Rozdział 36

1.9K 113 12
                                    

*** Naruko ***

Już tydzień od kiedy mała Akiko mieszka z nami. Jak do tej pory z sierocińca pojawia się kobieta na 4 godziny. W tym czasie przyucza Kakashiego-nii jak zająć się małą.

- Kashi-nii, mnie się to nie podoba - powiedziałam kiedy kolejny raz ta wredna baba wyszła z naszego domu.

- No, ale co? - zapytał kiedy odkładał dziewczynkę do łóżeczka.

- Nie podoba mi się to, że tak kobieta tu przychodzi co dzień, a przy dziecku nie zrobiła nic. Jeszcze jej trzeba usługiwać. Nie zauważyłeś jak zaczęła się rozglądać po salonie? Poza tym przynosi Akiko za mało jedzenia jak na jej potrzeby. Ledwo to jej wystarcza na dwa posiłki, a ona usilnie wmawia, że to jest racja żywieniowa na dobę. Kakashi-nii to nie jest fair i dobrze o tym wiesz. - powiedziałam i wchodząc po schodach dodałam - Postanowiłam, że na nowo zacznę swoje lekcje z Renjim-san. - zaczęłam ponownie wspinać się po schodach by ponownie się zatrzymać i dodać. - Poza tym tamta kobieta nie ma prawa wchodzić do domu. Niech da co ma dać na progu i do widzenia. Jeżeli ją wpuścisz to na swoją odpowiedzialność.

- Chyba masz rację, imoto. - powiedział Kakashi-nii kierujący się do kuchni by przygotować dla nas posiłek.

*** przeskok w czasie ***

- Kashi-nii, z Akiko nie jest za dobrze - zawołałam z pokoju dziewczynki. Akiko miała dopiero pół roku, ale była strasznie rozpalona. Jej oczy szkliły się jak śniętej ryby.

- Naruko - usłyszałam głos Kakashiego-nii za sobą - trzeba ją jak najszybciej zabrać do szpitala.

- Nie dam rady się tam przenieść to za daleko. - z moich oczu płynęły łzy kiedy okładałam ciałko małej zimnymi ręcznikami by ją ochłodzić.

- W takim razie złap się mnie mocno i wykonam Shunshin no Jutsu. - powiedział, a ja bezzwłocznie wykonałam jego polecenie. Po chwili znaleźliśmy się w poczekalni szpitalnej.

- O co chodzi Hatake-san? - zapytała miła recepcjonistka.

- Akiko-chan ma bardzo wysoką gorączkę i nic jej nie pomaga zbić. - powiedział spokojnie mój aniki.

- Jej tu nie przyjmiemy. - powiedziała tamta szybko orientując się w tym czym to dziecko jest.

- Przyjmiesz ją i to natychmiast! - powiedział mój aniki.

- Tego demona, nigdy! - krzyknęła tamta w odpowiedzi. Na całe to zamieszanie pojawił się jakiś lekarz. Chciał się dowiedzieć o co tyle zamieszania.

- Shinji-sama Hatake-san nie rozumie, że nie zajmujemy się demonami. - powiedziała tamta najspokojniej w świecie.

- Mój oto-sama właśnie przewraca się w grobie. To nie dlatego Gobi został zapieczętowany przed sześcioma miesiącami dzięki poświęceniu mojego oto-sama. - powiedziałam spokojnym głosem wskakując na ladę. Byłam zła i zmartwiona więc moje ogony zaczęły za mną falować dość intensywnie dodając trochę grozy do mojego wyglądu jak i słów. - Ja też według Ciebie jestem demonem, dattebayo? - zapytałam przesłodzonym głosem wiedząc, że właśnie została zapędzona w kozi róg. Pokręciła tylko przecząco głową nie mogąc wydobyć z siebie głosu.

- Proszę za mną. Zajmę się małą. - powiedział Shinji-sempai i wykonaliśmy jego polecenie. Po zbadaniu orzekł, że to coś bardziej poważnego i musi zrobić bardziej szczegółowe badania.

*** przeskok w czasie ***

Swój czas rozdzieliłam na naukę oraz opiekę nad Akiko w szpitalu. Tak właściwie to ja się przeprowadziłam do szpitala razem z Akiko. Jesteśmy już tu ponad miesiąc. W tym czasie powstrzymałam dziesięć prób zabicia małej oraz dwóch nieudolnych porwań.

Córka przeznaczeniaWhere stories live. Discover now