DWA DNI PÓŹNIEJ
SZYMON POW. Siedzimy przy Mikołaju już kolejny wieczór. Karolina nas potrzebuje, jest załamana... Mimo męczącego patrolu bez zastanowienia, decydując jednogłośnie, pojechaliśmy z Asią do szpitala i razem z przyjaciółką czuwamy przy Mikołaju.
Jest już około 23, Asia powoli zaczyna walczyć ze snem, ale ciężko jej to idzie. Za wszelką cenę nie chce zasnąć, tylko wspierać Karolinę. Moje Skarbie co jakiś czas przymyka oczy na parę sekund, po czym otrząsa się ze snu i stara się nie poddać objęciom Morfeusza... Ja też jestem zmęczony, ale jeszcze się jako, tako trzymam, nie to co Joasia... Karo za to, jest jak duch. Nie mówi nic, nie je, nie śpi... Tylko siedzi przy mężu, trzyma jego rękę w zaciśniętych swoich i przyciskając je złączone do ust, wpatruje się w niego uważnie, jakby nie chcąc przegapić momentu gdy się obudzi.
Już dobrą chwilę gdybałem nad tym jak łagodnie i taktownie przeprosić Karolę i wspólnie z Asią się zmyć, gdy ona sama mi to ułatwiła.
-Zasnęła... Weź ją do domu Szymek...- powiedziała BARDZO cicho, jakby duch to zrobił, ani przez chwilę na mnie nie patrząc. Gdyby nie cisza panująca w sali, to pewnie bym jej nie usłyszał. Nie licząc pisku aparatury, monitorującej funkcje życiowe Mikołaja. Spojrzałem wtedy na siedzącą obok mnie Joasię. Białach miała całkowitą rację, moja ukochana w końcu przegrała nierówną walkę ze snem i bezwiednie oparła głowę na moim ramieniu, a ja nawet tego nie poczułem... Może to dlatego że robi to bardzo często?! Sam już nie wiem...
-Tak zrobię! Trzymaj się Karola!- cicho odpowiedziałem wstając, po czym pochyliłem się do przodu i z łatwością wziąłem Asię na ręce -Jakby coś się zmieniło, od razu daj nam znać...- zatrzymałem się jeszcze na moment przy drzwiach.
-Tak zrobię. Trzymajcie się- wyszeptała patrząc na nas przelotnie, a ja opuściłem salę. Po raz kolejny się przekonałem że moja partnerka jest lekka jak piórko i niesienie jej nie sprawia mi zupełnie żadnego problemu. Cicho pożegnałem się z każdym mijanym członkiem personelu medycznego. Wszyscy albo mi odpowiadali cicho, albo kiwali głowami. Większość mijanych pielęgniarek robiła rozczulone miny, gdy mnie widziała i żegnała się z uśmiechami. Nie cierpiąc zwłoki, opuściłem szpital, przeszedłem przez parking i zaniosłem Asię do mojego samochodu, a po otwarciu go, wsadziłem delikatnie na miejsce pasażera i po zamknięciu jej drzwi również wsiadłem, tyle że za kierownicę. Zapiąłem nas oboje pasami i w szybkim tempie odwiozłem do domu. Za sprawą późnej godziny, nie było też korków, co bardzo ułatwiło mi sprawę. Coraz bardziej odczuwałem zmęczenie, ale nie narzekałem. Musiałem zawieźć nas do domu...
Na parkingu, pod blokiem zaparkowałem, wziąłem wszystko, na końcu biorąc Asię na ręce i poszedłem do domu. Moja księżniczka spała tak mocno, że ani razu się nie obudziła, mimo iż wyczyniałem niezłe rewolucje aby m.in. wydostać z kieszeni klucze do mieszkania, czy wpisać kod do domofonu. Mimo wszystko jednak, udało mi się jej nie obudzić...W DOMU
Wszedłem do mieszkania, zamknąłem drzwi i od razu skierowałem się do sypialni. Położyłem Asię na łóżku i zacząłem ogarniać wszytko inne. Rozebrałem się, mimo później pory dałem jeść Ozzy'emu, odłożyłem nasze torby na komodzie w korytarzu, wziąłem ultra szybki prysznic i przebrałem się w piżamę. Gdy spojrzałem na zegarek było po północy. Z westchnieniem przebrałem Asię tak że spokojnie mogła spać, przykryłem ją kołdrą i sam pod nią wskoczyłem. Bez namysłu przyciągnąłem Zatońską do siebie i ja również poszedłem spać, tuląc ją w ramionach. Zasnąłem nawet nie wiem kiedy, taki byłem zmęczony. A wcześniej prawie tego nie odczuwałem?! Nieźle w takim razie działa mój organizm...DWA DNI PÓŹNIEJ
ASIA POW. Weszliśmy na komendę razem z załamaną Karoliną. Białach udaje że wszystko jest git, ale każdy kto ją choć trochę zna zauważy że to wszystko ją zmęczyło i rozbiło psychicznie... Jak na moje to powinna wziąć wolne i skupić się na Mikołaju i ojcu, ale jak to Karolina, nikogo nie słucha i twierdzi że musi pracować... Trochę ją rozumiem, sama tak miałam w pewnym momencie, gdy coś podobnego przytrafiło się Szymonowi, ale nie byłam aż taka uparta... Co prawda Miko wraca do sił i lada dzień się obudzi, ale wszyscy wiemy że nic nie będzie już takie samo...
-Trzymaj się Lola i w razie co, dzwoń!- przykazałam przyjaciółce na wyjściu.
-Pewnie Asia. Dzięki...- przesłała mi słaby uśmiech, po czym dodała -Miłego patrolu...
Po przebraniu się w mundury Karola poszła do komendant, się dowiedzieć jak będzie wyglądać jej dzisiejsza służba, a ja z Szymonem udaliśmy się do naszego pokoju.
-Mam nadzieję że Mikołaj szybko z tego wyjdzie...- powiedziałam, gdy usiedliśmy jeszcze na moment do papierów.
-Ja też Asia, ja też...- westchnął Szymek i zajęliśmy się robotą, a 20 minut później poszliśmy na odprawę. Trwała 20 minut i oprócz rozdzielenia rewirów, nie było na niej niczego ciekawego. W takiej sytuacji wzięliśmy z pokoju radia i kamizelki i wyszliśmy z komendy. Na parkingu wsiedliśmy w radiowóz i wyjechaliśmy na tłoczne ulice Wrocławia...
Nie minęło dużo czasu, a dostaliśmy wezwanie do kradzieży w kwiaciarni na Alejach Solidarności. Bez zbędnych ceregieli tam pojechaliśmy.

CZYTASZ
Asia & Szymon // patrol 007
Short StoryAśka jest już pół roku na komendzie. Między Zatońską, a Zielińskim coraz bardziej iskrzy... Czy coś z tego będzie?! A co jeśli ktoś stanie na przeszkodzie w ich szczęściu, jeśli takowe będzie?!