- Harry. - jego głos potoczył się lekkim echem po pomieszczeniu. Twarz jego chłopaka wtulona była w miękką poduszkę i Louis przypuszczał, że Harry już się uspokoił. Mimo wszystko posiadał tę niepohamowaną chęć wybicia zębów każdemu, kto odważy się tknąć Harry'ego i go obrazić. Kiedy tamta dziewczyna to robiła, nie myślał wcale o sobie i o tym, że ona obraża również jego. - Harry, proszę, porozmawiaj ze mną.
Wspiął się na miękki materac łóżka i ułożył dłonie na barkach swojego chłopaka, przekręcając jego ciało twarzą w jego stronę. Serce mu się ścisnęło na widok zaczerwienionych oczu, mokrych policzków i potarganych włosów. Styles wyglądał jak kupka nieszczęść, przygryzając popękane wargi. Być może w innym przypadku Louis uznałby to za podniecające, jednak w tej chwili nie był w stanie myśleć o niczym innym jak o reakcji nastolatka na obelgi tamtej dziewczyny z imprezy. To Harry był tym silniejszym, odpornym na idiotyczne teksty o jego orientacji, ale tym razem coś w nim pękło. Krok za daleko poza burtę i łódka przewróciła się do jeziora.
Podciągnął go na swoje kolana i westchnął smutno, przecierając kciukami kropelki łez w kącikach jego oczu. Przez chwilę młodszy chłopak kręcił się niespokojnie, a kiedy zdał sobie sprawę, że Tomlinson nie ma zamiaru go wypuścić, odpuścił i wpatrywał się w niego bez słowa. Nie chciał poruszać tego tematu. Nie chciał mówić o tym, co go boli i czuł wstyd przed swoim chłopakiem, ponieważ tamten widział go w chwili słabości.
Pociągnął nosem.- Oh Harry. - szepnął niebieskooki, odgarniając jego kręconą grzywkę z jego czoła. Zastanawiał się chwilę jak mógłby podejść do Harry'ego, poprawić mu jakoś humor.
- Odpuść, Louis. - poprosił. - Po prostu odpuść.
Harry przez długą chwilę myślał, że jego prośba podziałała. Że Louis nie będzie chciał dalej drążyć tematu i zostawi go w spokoju, samego. Nie miał pojęcia jak bardzo się mylił do czasu, kiedy jego głowa została unieruchomiona przez parę silnych rąk. Poczuł się w tej sytuacji bardzo niekomfortowo, ponieważ nie mógł odwrócić wzroku od twarzy swojego chłopaka. Cmoknął niezadowolony, a Louis pochylił się nad nim i pokrył jego usta swoimi.
- Harry, nie udawaj, że nic się nie stało! - rzekł sfrustrowany, kiedy tamten nie oddał pocałunku. Młodszy tylko wywrócił oczami. - Jestem tu dla ciebie. Pomagałeś mi zawsze, kiedy to ja byłem na twoim miejscu i dzisiaj to ja chcę ci pomóc.
- Louis, naprawdę nic...
- Przestań ciągle kłamać, Harry! - krzyknął, przerywając mu. - Przestań ciągle mówić, że cię to nie obchodzi, bo gdyby tak było, poradziłbyś sobie z tym.
Paraliżujący wzrok jego chłopaka kazał mu się nie wyrywać, chociaż bardzo tego chciał. Przez głowę przemknęła mu szybka myśl, że to jest ich jedna z niewielu kłótni i nie czuł się z tym dobrze. Odetchnął głęboko, czekając aż gula w jego gardle zniknie.
- Co mam ci powiedzieć? - zaczął łamiącym się głosem, co utwierdziło go w przekonaniu, że nie da rady powiedzieć Louisowi tego, czego on oczekuje. - Każda obelga, która do nas trafiała uderzała we mnie i chowała się gdzieś głęboko. Zawsze dochodzą do nich inne. Wcale nie jest tak, jak mówiłem. Wcale nie jest łatwiej, Louis. Z dnia na dzień jest coraz gorzej, ponieważ żyjesz ze świadomością, że jesteś inny. Z dnia na dzień każdy kpiący wzrok zaczyna coraz bardziej cię obchodzić. Każda sytuacja wymaga coraz większego opanowania, sprawia coraz więcej bólu. Udawałem, że mnie to nie obchodzi. - przerwał, oddychając niespokojnie. - Jestem słaby, Louis. Kazałem tobie robić coś, czego ja nie potrafię zrobić. Kazałem ci odrzucić od siebie czyjeś obelgi i nie przejmować się nimi, ale jakim jestem nauczycielem, skoro ja tego nie potrafię?
Wcale nie poczuł się lepiej, kiedy to wyznał. Poczuł się kompletnie obnażony przed Louisem. Wszystkie jego słabości wyszły na jaw i Louis śmiało mógłby zacząć się z nich śmiać. Śmiało mógłby odrzucić go w tym momencie i zbluzgać.
Otworzył oczy, myśląc tylko o tym, jak teraz będzie wyglądać twarz Louisa. Wyobraził sobie jego zawiedziony wzrok i grymas wykrzywiający jego malinowe usta. Tymczasem spoglądał na niego zatroskany, przeczesując jego splątane loki. Harry nie rozumiał. Nie rozumiał, dlaczego Louis nie jest na niego zły. Zapytał więc o to.
- Jesteś tylko człowiekiem, H. A ludzie są słabi. Próbują to zmienić, walczyć ze swoimi boleściami na różne sposoby. Próbują o nich zapomnieć lub pomagać innym. Ty pomogłeś mi. Może to nie do końca tak, że już do końca życia nie będę przejmował się obelgami, ale przynajmniej amortyzuję ich uderzenie we mnie. Jestem przygotowany na to, że każdego dnia, w każdej chwili, ludzie mogą zacząć mnie obrażać z różnych powodów. Tak skonstruowany jest świat, Harry. Nie mogę być na ciebie zły, nie potrafię. - pokręcił przecząco głową, stykając ich czoła razem. Mimo wszystko, jesteśmy w tym razem.
# #
Każdego znów proszę o pozostawienie po sobie najlepiej komentarza lub gwiazdki! Zapraszam też na krótkie opowiadanie o H&L "Hold Me Tight" tych, którzy jeszcze nie przeczytali ;)

YOU ARE READING
Oops! (Larry Stylinson)
FanfictionIrytował go tak strasznie ten cały Harry Styles włóczący się wiecznie z jego siostrą ale jednocześnie pragnął jego obecności tuż za ścianą. Ale jak ma zapomnieć o uczuciach względem najlepszego przyjaciela jego siostry skoro on cały czas kręci się w...