- Twój syn jest już lepszy od większości Nefilim... I to nie tylko tych w jego wieku. Bardzo dobrze go wychowałaś. Gdyby były tylko nagrody za takie wychowanie, pewnie byś ją dostała.
- Dziękuję za miłe słowa, ale to w większości jego zasługa. Dużo trenuje, ćwiczy, uczy się i nie da się ukryć, że ma wrodzony talent. Jest niesamowity.
- Jednym słowem znakomicie odwdzięcza się, za daną mu przez ciebie szansę.
- Nawet jeśli to robi, to nie dlatego, że musi. Wie, że kocham go takim jakim jest. Jak dla mnie jest idealny i nic tego nie zmieni.
Kobieta, założyła za ucho kosmyk swoich prawie białych włosów i spojrzała swoimi orzechowymi oczami na swojego rozmówcę, który z lekkim uśmiechem patrzył na walkę, która rozgrywała się przed nimi.
Siedemnastoletni chłopiec walczył przeciwko o wiele bardziej doświadczonemu mężczyźnie, który nie tylko miał nad nim przewagę wieku, ale też był wyższy oraz bardziej umięśniony. Nastolatek jednak wcale się tym nie przejmował, gdyż z uśmiechem mierzył go wzrokiem trzymając w dłoni jednoręczny miecz.
Jego przeciwnik również trzymał taki miecz, ale minę miał poważną, spokojną, skupioną, a z jego oczu biła powaga i doświadczenie.
Po chwili ich miecze skrzyżowały się, a oni zaczęli groźny taniec atakując się, unikając swoich ciosów i parując je. Z początku mężczyzna miał przewagę nad młodzieńcem, jednak chłopak skorzystał ze swojej zręczności i zwinności uwalniając się spod naporu przeciwnika i odskakując na bezpieczną odległość. Zaczęli wokół siebie krążyć czekając, kto pierwszy zaatakuje. W końcu zrobił to młodzian, który zamarkował atak w ramię, a tak naprawdę zaatakował płazem miecza w odsłonięte przez mężczyznę kolano, które musiało być jego słabym punktem, gdyż zasyczał z bólu po czym spojrzał na chłopaka z uśmiechem.
- Koniec na dziś. Poruszyłeś to kolano... - mruknął ciężko, kręcąc głową z niedowierzaniem. - Skąd o nim wiedziałeś ? Nikomu o nim nie mówiłem, a nie byłeś ze mną na polowaniu, żeby zobaczyć, że coś było nie tak.
- Oj, kochany profesorku. Jak się oszczędza jakąś część ciała to raczej oczywiste, że coś z nią nie tak i można to wykorzystać podczas walki. Sam mnie tego nauczyłeś, nie pamiętasz ? Wyszukuj słabych punktów wroga i w nie uderzaj.
- Jaki czart z ciebie - mruknął w odpowiedzi mężczyzna.
- Może już wystarczy tych czartów, co ? Profesorze, to naprawdę przekracza już granice. Jeśli będzie profesor ciągle wynajdywał we mnie czorty, diabły i demony, to niedługo broni nie wystarczy - odpowiedział młodzik z jakąś szczególną, łagodną nutką w głosie, która tak bardzo kontrastowała z jego poważnym tonem pobrzmiewającym jednak sporą dozą kpiarstwa i żartobliwości. - Mamo, panie Inkwizytorze, czy podobało się widowisko ? - zapytał nastolatek patrząc na obserwatorów.
- Na pewno pokazała, jakim spryciarzem jesteś, ale niestety do równych walk raczej nijak ją zaliczyć skoro wygrałeś tak szybko i to dzięki atakowi w kolano, które Samuel miał... Uszkodzone.
- Sama, dobrze wiesz, że podczas prawdziwej walki miałoby to horrendalne znaczenie - mruknął przeczesując swoje kasztanowe włosy.
- On ma rację Madeleine. On zawsze ma tę cholerną rację - rzucił Samuel i spojrzał na swojego najlepszego ucznia kręcąc głową zastanawiając się, kiedy mały, przestraszony dzieciak, który nie pamiętał wiele z poprzedniego życia stał się pewnym siebie, przystojnym, jednym z najlepszych wojowników nastolatkiem, który powalał go w kilka minut.
- Dobrze go wyszkoliłeś.
- A ty go na prawdziwego diabła w walce wychowałaś - prychnął w odpowiedzi i spojrzał na kobietę. - No i nie zaprzeczaj, bo pamiętam aż zbyt dobrze, że sama walczyłaś podobnie jak on. Ty i... Ona tak walczyłyście.

ŞİMDİ OKUDUĞUN
Kaleka
Hayran KurguPo 10 latach od zniknięcia znów daje o sobie znać Valentine Morgenstern. Jednak to, co najbardziej dziwi, to fakt, że szuka żony i dzieci, które przecież zniknęły razem z nim, prawda ? Fanfiction "Darów Anioła" Cassandry Clare