Trzy dni później ledwo stoję na własnych nogach przy ulicy, gdzie mieszkamy. Mój zegarek wskazuje kilka minut po piątej rano, a oczy mrużą się, próbując wyłapać z daleka typową taksówkę. Ta w końcu podjeżdża, a wtedy wysiada z niej uśmiechnięty od ucha do ucha Aiden.
-Cześć, Carmen - wita się z entuzjazmem i zanim zdążę odpowiedzieć, przytula mnie.
-Hejka - mruczę, wciąż trzymając dużą walizkę za rączkę.
-Jak noc? - pyta chłopak, zabierając ją ode mnie.
-Całą przespałam i mimo to, nadal jestem zmęczona - odpowiadam, ruszając z nim do samochodu, który prowadzi jakaś kobieta.
Czekam, aż walizka znajdzie się w bagażniku i wsiadam do tyłu taksówki. Aiden pojawia się tuż obok mnie i tak, jak ja nie zapina pasów. Kierowca, który jest kobietą rusza bez słowa, przez co wiem, że zna cel.
-Poczekaj ze snem, aż będziemy w samolocie - śmieje się mój towarzysz, a ja mimowolnie posyłam mu uśmiech.
Na zewnątrz nadal jest ciemno i wiem, że rozjaśni się za jakąś godzinę. Akurat wtedy, gdy będziemy już w samolocie.
-Myślałeś już nad miejscami, które chcesz zobaczyć? - pytam.
Ziewam, dostrzegając spadające na szybę, duże krople wody. Intensywny deszcz niemal od razu przemienia się w wielką ulewę.
-Mam kilka miejsc, które chciałbym odwiedzić - odpiera chłopak.
Mimo, że ledwie kontaktuję, czuję na sobie jego wzrok. Próbuję wytłumaczyć to tym, że długo mnie nie wiedział.
-Mówiłaś rodzicom, że nie będą mogli się z tobą skontaktować przez ten tydzień? - zadaje pytanie.
-Tak. Właściwie to Bailly im to powiedziała - marszczę brwi, czując wibracje telefonu.
Jednak jestem zbyt leniwa, żeby zobaczyć kto to. Próbuję nie zamknąć oczu do momentu, aż znajdziemy się w samolocie. Podążam, jak duch za przyjacielem, który załatwia wszystkie formalności.
-Trzymaj - mówi mi, wracając do poczekalni.
Chętnie zabieram od niego gorącą kawę i czekam, żeby odrobinę się ostudziła. Nienawidzę ciepłych napojów i zdecydowanie akceptuję je dopiero wtedy, kiedy są letnie.
-Za ile mamy wejść na pokład? - pytam od niechcenia.
-To kwestia kwadransu - odpowiada, siadając obok mnie.
Słyszę dobiegającą z głośników piosenkę, ale nie mogę przypomnieć sobie jej tytułu. Nucę pod nosem słowa, które znam z myślą, że w końcu zaświta mi w głowie.
-Same old story is back again. She's not lover, she's just a friend - przerywam, bo nie jestem pewna dalszego tekstu.
-Dlaczego przestałaś? - pyta Aiden.
Podnoszę rękę na znak, żeby dał mi chwilę i czekam na refren. To właśnie z nim związany jest tytuł, jeśli dobrze pamiętam.
-I can't eat, I can't sleep anymore. Waiting for love to walk through the door. I wish I didn't miss you anymore** - kontynuuję głośniej, niż wcześniej.
-Znowu przestałaś - śmieje się Aiden, gdy wokalistka zaczyna drugą zwrotkę.
-Wish I didn't miss you! - wypalam, co powoduje jego głośniejszy wybuch śmiechu.
-To tytuł, tak? - domyśla się.
-Mhm, jakoś nie mogłam inaczej go sobie przypomnieć - uśmiecham się w jego stronę.
-Twoja mama mówiła, że nadal nie pozbyłaś się tych dziwnych zachowań - mówi umyślnie, za co trącam go kolanem.
Piję swoją kawę, gdy on opowiada mi o ludziach, których ostatnio poznał, jego młodszej siostrze, która zaczęła się buntować i o tym, że powinnam częściej odwiedzać stare śmieci.
