89. Chłopiec czy dziewczynka?! II

712 15 4
                                    

W poprzednim rozdziale:
-Gratulacje! Macie...
CD.

-...macie zdrowego chłopczyka!!- powiedziała, szeroko się uśmiechając, a nam zaczęły spływać po policzkach łzy. Uszczęśliwiona spojrzałam na narzeczonego.
-Mamy synka...- szepnęłam, jeszcze w szoku, a Szymek nic nie mówiąc mnie pocałował. Bardzo się cieszyliśmy, że mamy zdrowego i silnego synka. Szymon co prawda się nie określił czy chciałby synka czy córkę, ale ja w głębi duszy chciałam dać mu syna...
W końcu każdy mężczyzna chciałby mieć potomka...
-Cieszycie się?!- spytała nas, dla żartu Hana.
-Nawet nie wiesz jak bardzo!- odpowiedział Szymek za nas oboje, gdyż ja nie mogłam z siebie wydusić niczego konkretnego. Tylko patrzyłam jak zaczarowana w monitor i cicho płacząc ze wzruszenia, zakryłam sobie usta ręką.
-Wydrukuję wam zdjęcia, a ty się Asia wytrzyj...- powiedziała Goldberg wesoło, co "otrząsnęło" mnie z transu.
-Pomożesz?!- spytałam Szymka, patrząc na niego z proszącą minką. Oboje wzięliśmy papier do rąk i wspólnymi siłami wyczyściliśmy mój klejący się od żelu brzuch. Natomiast chwilkę później siedzieliśmy już znów przed jej biurkiem ze zdjęciami małego w drżących ze szczęścia rękach.
-Asia pamiętaj żebyś się oszczędzała i nie szarżowała...- powiedziała i dodała -Chyba nie mam nic więcej do dodania, więc widzimy się na następnej wizycie, którą już ci wpisałam do książeczki i kalendarza...
-Dzięki Hana, na razie!- pożegnaliśmy się z lekarką i opuściliśmy gabinet. Ledwo wyszliśmy na korytarz Szymek przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
-Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi...- powiedział i się odsunął, najpewniej aby spojrzeć mi w oczy tak głęboko, jakby chciał zobaczyć moją duszę.
-Będziemy mieli synka...- wyszeptałam wpatrując się w jego i się czule pocałowaliśmy.
-Chodź do domu...- powiedział Szymek, gdy się od siebie odsunęliśmy. Skinęłam głową na tak i trzymając się za ręce wyszliśmy z budynku mówiąc na wyjściu "do widzenia", po czym ruszyliśmy na parking, a następnie, już samochodem, do domu.
-Może pojedziemy do twojego taty i mu powiemy?! Na pewno będą się z Renatą cieszyli...- wymyśliłam w połowie drogi, przerywając nie ciążącą nam, a przyjemną ciszę.
-Jesteś pewna że chcesz im powiedzieć akurat dzisiaj?! Po służbie i w ogóle jeszcze ci się chce?!- spytał Szymek z troską, patrząc na mnie przelotnie.
-Tak kochanie! Niech wiedzą że będą mieli wnuka... W końcu jeszcze trochę i tego nie ukryję...- odpowiedziałam obejmując dłońmi mój już dość zaokrąglony brzuszek.
-Dobrze, pojedziemy...- zgodził się z uśmiechem i zawiózł nas do domu swojego ojca, zamiast do naszego. Nie dziwiło mnie że miał obiekcje skoro gdy mu powiedziałam o ciąży zdecydowałam że powiemy im jak najpóźniej będzie można... Ale w ciąży, a nawet i bez niej kobieta zmienną jest, więc...

