33.

2.1K 111 0
                                    

Obudziłam się przez kogoś ciągnącego moje włosy. Otworzyłam mozolnie powieki i zobaczyłam skwaszoną minę bruneta. 

- Przepraszam- uśmiechnął się z miną szczeniaczka. Po chwili znów zanurzył dłoń w moje włosy.

- Kup sobie perukę przynajmniej nie będzie narzekać, że ją ciągniesz- zaśmiałam się w odpowiedzi.

- Ale ty jesteś lepsza- mruknął kładąc twarz na moim ramieniu lekko łaskocząc mnie nosem. 

- Nie wątpię- zaśmiałam się przytulając do niego. Wdychałam jego zapach, który zaczął być narkotykiem, bez  którego moje życie nie byłoby takie wspaniałe. On też się do mnie przytulił i trwaliśmy tak w ciszy przez dłuższy czas. Nie przeszkadzało mi to ponieważ wsłuchiwałam się w jego równo bijące serce i delektowałam ciepłem jakim mnie obdarzył. Przestałam myśleć o nim jak o "jednym z wielu" już dawno, ale dopiero wtedy zdałam sobie sprawę jak bardzo się do niego przywiązałam i chociaż tak bardzo bym tego chciała nie potrafiłam już wtedy z niego zrezygnować. Nie umiałabym przejść obok niego obojętnie, nie śmiejąc się z niego, nie dogryzając mu, nie udając zmysłowej by go zawstydzić. Stał się kimś na równi ważnym z Claire i Darkiem, ale w tamtym momencie nie chciałam dopuścić tego do siebie. Cholernie chciałam go traktować jak zabawkę. Po dłuższym zastanowieniu przypomniałam sobie o wszystkich rzeczach, które o mnie wie. O tym ile przez tak krótki czas mu powiedziałam i uzależniłam się od jego pomocy. Przestałam być tą oryginalną, jedyną jaką ludzie znają, która nie kocha i nie czuje. Nie byłam już jednym małym kwiatkiem na tle wielkiego zielonego trawnika. Zgubiłam pąk oschłości i pewności siebie zostając jak reszta zwykłych chwastów: uczuciowa, zauroczona i beznadziejna. Postanowiłam w jakiś sposób nas od siebie odsunąć, by zabezpieczyć się od cierpienia. Jak pomyślałam tak zrobiłam i po pół godzinie odprawiłam go z kwitkiem z domu. 

- Co się stało?- zapytał lekko zdezorientowany przytulając mnie. Pomyślałam wtedy o tym jak on się do mnie zbliżył. Nie chciałam go tak blisko a jego dotyk sprawiał uczucie ambiwalencji: z jednej strony tak bardzo się do tego przyzwyczaiłam i dawało to uczucie oderwania się od świata a z drugiej niebezpieczeństwo jakie dawało mi takie przywiązanie się. Przypomniała mi się moja matka, która tak przywiązała się do ojca i została przez niego odrzucona przez co do teraz nie ma nikogo.

- Nic, po prostu mama niedługo przyjdzie i nie chcę się z nią kłócić o to, że tu jesteś- skłamałam mając totalny mętlik w głowie. Ash tylko jeszcze bardziej się zmartwił lecz po chwili stał w progu żegnając mnie. Jego ciepłe dłonie złapały moje biodra i przysunęły do siebie.

- Wiem, że coś się dzieje i musisz tylko wiedzieć, że boli mnie to, że nie chcesz mi nic powiedzieć- wyszeptał wprost do mojego ucha owiewając je przyjemnym podmuchem. Skarciłam się w myślach, w których chciałam go pocałować.

- To pa- opanowując emocje odprowadziłam go wzrokiem do furtki. Odetchnęłam z ulgą gdy straciłam go z zasięgu wzroku i weszłam do domu. Podeszłam do kuchni, w której mama zostawiła mi karteczkę. Nie przeczytałam jej przy Ash'u. 

Musiałam wyjechać w delegacje i nie będzie mnie przez dwa tygodnie. Jon (mój biologiczny ojciec) obiecał wpadać co jakieś trzy dni sprawdzić jak sobie radzisz. Przepraszam, że cie nie ostrzegłam.
Mama...

No to cały dom dla mnie. Zaprosiłam do siebie Darka pod pretekstem podziękowania mu i po godzinie mój dotychczas cichy dom rozgrzmiał śmiechem i rozmowami dwóch wariatów. Po przywitaniu się udaliśmy się z sumie nie wiadomo po co do mojego pokoju i zasialiśmy z ulubionymi ciastkami na łóżku. 

- Nie wiem co robić. Jak dla mnie to za daleko się posunęło czuję, że tracę nad tym kontrolę- wyznałam wreszcie. 

Kochasz go??Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz