— Wiemy, kiedy zamierza się obudzić?
Killua spojrzał na Renę poirytowanym spojrzeniem, jednak nie odpowiedział. Podobne pytania zadawała non stop, nieprzerwanie od ponad dwunastu dni. Odkąd przyjechała, siedziała z nim i Gonem w poczekalni, trajkotając non stop o totalnych głupotach, co na dłuższą metę doprowadzało go do szału. Wtedy najczęściej po prostu szedł po coś do jedzenia, tylko po to, żeby mieć chwilę spokoju i trochę ciszy do dyspozycji. Lubił Renę, ale bywała strasznie denerwująca.
Lekarz nie do końca potrafił wyjaśnić im, co jest nie tak ze zdrowiem Nell. Ponoć liczne obrażenia wewnętrzne goiły się w przyspieszonym, wręcz ekstremalnym tempie, co w sumie powinno być przyjęte za dobry obrót spraw. Tymczasem dziewczyna się nie budziła, mimo że na ten moment już powinna była. Minął dobry miesiąc, odkąd przytaszczył ją do szpitala. Jego ręka zdążyła się jako tako zrosnąć, jednak proces gojenia, tak, by mógł używać ręki, miał potrwać znacznie dłużej. Irytowało go to do tego stopnia, że rozważał poszukania wśród łowców kogoś z leczniczą specjalnością, by mieć to po prostu zgłowy. Kilka miesięcy bez jednej ręki było dla niego stanowczo za długim czasem, a on nie należał do aż tak ciepliwych.
Podszedł do automatu i wybrał z opcji gorącą czekoladę, po czym wrzucił kilka monet i w milczeniu patrzył na powoli zapełniany kubek, jednocześnie zastanawiając się nad tym, co dalej. Ostatnio nic innego tak bardzo nie zaprzątało mu myśli. W końcu, Nell odzyskała wspomnienia, tym samym tracąc powód, żeby dalej z nimi podróżować. Wiedział, że chciała normalnego życia, więc zapewne planowała zamieszkać w jakimś miasteczku, gdzie nikt jej nie zna. Nie wiedział jak się mają sprawy między nimi, a przez to, że dziewczyna była nieprzytomna, nawet nie mógł jej spytać. Zdecydowanie coś do niej czuł, jednak nie potrafił tego określić. Czy w ogóle mógł nazwać to miłością? No bo niby na czym polegała ta cała miłość? Co sprawiało, że można było użyć bez oporów tego słowa? Jakie warunki musiał spełnić, żeby wiedzieć, że to akurat ona?
— Możesz już wyciągnąć kubek.
Uniósł głowę, słysząc znajomy głos i jego spojrzenie padło na Kurapikę, opierającego się o automat. Kiedy Killua jakiś czas temu zadzwonił do Leorio i powiedział, jak się sprawy mają, ten zadzwonił do Kurapiki, który przyjechał razem z Reną. Ponoć sam Leorio dostawał szału, że nie mógł przyjechać, ale akurat miał sesję czy coś takiego. Killua nie rozumiał, jak Paladinight mógł wkuwać do egzaminów, kiedy o wiele łatwiej i ciekawiej zarabiało się pieniądze podróżując i wykonując różne zlecenia. Ale co kto lubił.
Wyciągnął kubek z automatu i upił łyka gorącej czekolady. Wcale nie smakowała tak dobrze, jak prawdziwa gorąca czekolada, była przesłodzona i zajeżdżała mu czymś sproszkowanym, ale nie narzekał. W końcu to on uparł się, że nie opuści szpitala dopóki nie będzie koniecznie musiał.
— Ostatnio chodzisz ciągle zamyślony.
Wzruszył ramionami na te słowa. No bo co miał mu powiedzieć? Że nie wie, czym jest miłość? Przecież dla każdego było to takie oczywiste. Ludzie rzucali tym słowem na prawo i lewo, jakby nic nie znaczyło. A przecież nawet Nell go nie użyła, gdy się z nim żegnała... Jakby bała się, że powiedzenie tego byłoby jednym krokiem za dużo, co znaczyło tylko tyle, że to słowo miało swoją wartość. Przynajmniej dla niej.
Kurapika w dalszym ciągu mu się przyglądał, z rękami skrzyżowanymi na piersi, jednak Killua nie był zbyt chętny do rozmowy. Na dobrą spawę wolał, żeby starszy chłopak po prostu sobie poszedł, ale najwyraźniej się na to nie zapowiadało. Biorąc pod uwagę fakt, że ostatnio Kurapika całkiem często im matkował, średnio mu się dziwił.
— Wiesz, Nell nie jest taka skomplikowana — zaczął blondyn, siadając na ławeczce. Poprawił kołnierzyk białej koszuli i uśmiechnął się do Killuy smutno. Zoldyck z irytacją zauważył, że Kurapika znów ubrał się na galowo. Biała koszula i czarne spodnie, do tego eleganckie buty. Gdzieś na pewno miał czarną marynarkę. Jakby przyszedł na pogrzeb.

YOU ARE READING
Hunter x Hunter: Different Story
FanfictionPodczas dalszych poszukiwań ojca Gona, chłopcy odwiedzają miasteczko Oregon. Na wskutek pewnych okoliczności z kłopotów w jakie się tam pakują pomaga im wyjść tajemnicza postać, po czym proponuje dalszą pomoc. Ani Killua ani Gon nie mają pojęcia, że...