Cisza. Wszechogarniająca jego świat cisza, której nie potrafił znieść. Nawet krzyki i rzucanie w niego talerzami byłyby lepsze, niż to uporczywe, pełne żalu spojrzenie wlepione w niego. Czuł się winny i obnażony, kiedy te niebieskie tęczówki wywierały na nim coraz to większą presję. Ból głowy rozsadzał jego czaszkę i mógłby przyrzec, że czuł go nawet we własnym nosie. Nie był w stanie przypomnieć sobie, co dokładnie robił zeszłej nocy, jednak ślady po szmince na jego koszuli dawały mu dosyć jasno do zrozumienia, że prawdopodobnie zdradził Louisa. Gorączkowo szukał w swojej głowie scen, które mogłyby potwierdzić tę tezę, jednak nie przypominał sobie, by jakakolwiek dziewczyna uprawiała z nim seks. Ba! Nie pamiętał nawet, by jakakolwiek dziewczyna zaczepiała go w klubie lub poza nim, lecz mimo wszystko nie mógł patrzeć, jak kamienna twarz Tomlinsona skanuje jego całą sylwetkę. Gdyby nie znał Louisa mógłby śmiało powiedzieć, że ma zły humor, ponieważ stacja telewizyjna skończyła emitować jego ulubiony program, jednak zdradzały go oczy. Szkliste, pełne żalu i cierpienia oczy, które sprawiały, że serce Harry'ego ściskało się z bólu. Gdzieś tam wewnątrz była obawa, że jednak to zrobił i wtedy nie mógł znieść siebie. Był zagubiony, nie wiedział co ma zrobić. Czuł, że to on powinien odezwać się jako pierwszy, bo w końcu siedzieli tak już dosyć długi czas, jednak zabrakło mu słów. Nie mógł uwierzyć w to, jak głupi był idąc wczorajszej nocy do klubu razem z Deanem, Kianem, Amy i resztą.
- Amy! - krzyknął nagle, przez co Louis wzdrygnął się gwałtownie. Spoglądał na Harry'ego, który okrążał jego pokój w tej samej koszuli, która pokazała Louisowi dowody. Niemal żałował, że dziewczyna, z którą Harry się przespał zostawiła ślady szminki na materiale ubrania. Niemal, ponieważ to dzięki tym odciskom odkrył bolesną prawdę. Zadawał sobie pytania, czy aby tylko tyle znaczył dla Harry'ego. Gdyby powiedział, że nie potrafił zrozumieć, dlaczego Harry go zdradził, skłamałby. Doskonale znał powody i wyrzucał sobie w myślach, bo przecież mógł to wszystko przewidzieć. Był gorszy, zawsze był gorszy od innych ludzi. "Najgorszy chłopak w szkole", tak zawsze powtarzał mu dyrektor. Nigdy nie był dostatecznie dobry, by zainteresował się nim Harry, więc dlaczego teraz miałby taki być?
- Powinienem podziękować tej całej Amy za to, że powiedziała mi prawdę. Ty byś tego pewnie nie zrobił. - szepnął, nie mając siły na głośniejszy ton. Chciał, naprawdę chciał krzyczeć, nawet uderzyć Harry'ego, ale nie miał po prostu na to siły. Był wyczerpany nocą, podczas której prawie w ogóle nie zmrużył oka, a nad ranem zaczęła go niemiłosiernie boleć głowa. Mógł wyrzucić Harry'ego ze swojego domu jak tylko zobaczył ślady na jego ubraniu, jednak nie potrafił. Harry był pijany, potrzebował pomocy, a on chciał usłyszeć, co ma do powiedzenia, chociaż nie przewidział uczucia, które będzie się w nim kłębiło.
Kiedy do Harry'ego dotarł sens tych słów, przyklęknął przed krzesłem, na którym siedział niebieskooki nastolatek i chwycił jego ręce, splatając ich palce ze sobą. Louis naprawdę chciał się wyrwać i uciec na drugi koniec pokoju, jednak był tak naiwny i to po prostu był jego Harry. A on ucałował wierzch jego dłoni i oparł czoło o jego kolano, oddychając płytko.
- Byłem wczoraj na imprezie. - szepnął, a kiedy zdał sobie sprawę, że Louis może tego nie dosłyszeć, odchrząknął i powiedział to zdanie raz jeszcze. - Byłem wczoraj na imprezie z Deanem, Kianem, Amy i ich znajomymi. To ludzie ze szkoły, może niektórzy trochę starsi, ale większość z nich znasz pewnie z widzenia. - pokręcił głową. - Co ja mówię, ty znasz większość ludzi osobiście. Jesteś takim pieprzonym popularnym gościem w tej szkole, Louis, że aż ci zazdroszczę. Wiecznie uśmiechnięty, radosny. Jeśli jest ktoś, kto cię nie lubi, to to jest jak jeden na milion.
- Wcale nie. - zaperzył się starszy chłopak, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że prawdopodobnie nie powinien nic mówić. Harry posłał mu słaby uśmiech, patrząc mu w oczy i poczuł się przytłoczony tym zielonym spojrzeniem.
- Ja jestem Harry'm. Tym dziwnym chłopakiem, który trzyma się z samymi dziewczynami, który smętnie chodzi po szkole jak duch i o którym krążą różne dziwne pogłoski. Nigdy tak na dobrą sprawę nie byłem na żadnej imprezie i wczoraj poczułem, że naprawdę potrzebuję chwili odskoczni od tego wszystkiego. Uciekłeś z mojego pokoju, nie kontaktowałeś się ze mną.
- To był powód, Harry? - pytanie było wypowiedziane jakby bezgłośnie i w oczach Harry'ego nagle stanęły łzy. Myślał tylko o tym, by nie rozpłakać się i w jego głowie pojawiła się dziwna myśl, że kiedy to zrobi, straci Louisa bezpowrotnie. Odczekał więc chwilę, zanim pokręcił przecząco głową.
- Amy i ja wyszliśmy po prostu przed klub na papierosa i pocałowała mnie po prostu. Louis. - uniósł jego podbródek tak, by ich oczy ponownie spotkały się. - Nie zdradziłem cię. Ja nawet nie odwzajemniłem jej pocałunku.
Cisza. Wszechogarniająca jego świat cisza, której nie potrafił znieść. Z sekundy na sekundę zdawał sobie sprawę, jak nieprawdziwie jego słowa muszą brzmieć dla Louisa i posępniał wraz z myślą, że go stracił. Stracił chłopaka, którego kochał najbardziej na świecie. Chłopaka, o którym marzył dniami i nocami. Chłopaka, który chwilę potem wypowiedział kilka słów, które sprawiło, że z oczu Harry'ego wypłynął niepohamowany potok łez.
- Wierzę ci, Harry.
# #
Znajcie moje dobre serce. Jeśli za 4 dni nie będzie nowego rozdziału, wiedzcie że kochałam pisać. Tata poszedł na wywiadówkę.

KAMU SEDANG MEMBACA
Oops! (Larry Stylinson)
Fiksi PenggemarIrytował go tak strasznie ten cały Harry Styles włóczący się wiecznie z jego siostrą ale jednocześnie pragnął jego obecności tuż za ścianą. Ale jak ma zapomnieć o uczuciach względem najlepszego przyjaciela jego siostry skoro on cały czas kręci się w...