W głośnikach cichnie muzyka i zostaje nadany komunikat o naszym samolocie i kolejnym, który ma wystartować za jakieś pół godziny.
-Chodź - mówi chłopak i prowadzi mnie do miejsca, gdzie zaczynają tłoczyć się ludzie.
Jesteśmy na początku kolejki do bramek, więc szybko znajdujemy się w samolocie, gdzie siłuję się od razu z pasami. Zanim Aiden zdąży mi pomóc, udaje mi się to, przez co ma naburmuszoną minę.
-Więc zamierzasz spać, gdy wzbijemy się w powietrze? - pyta, gdy ja rozglądam się wokół.
-Dokładnie tak - odpieram, wyciągając telefon z kieszeni.
Chcę tylko włączyć tryb samolotowy, ale gdy odblokowuję ekran przypominam sobie o jednym powiadomieniu. Szybko wchodzę w wiadomości, gdzie jedna jest od obcego numeru. Widząc ciąg nieznanych liczb, marszczę czoło.
-Co tam masz? - interesuje się Aiden.
-Nic takiego - mruczę, wchodząc w wiadomość.
□□□□□□□□□: Miłego wyjazdu, kujonko.
Niespokojnie poprawiam się w fotelu i jeszcze raz odczytuję krótkie zdanie. Wiem, że to on. Jednak mam nadzieję, że jest zbyt profesjonalny, żeby użyć własnego telefonu i do mnie napisać. Chcę by był to jeden wielki żart, któregoś z moich znajomych.
-To chyba nie dziekan, który chce żebyś natychmiast pojawiła się na uczelni? - z zamyślenia wyrywa mnie chłopak.
-N-nie. To tylko Bailly życzy mi udanych wakacji - kłamię.
-Uprzejmie proszę o wyłączenie telefonów komórkowych lub przełączenie ich na odpowiedni tryb. To samo proszę zrobić z innymi urządzeniami, dziękuję - z głośników rozbrzmiewa głos jednej ze stewardess.
Drżą mi ręce, gdy wykonuję jej prośbę i chowam telefon do kieszeni spodni. Pragnę wyrzucić z głowy natrętne myśli, które się w niej teraz zbierają.
-Gotowa? - pyta Aiden chwilę później.
-Jasne - przełykam ślinę i patrzę przez okienko, przy którym siedzę.
Nie zwracam uwagi nawet na to, że startujemy, gdy łapię się na myśleniu o mordercy. Co jeśli on wie, że akurat teraz jestem w samolocie, a razem ze mną Aiden? Co jeśli zrobi komuś z moich bliskich krzywdę, gdy mnie nie będzie?
-Hej, miałaś iść spać - zauważa mój towarzysz.
Nie dam rady.
-Zmieniłam zdanie. Chyba nie jestem już śpiąca - odwracam się w jego stronę z mdławym uśmiechem.
-Wiedziałem, że tak będzie - stwierdza i podaje mi jedną z słuchawek.
Wkładam ją do ucha i próbuję się zrelaksować, skupiając na muzyce. Wcale nie jest to takie proste, bo uświadamiam sobie, że od momentu, w którym on przekroczył próg sali, w której byłam jestem na celowniku. Jestem jednym z jego celów, które zdawałoby się - zawsze osiąga. Gdyby tak nie było, policja już dawno zamknęłaby go w zakładzie karnym i wszyscy byliby bezpieczni. Wprawdzie teraz, nikt nie jest. Nikt nie ucieknie przed tym, co on planuje. Nawet jeśli wie, co siedzi w jego głowie i jakie demony nim kierują. On sam jest demonem.
SPOLSZCZONA PIOSENKA:
*Ta sama stara historia znowu wraca. Ona nie jest kochanką, ona jest tylko przyjacielem.
**Nie mogę jeść, nie mogę spać już wcale. Czekając na miłość, by przeszła przez drzwi. Chciałabym nie tęsknić za tobą już nigdy.

ANDA SEDANG MEMBACA
Weakness // Justin Bieber
Fiksyen PeminatNie oglądaj się za siebie, bo on tylko na to czeka. Na tym polega właśnie jego gra - czyjś strach go nakręca. Okaż słabość, a dasz mu sygnał.