32. Witaj x W x Domu.

529 56 26
                                    

Następnego dnia ruszyli w trasę wcześnie rano. Nell, mimo własnego nacisku by ruszyć jak najwcześniej, z trudem pozbierała się do drogi. Dopiero gdy słońce wynurzyło się zza horyzontu, oprzytomniała do reszty.

— Masz już plan, co zrobisz jak uratujesz rodzinę? — spytał Gon. Dziewczyna wzruszyła ramionami, nie chcąc pokazać, że pytanie, choć z pozoru tak błahe, mocno ją zaskoczyło. Nie myślała o tym. Najważniejszym było, żeby ich uratować.

— Pamiętasz ich chociaż? — Killua spojrzał na nią, nie zmieniając tempa. Z lekkim zawahaniem pokiwała głową, czując, jak jej policzki robią się ciepłe pod wpływem jego spojrzenia. Zakochanie było naprawdę upierdliwe.

— Wiem, że mama miała brązowe, długie włosy. Wiązała je w wysokiego kucyka. Tata miał szkarłatne, ścięte na żołnierza. Wiem też, że mam brata... Ale to tyle. Nie mogę sobie przypomnieć ich twarzy.

— A emocje? Czujesz coś w związku z wspomnieniami?

Pokiwała głową po raz kolejny.

— Wiem, że byłam... Szczęśliwa — odpowiedziała, z wyraźnym wahaniem. — Zaryzykowała bym stwierdzeniem, że lubiłam swoje życie. Nie mam pojęcia, dlaczego ktoś zrobił mi coś takiego.

— Mam nadzieję, że jak dotrzemy do Fallen, wróci ci pamięć.

— Też mam taką nadzieję — zaśmiała się Nell, starając się, żeby głos jej nie zadrżał. Killua spojrzał na nią z ponurym zrozumieniem. On wiedział.

Droga zajęła im mniej niż dziewczyna się spodziewała. Kiedy minęli tabliczkę, na której wyryta była nazwa miejsca, Nell uniosła wzrok. Spodziewała się czego innego... Ale nie tego.
Fallen miało być miastem. Nie nastawiała się na jakieś wygody, ale myślała, że przynajmniej będzie minimalnie zaludnione i będzie miastem z wyglądu. Tymczasem to, na co patrzyła... Było istną ruiną. Rozpadające się domy, niektóre totalnie zniszczone, to tego stopnia, że został z nich tylko gruz. Zarośnięte posesje. Nie było nawet ujadających psów, a samo miejsce przypominało jej bardziej wieś po bombardowaniu, niźli miasto. Fallen było zwykłą, zniszczoną wioską.

— Jesteście pewni, że to tutaj? — spytała, mimo że nie miała co do tego wątpliwości. Raz, że tabliczka, którą minęli, jakimś cudem ocalała, dumnie głosiła nazwę miejsca. Dwa, że gdzieś z tyłu głowy rozpoznawała to miejsce. Wiedziała, że są tu, gdzie powinni być. Wszyscy troje. Te myśli jednak wcale jej się nie podobały.

— Na pewno — oznajmił Gon, przyglądając się mapce, którą dostał od recepcjonistki. — May mówiła, że kilka miesięcy temu cała okolica miała problem z przestępczością. Ponoć Fallen padło ofiarą ataku jako pierwsze. Ludzie zostali wymordowani, miasteczko zniszczono. Nikt nie wie, czemu.

Nell uniosła brwi, nie wierząc w to co słyszy.

— I mówisz mi o tym dopiero teraz?!

Gon najwidoczniej był świadom, skąd brała się jej reakcja, ponieważ uciekł wzrokiem w bok.

— Gdybym powiedział ci wcześniej, ruszyłabyś od razu. A byłaś chora...

Chciała na niego nakrzyczeć. Wrzasnąć mu w twarz, że nie miał prawa zatajać tak istotnych faktów, że jej rodzina może już nie żyć, że jej zdrowie nie powinno go obchodzić. Nie mogła się na to zdobyć. Sam fakt, że się o nią martwił mimo wszystko dużo dla niej znaczył. No i miał rację. W stanie, w jakim była dzień wcześniej, dużo by nie zdziałała. Dlatego wzięła głęboki wdech i wydech, po czym uśmiechnęła się do chłopaka.

— Dziękuję, że się o mnie martwisz, Gon. Ale bez względu na wszystko, nie zatajaj przede mną takich rzeczy, dobrze?

Gon kiwnął głową.

Hunter x Hunter: Different StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz