Od kilku dni trwamy z Harrym w ciszy. Jestem na niego zła, a jemu najwidoczniej nie zależy na tym, żeby jakoś to wszystko załagodzić. Siedzę na kanapie i czytam jakiś śmieszny poradnik dla przyszłych rodziców. Nie wiem kto to napisał, ale chyba zrobił to tylko i wyłącznie dla pieniędzy, bo niektóre porady nawet mnie wydają się bezsensowne. Od książki odrywa mnie głośne pukanie do drzwi. Zmuszam się do wstania, bo Harry jest na górze i szykuje się do wyjścia do pracy. Powoli wlokę się przez korytarz i niechętnie otwieram drzwi. Aż mnie coś ściska w środku jak widzę na progu moją mamę z walizką. W a l i z k ą. O nie, to oznacza tylko jedno.
- Dzień dobry, córeczko - wita się i bez zbędnych ceregieli wchodzi do środka, zamykając za sobą drzwi. - Przyjechałam, bo obawiam się, że nie dajecie sobie rady.
Zaciskam zęby, żeby nie zacząć się wydzierać i po prostu w milczeniu idę za nią do kuchni. Kobieta stawia na stole kilka reklamówek z owocami i warzywami.
- Zrobię dzisiaj zapiekankę z warzywami, bo musisz się zdrowo odżywiać - mówi i zaczyna grzebać w szafkach.
Mam ochotę się rozpłakać, ale dzielnie duszę w sobie to uczucie. Po prostu siadam na taborecie przy stole i przyglądam się poczynaniom mojej mamy. W tym czasie do kuchni wchodzi Harry w garniturze z mnóstwem teczek w rękach i zamiera na widok swojej teściowej.
- Dzień dobry - wita ją spokojnie z lekkim, wymuszonym uśmiechem.
- Witaj, Harry! - odpowiada z udawaną uprzejmością i odwraca się w naszą stronę. - Przyjechałam, bo wiem, że sami nie dajecie sobie rady. Kochanie, zjedz jabłuszko - wpycha mi w ręce owoc, na widok, którego się krzywię.
Mam ochotę na ogórka, a nie na jabłko - myślę z rozpaczą zerkającna Harry'ego. Wzrok mężczyzny pada na walizkę i natychmiast na jego twarzy pojawia się przerażenie.
- A mamusia to na długo przyjechała? - pyta z niemiłym uśmiechem.
Moja matka rzuca mu pełne pogardy spojrzenie i prycha.
- Na tyle, na ile trzeba.
Harry marszczy brwi i całuje mnie delikatnie w czoło.
-Do zobaczenia, kochanie.
Zaciskam szczęki na jego zachowanie. Aktor jakich mało. Nie mam ochoty na nic, dlatego idę do sypialni. Zakopuję się w kołdrze i zawieszam swój wzrok za oknem. Za niedługo grudzień, powoli trzeba by zacząć pisać listę świątecznych zakupów i szukać prezentów dla wszystkich. Przekręcam się z boku na bok, nie mogąc odgonić od siebie różnych myśli. Wreszcie wstaję i idę do łazienki wziąć prysznic. Poszłabym na dół do salonu po książkę, ale nie chcę przedwczesnej konfrontacji z moją mamą, której już mam dość. Rozumiem, że się stara, ale naprawdę nie jest tutaj potrzebna.
Siedząc w ciepłej wodzie, Noah przestaje kopać. Mam wrażenie, że ciepłe kąpiele sprawiają, że zasypia. Wygodniej układam się w wannie i zamaczam włosy. Zauważam, że moje piersi są jeszcze większe niż były i robię się jeszcze bardziej okrąglejsza i cięższa, co wyraźnie odczuwa mój kręgosłup.- Kochanie, obiad! - świergocze moja mama, na co ciężko wzdycham, ale wychodzę z wanny.
Schodzę do kuchni, gdzie w progu uderza we mnie mdlący zapach zapiekanki z warzywami. Nie mam ochoty jeść warzyw, a tym bardziej w wykonaniu mojej mamy. Wciskam w siebie całą zapiekankę pod czujnym okiem mojej mamy, która z zadowoleniem odbiera ode mnie pusty talerzyk. Zaraz się porzygam.
