— Yeeeeeeey!
Rena z Gonem niczym małe dzieciaki rzucili się ku wodzie, by po chwili z impetem wskoczyć do morza. Nell z pomocą Leoria rozłożyła wielki, zielony koc, na którym Kurapika położył kosz piknikowy. Pogoda idealnie wpasowała się w ich plany - słońce świeciło mocno i jasno, na niebie nie uświadczyli ani jednej chmurki. Lato w Mort de Lavie zaczęło się na pełnych obrotach.
Na plaży było wyjątkowo mało osób jak na taką pogodę, ale wzięli to za dobrą monetę. Przynajmniej nie było ścisku. Mewy skrzeczały nad ich głowami, dzieci piszczały, goniąc fale, ludzie wylegiwali się na kocach lub leżakach; Grupka nastolatków w oddali grała w siatkówkę i Nell przez chwilę poczuła się jak w zatłoczonym Oregonie, mieście, które tak lubiła. Ogółem lubiła ludzi. Ignorując ją, dawali jej poczucie zwyczajności, której tak pragnęła. W tłumie nie była skrytobójcą, nikt się jej nie bał. Czasem nawet niektórzy zaczepiali ją, wdawając się w luźną pogawędkę na jakiś błahy temat. Odkąd było już po wszystkim, czuła się nad wyraz lekka i szczęśliwa.
— Gdzie jest Killua? — spytał nagle Kurapika, posyłając Nell pytające spojrzenie. Ta wzruszyła ramionami i rozejrzała się, szybko dostrzegając białowłosego. Parsknęła śmiechem, widząc jego naburmuszoną minę. — Tam.
Killua stał w cieniu, pod drzewem, w koszulce i krótkich spodenkach, z miną wyrażającą totalne niezadowolenie zaistniałą sytuacją.
— A jemu co? — Leorio uniósł brwi, patrząc na chłopaka zza okularów przeciwsłonecznych. Oprócz nich i kąpielówek nie miał na sobie nic, tak samo jak większość ludzi w otoczeniu. Najbardziej ubrana była właśnie Nell, która jeszcze nie zdążyła rozebrać się do stroju kąpielowego i szczerze mówiąc, wcale jej się nie spieszyło. Kilka dni wcześniej Rena wyciągnęła ją na zakupy, by poszukać dla niej odpowiedniego ubranka na tą okazję - sama nie mogła jej niczego pożyczyć ze względu na dużą różnicę rozmiarową pewnych górnych partii ciała. Po kilku godzinach szukania, czerwonowłosa zgodziła się w końcu na jeden z kompletów, nawet na niego nie patrząc. Miała już wtedy po dziurki w nosie chodzenia po miejscowych sklepikach i ostatecznie przypłaciła to takim, a nie innym strojem. Czasem miała wrażenie, że Rena świetnie się bawi, stawiając ją w takich sytuacjach.
— Pójdę po niego — oznajmiła w tym samym momencie co Kurapika. Spojrzeli po sobie i zaśmiali się.
— Idź w takim razie, ja zostanę — oznajmił blondyn, poprawiając kołnierzyk błękitnej, hawajskiej koszuli. Nell kiwnęła głową, z uśmiechem odnotowując w myślach, że już dawno nie widziała Kurapiki w tak luźnym stroju. Koszula na krótki rękaw i luźne, białe spodenki, do tego białe klapki. Przez długi czas nosił się tak bardzo formalnie, że zobaczenie go w innych ciuchach było wręcz odprężające.
Kiedy dotarła do miejsca, gdzie schował się Killua, chłopak wręcz przytulił się plecami do drzewa.
— Zgłupiałeś do reszty? — spytała, zamiast powitania. — Co ty właściwie wyprawiasz?
— Myślisz, że jestem głupi? Widziałaś kiedyś opalonego Zoldycka? — odpowiedział pytaniem na pytanie.
— Nie, ale chętnie zobaczę jak to się będzie miało do twoich włosów — zaśmiała się, po czym chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę koca. Nie opierał się, co było dla niej niemałym zaskoczeniem. Killua nie spodziewał się, że Nell chwyci go za rękę jakby to było całkowicie naturalne, przez co zapomniał, że nie chciał wychodzić na słońce. A ona po prostu o tym nie myślała. Nie wiedziała, jak powinny się zachowywać pary, więc postanowiła nad tym nie główkować. Chciała spędzić z Killuą ten ostatni dzień radośnie. W końcu, jutro ruszali dalej, a ona już wiedziała, że bez niej.

ESTÁS LEYENDO
Hunter x Hunter: Different Story
FanfictionPodczas dalszych poszukiwań ojca Gona, chłopcy odwiedzają miasteczko Oregon. Na wskutek pewnych okoliczności z kłopotów w jakie się tam pakują pomaga im wyjść tajemnicza postać, po czym proponuje dalszą pomoc. Ani Killua ani Gon nie mają pojęcia, że...