PIĘTNAŚCIE MINUT PÓŹNIEJ
REZYDENCJA ZIELIŃSKICH
Zaparkowaliśmy opodal i wysiedliśmy, po czym trzymając się za ręce ruszyliśmy w stronę domu. Gdy stanęliśmy na ganku zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzyła nam Renata z małym Michałem na ręku.
-O, Asia! Szymek! Co was sprowadza?!- spytała i dodała -Wejdźcie, wejdźcie!- zaprosiła nas do środka.
-Dzień dobry pani komendant... Jesteśmy po wizycie u lekarza i mamy pewne informacje...- powiedziałam ściągając kurtkę. W tej samej chwili przyszedł pan Jan.
-Asia! Szymon! Cześć!- powiedział wesoło i przytulił mnie, a potem Szymona. Co jak co, ale dzieci zmieniają ludzi...
-Mamy wam parę informacji do przekazania...- powiedziałam czując jak Szymek łapie mnie za rękę.
-Najpierw wejdźmy do salonu i usiądźmy, a ja zrobię herbaty...- powiedział i dodał -Daj małego Renia...- powiedział i zabrał żonie syna, po czym razem z nim znikł u nich w kuchni.
-Usiądźmy...- powiedziała spokojnie Renata i tak zrobiliśmy. Zajęliśmy się spokojną rozmową na tematy pracy, gdy wrócił pan Jan z Michałkiem i herbatą. Bez większego trudu postawił wszystko na stole i z synkiem na kolanach usiadł obok żony.
-To co chcielibyście nam powiedzieć?- spytał nas. Oboje mierzyli nas dociekliwymi spojrzeniami.
-Bo...- zawahałam się, ale wystarczyło mi jedno spojrzenie na Szymona abym znalazła w sobie odwagę i dokończyła zdanie, ale Szymek zrobił to za mnie:
-Asia jest w ciąży...- powiedział patrząc na oboje niepewnie, ale szczęśliwy. Na moment ich zamurowało, ale po chwili się ucieszyli.
-Asia! Naprawdę!? Który tydzień?!- zaczęli pytać jedno przez drugie.
-19...- odpowiedział im dumny.
-Co?! Czemu wiem dopiero teraz?! Przecież powinnaś iść na częściowe zwolnienie! I to przynajmniej od miesiąca!- zdenerwowała się komendant i dodała -Ola wie?!- spytała patrząc na nas badawczo. Nic nie mówiąc spuściliśmy wzrok na nasze splecione dłonie.
-Czyli nie...- westchnęła ciężko i dodała -Powinniście jej powiedzieć...- spojrzała na nas z troską i lekką dezaprobatą -Dlaczego nikomu nic nie powiedzieliście?
-Po prostu...- na moment się zacięłam -Chodzi o to, że nie chciałam rezygnować z patrolu.... A z Szymonem u boku jestem najbezpieczniejsza...- powiedziałam z lekkim uśmiechem, a Zieliński, jakby chcąc ich w tym utwierdzić, przyciągnął mnie do siebie i opiekuńczo przytulił. Z odruchu się w niego wtuliłam.
-Doskonale rozumiem, ale Asia! To przecież chodzi o wasze bezpieczeństwo...- zaczęła swoje kazanie Jaskowska.
-Jest zdrowe?! Będę miał wnuka, czy wnuczkę?!- spytał na to pan Jan, przerywając Renacie.
-Tak, jest zdrowy...- odpowiedziałam patrząc na przyszłego teścia z uśmiechem.
-Czyli będzie wnuk!- bardzo się ucieszył.
-Dokładnie proszę pana...- potwierdziłam z lekkim uśmiechem. Uśmiechałam się już na samą myśl o tej małej istotce w moim łonie... Do niedawna nie przypuszczałam że kiedykolwiek spotkam właściwego mężczyznę, aby być z nim szczęśliwa, a co dopiero dać mu dziecko... A teraz mam Szymona i pod sercem NASZEGO synka... Kto by pomyślał?!
-Jaki tam pan! Mów mi po imieniu, albo tato! W końcu niedługo będziesz żoną mojego syna, a na dodatek nosisz pod sercem mojego wnuka!- powiedział prosto z mostu, a mnie szczerze ucieszyła ta propozycja.
-Postaram się...- uśmiechnęłam się do niego szczerze.
-Jak tam Renata?! Nie nudzisz się na połowie wolnego?!- spytał ją Szymek.
-Nie... Mały dostarcza mi wielu atrakcji... Chociaż nie mówię że nie chciałabym wracać już w pełni do pracy...- odparła patrząc z rozczuleniem na synka i dodała -Nie wierzę że to mówię, ale prywatnie... Oboje mówcie mi po imieniu albo mamo, bo dziwnie się czuję...- odparła z uśmiechem na twarzy, starzejąc szybkie spojrzenie panu Janowi.
-Dobrze...- uśmiechnęliśmy się szeroko. Naprawdę się cieszyłam że ta rozmowa jest już za nami... Szczerze mówiąc nie spodziewałam się tego po Renacie, tej propozycji... Ale skoro już, to już ;-)