Niestety nie mogę dłużej cieszyć się spokojem Noaha, bo kiedy tylko udaję się na popołudniową drzemkę, zaczyna kopać jak szalony.- Przestań kopać mamusię - układam ręce na brzuchu i gładzę skórę spokojnie.
Niestety nie udaje mi się zasnąć i zaczynam ubierać się do wyjścia. Zapisałam się do szkoły rodzenia i mam zamiar tam iść, ignorując moją mamę. Po cichu wymykam się z domu i kiedy wsiadam do auta, oddycham z ulgą. Powoli jadę w kierunku centrum miasta, a później parkuję przed wielkim budynkiem.
Po godzinie ćwiczeń przygotowujących mnie do porodu, opuszczam budynek i z nieukrywanym niepokojem wracam do domu. Oczami wyobraźni widzę jak moja matka zmyje mi głowę. Parkuję w garażu i cicho otwieram drzwi wejściowe. Na paluszkach przemierzam korytarz, a do moich uszu dochodzi donośny głos mamy z salonu, która najwyraźniej rozmawia przez telefon. Kiedy zamykam za sobą drzwi z sypialni, ze spokojem opadam na duże poduszki na łóżku.
Przebudzam się słysząc pukanie do drzwi. Do środka wchodzi Harry ze zmęczonym wyrazem twarzy i siada na skraju łóżka.
- Twoja mama wymusiła na mnie spanie na kanapie.
Przewracam się na bok, żeby leżeć do niego przodem i łapię go za dłonie.
-A co w pracy, Harry?
- Nie wiem - odmrukuje ze smutkiem. - Nie zapowiada się dobrze. Musimy zamknąć obydwa oddziały w Ameryce - wzdycha ciężko. - A po Nowym Roku podpiszemy kontrakt, dzięki któremu albo wszystko wróci do normy, albo stracimy całą firmę.
- Niezbyt ciekawa opcja.
-No - kiwa głową i kładzie się obok mnie. - Co ja zrobię jak stracę firmę? - pyta rozpaczliwym głosem i chowa twarz w dłoniach.
Przysuwam się do niego na tyle, na ile pozwala mi brzuch i przytulam się do niego.
- Poradzimy sobie - szepczę.
Nic nie odpowiada, a odrywa mnie dopiero dzwonek mojego telefonu.
- Halo?
- Megan rodzi! - krzyczy Niall do słuchawki tak głośno, że muszęją odsunąć od ucha.
Przecież dzisiaj dopiero jest dwudziesty ósmy listopada!
- Spokojnie, Niall - mówię, starając się brzmieć spokojnie. - Jesteś w szpitalu?
-Tak! Nie chcą mnie wpuścić na salę! - odzywa się łamiącym głosem. - Boję się, że coś jest nie tak.
- Wszystko będzie dobrze. Zaraz cię tam wpuszczą, nie panikuj - mówię, chociaż w środku czuję rosnący niepokój.
Przez chwilę jeszcze uspokajam blondyna, aż w końcu pozwalają mu wejść na salę i połączenie się urywa. Odkładam telefon i wlepiam wzrok w Harry'ego.
- Idę spać.
- Dobranoc, Harry - odpowiadam cicho i kiedy wychodzi, wtulam się w jego poduszkę, która pachnie jego szamponem.
Przez następne cztery godziny kręcę się z boku na bok, nie mogąc znaleźć swojego miejsca. Wreszcie poddaję się i idę do salonu, ciągnąc za sobą kołdrę. W salonie na sofie leży Harry, który wygląda jakby walczył z bezsennością równie mocno, co ja. Zwracam jego uwagę, gdy wchodzę do pokoju.
- Czemu nie śpisz? - pyta szeptem.
- Nie umiem zasnąć - odszeptuję i wciskam się na miejsce obok niego, wtulając w jego ciepłe ciało.
~*~
Macie jakieś teorie, co będzie się działo dalej? ☺
Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze, gwiazdki, wyświetlenia i za dodawanie tego ff do swoich list lektur! ♡
Miłego dnia,
Soczysta Pomarańcza x

ESTÁS LEYENDO
Wedlock | Harry Styles ✔
FanficŻycie w małżeństwie wcale nie jest takie łatwe i kolorowe jak we wszystkich filmach. Przecież w filmach nie rzucają talerzami przy porannej wymianie zdań. Ale nikt nie powiedział, że miłość jest łatwa. Nie, ona wymaga poświęcenia i prawdziwe...