34. Helicarrier

2.3K 195 125
                                    

Starałem się, brać w płuca głębokie hausty powietrza.

Zaraz wyruszymy, na pokład Helicarriera.

Dzisiaj mieliśmy, odbić Alex z rąk Fury'ego.

A ja się stresowałem. Musiałem ją przynajmniej zobaczyć. Wiedzieć, iż jest bezpieczna. Że nic jej nie zrobili. Nie widziałem jej, zaledwie kilka dni i już teraz, nie mogłem bez niej usiedzieć na miejscu...

Byłem już gotowy.

Przeczesałem dłonią włosy, coraz bardziej poirytowany.

Gdzie była Natasha? Mieliśmy się spotkać o konkretnej godzinie, a jej nadal nie było. Jak ja tego nie cierpiałem. Ona zawsze musiała się spóźniać. Nawet wtedy, jak czekaliśmy na nią z Alex w kawiarni. Chyba nigdy się to nie zmieni...

- Jestem! Gotowi? - zapytała Nat ubrana w czarny kombinezon, pojawiając się z wielkim uśmiechem na ustach.

Steve wyszedł w swoim czerwono-niebiesko-białym stroju. Na plecach miał tarczę.

- Cały czas czekaliśmy na ciebie - zauważyłem ponuro.

- Oj tam, oj tam... Ale już jestem, prawda? Więc, gdzie jest ten twój kołczan i łuk?

- Stoi w kącie. - Wskazałem jej głową, po czym, kobieta szybko je wzięła.

- Dobra, mam linę. Wątpię, aby Fury uwierzył, że dałeś się złapać na kajdanki.

Wystawiłem ręce do przodu, a rudowłosa, mocno związała mi nadgarstki.

Skrzywiłem się, nie czując ja powoli drętwieją mi dłoni.

- Macie komunikatory? - upewnił się Steve.

- Już dawno.

- Tak.

- To czas ruszać...

Wyszliśmy z budynku, kierując się do jednego z latających pojazdów, stojących niedaleko.

***

Po jakimś kwadransie, byliśmy już na płycie lotniskowej Helicarriera.

Weszliśmy do środka, przemierzając znane nam jak na razie korytarze.

Szedłem pomiędzy Steve'em, a Natashą. Prawie stykaliśmy się ramionami, aby naprawdę wyglądało, że mnie pilnują.

Niektórych agentów mijanych po drodze, znałem, jak nie większość. Z niektórymi, byłem na różnych misjach, a jeszcze innymi prowadziłem treningi.

Patrzyli na mnie z ogromnym zdziwieniem, wymalowanym na twarzy.

Nie musiałem się specjalnie domyślać, o czym myśleli. Pewnie się zastanawiali, dlaczego zdradziłem organizację i Fury'ego - mojego szefa. Byłem mu w końcu oddany, po tym jak mnie przyjął pod swoje skrzydła. A tu proszę. Agent Barton, zwany Hawkeye i należący do drużyny bohaterów, Avengers, nagle zdradził oraz rozpoczął współpracę ze słynnym przestępcą Kameleonem. Ale niestety, został złapany przez swoich przyjaciół, także należących do drużyny i przyprowadzony do byłej organizacji. O mnie to można, by biografię napisać. Ciekawe, czy ktoś by to czytał...

- Mam was w zasięgu. Nie oddalajcie się ode mnie za bardzo, inaczej utracimy kontakt. Zobaczcie kto idzie w waszą stronę... - usłyszałem głos Sharon z komunikatora, w moim uchu.

Nagle przed nami, stanął nie kto inny, jak dyrektor T.A.R.C.Z.Y.

Zanim ktoś się odezwał, powiedziałem:

Pozory MyląWhere stories live. Discover now