Potem pogadaliśmy z nimi jeszcze jakiś czas o wszystkim i o niczym. Oczywiście temat parokrotnie wracał do tego że jestem w ciąży... Daliśmy się nawet z Szymkiem namówić na pokazanie przyszłym dziadkom zdjęć USG zrobionych dzisiaj przez Hanę. Byli naprawdę szczęśliwi, podobnie jak my.
Gdy nastał odpowiedni czas, pożegnaliśmy się z nimi i udaliśmy do domu. Droga tam nie zajęła nam bardzo długo...

20 MINUT PÓŹNIEJ
W MIESZKANIU
W domku od razu zrobiliśmy sobie kolację. Oczywiście z winy małego zjadłam więcej kanapek niż Szymek, ale już się do tego oboje przyzwyczailiśmy. Następnie pobawiliśmy się z nakarmionym Ozyrysem, pooglądaliśmy chwilę telewizję, a potem wzięliśmy prysznic, wskoczyliśmy w piżamy i do łóżka. Leżeliśmy sobie chwilę, rozmawiając cicho i się do siebie uśmiechając, gdy Szymek wpadł na (jego zdaniem) genialny pomysł. Mianowicie zsunął kołdrę do linii moich bioder, podciągnął koszulkę do góry tak że widać było mój brzuch i jak gdyby nic zaczął do niego gadać.
-Hej maluchu... To ja, tata...- tu spojrzał na moment na mnie. Nie mogłam powstrzymać szerokiego uśmiechu. Ruchem warg powiedziałam: "Głupek", ale Szymon nic sobie z tego nie robił...
-Teraz wiemy już że kiedyś będzie z ciebie duży i silny chłopak! Nie możemy się z mamą doczekać, kiedy już z nami będziesz, na świecie, wiesz?- w tym momencie przerwał, jakby słuchając odpowiedzi i po chwili kontynuował -Bardzo się cieszymy i bardzo mocno cię z mamą kochamy maluchu! Siedź tam grzecznie, w brzuchu i rozwijaj się zdrowo, ok?! Dobranoc!- gdy tak gadał do mojego brzucha, w oczach zebrały mi się łzy, takie to było słodkie i kochane... Po chwili skończył, pocałował mnie w niego, po czym troskliwie okrył koszulką, a potem kołdrą i wrócił na swoje poprzednie miejsce, u mego boku. Spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
-Jestem największą szczęściarą że cię mam, wiesz?!- powiedziałam cicho, patrząc narzeczonemu głęboko w oczy i obejmując dłonią jego policzek.
-Wiem. Dlatego że jestem największym szczęściarzem, bo mam was...- mówiąc to położył dłoń na moim brzuchu -Nie mógłbym być bardziej szczęśliwy...- powiedział i pocałowaliśmy się czule. To była słodka chwila...
A potem ułożyliśmy się do snu, wtuleni w siebie, powiedzieliśmy sobie "Dobranoc" i po chwili już spaliśmy, spokojnym snem z uśmiechami na twarzach.
CDN.

Czyli będzie synek!
Jak myślicie, czy Asia i Szymon podołają rodzicielstwu?!
Zobaczymy...
Miłego dnia! / Dobranoc!
F.

Asia & Szymon // patrol 007Where stories live. Discover now