- Wygląda na to, że tatulek ma w planach Rytuał Piekielnej Konwersji...
Jace zmarszczył czoło. Zauważył, że wszyscy, oprócz niego, zareagowali na tą wiadomość jakoś dziwnie. Wszyscy byli bliscy temu, żeby prosić, albo nawet błagać Clary, aby odwróciła swoje słowa, powiedziała, że się pomyliła, albo źle odczytała znaki. Wyglądało na to, że każdy chciał, aby przepowiednia dziewczyny nie spełniła się, ale on nie mógł zrozumieć dlaczego ten rytuał tak napawa ich strachem.
- Co to za Rytuał? - zapytał w końcu nie mogąc znieść niewiedzy.
- Nie uczycie się takich rzeczy? Macie tylko dwa z trzech Darów i nawet nie wiecie jak można z niego korzystać? - Magnus nie ukrywał swojego zaskoczenia wywołanego najwyraźniej niewiedzą młodego Łowcy.
Blondyn chciał prychnąć i odpowiedzieć Bane'owi, że szkolenie to przede wszystkim zabijanie demonów i nauka obchodzenia się z Podziemnymi, a Darami opiekowali się Bracia, którzy mieli do tego specjalnie szkolenie, ale Jia pierwsza zabrała głos.
- Po co mają to wiedzieć? Żeby pójść śladami Valentine'a? W dodatku my mamy zabijać demony, a nie je kontrolować.
- Każdy powinien kontrolować swoje własne demony - mruknął posępnie Jonathan i zerknął na Jię, po czym westchnął smutno i przytulił się mocniej do swojej siostry.
- Wracając do Rytuału... - podjął Magnus patrząc na Jace'a. - To przeistoczenie anielskiej mocy Miecza Anioła w demoniczną, pozwalającą kontrolować demony i to w dużej ilości...
- Dużej ilości czyli... Armii.
W jednej chwili Jace zobaczył przed oczami całe hufce demonów, idealnie kontrolowane przez niemalże mistrza strategii, jakim mógł być Morgenstern, a jeśli posiadał szpiegów wśród Nefilim, z takim wojskiem mógł być niepokonany. Lecz to nie była tylko silna armia. Głównemu dowódcy kompletnie nie zależało na żołnierzach, demonach tworzących jego armię, przez co nie musiał się liczyć ze stratami, ani ich przeżywać. Mógł również po prostu przywołać nowe, bez żałowania straconych, a że był również Nefilim...
- Armii, na której kompletnie mu nie zależy... On chce upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Rozkaże demonom nas zabić, wiedząc, że my, nawet jeśli przegramy to zabijemy ich trochę... Potem może rozkazać dokończyć Podziemnych, a na koniec żeby zabiły same siebie i ma raj. Ziemię, jaką sobie wyobrażał, bez demonów i Podziemnych... - Jace spojrzał na wszystkich.
Każdy zdawał sobie sprawę, jak poważna jest sytuacja, ale to, co powiedział, sprawiło, że część dopiero teraz zauważyła cały ogrom niebezpieczeństwa jaki im groził.
- Dziękuję, że to powiedziałeś. Myślałam już, że sama będę musiała wam przedstawić taki scenariusz - szepnęła Clary patrząc niby na niego, ale jednak obok.
Zauważył to bez trudu. Dziewczyna mówiąc do niego nigdy nie spojrzała na jego twarz choćby. Zawieszała wzrok na jego ramieniu, szyi, obojczyku lub po prostu patrzyła w bok, jakby nie zwracając na niego uwagi. Bolało go to niemiłosiernie. Tyle lat jej szukał, miał nadzieje, że jeszcze choć raz ją zobaczy i przytuli, tak jak wtedy kiedy byli dziećmi, tymczasem rzeczywistość okazała się o wiele, wiele bardziej okrutna.
Clary nie zwracała na niego większej uwagi, cały czas będąc przytulona do swojego starszego brata, nie ukazywała choć krzty starej życzliwości jaką żywiła do Jace'a w dzieciństwie, kiedy wszystko było dla nich banalnie proste, odruchowe. Tak naturalne jak oddychanie.
Brakowało mu tego i chciał nawet teraz podejść do łóżka i wtulić twarz w jej ogniste włosy, ale powstrzymywał się. Bał się, że źle zareaguje, zwłaszcza, że nie był to również moment, aby porozmawiali, tak jakby tego chciał.

ESTÁS LEYENDO
Kaleka
FanfictionPo 10 latach od zniknięcia znów daje o sobie znać Valentine Morgenstern. Jednak to, co najbardziej dziwi, to fakt, że szuka żony i dzieci, które przecież zniknęły razem z nim, prawda ? Fanfiction "Darów Anioła" Cassandry Clare