorkę, ale ona widocznie nie chce, żebyśmy szli.
-Mio, muszę z tobą koniecznie porozmawiać. Z tobą też Leondre.

Hello, i'm LeoWhere stories live. Discover now