Rozdział 27

11.9K 822 89
                                    


Hades leżał w łóżku i odpoczywał. Spał już kilka godzin, ale nic dziwnego. Ogień Hel był naprawdę torturujący. Sprawiał niewyobrażalnie wielki ból. Bogini niemal przez cały czas siedziała przy nim i się nim opiekowała. Czuła wielkie poczucie winy. I to wcale nie było nieuzasadnione. To jej ogień doprowadził go do takiego stany. Czuła się z tym okropnie.

Przez dwie godziny trawiła go gorączka. Hel zmieniała mu zimne okłady i pilnowała, aby nie było jeszcze gorzej. Sama była zmęczona, ale nie pozwoliła sobie na sen. Musiała odpokutować.

Wreszcie nie wytrzymała i zasnęła siedząc przy ich łóżku.

Obudziła się na czymś miękkim. Było jej ciepło i przyjemnie. Mruknęła zadowolona i mocniej wtuliła się w to coś. Poczuła, jak ktoś głaszcze ją po policzku i zakłada kosmyk blond włosów na ucho. Otworzyła gwałtownie oczy i podniosła się do pozycji siedzącej. Leżała na łóżku, a obok niej Hades, który wpatrywał się w nią z lekkim uśmiechem.

- Dzień dobry - odezwał się.

- Długo spałam?

- Na pewno nie dłużej ode mnie. Zasnęłaś na krześle, więc przeniosłem cię tutaj.

- Co? Nie powinieneś! Miałeś gorączkę i śpisz już chyba cały dzień, nie powinieneś się przemęczać! To było bardzo nieodpowiedzialne z twojej strony! - naskoczyła na niego.

Mężczyzna zaśmiał się krótko, złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Kiedy tylko blondynka opadła na jego klatkę, objął ją mocno i odetchnął.

- Przepraszam - mruknęła bogini.

- Za co?

- Za to, co ci zrobiłam.

- Daj spokój, miałaś prawo się złościć. A w ogóle uzdrowiłaś mnie i się mną opiekowałaś, czyli jesteśmy kwita.

- Nie jesteśmy kwita! Zraniłam cię!

- To ja zraniłem ciebie, Hel, mówiąc ci te wszystkie kłamstwa.

- Tak, masz rację - skwitowała wesoła Hel i wyrwała się z jego uścisku.

Mężczyzna spojrzał na nią oszołomiony.

- Naprawdę nie masz zamiaru się kłócić, że to twoja wina?

- Nie, przecież sam się przyznałeś, więc czemu mam negować twoje słowa? - puściła mu oczko i wyszła z sypialni.

Hades oparł się wygodnie o poduszki i zaśmiał się cicho. Nie wiedział, gdzie zniknęła Hel, ale zaraz wróciła i tym razem miała ze sobą tacę z jedzeniem. Uśmiechnęła się do niego szeroko i mu ją podała. Na tacy znajdował się świeżo wyciśnięty sok, wielkie kanapki i słodka bułeczka.

Mężczyzna z szerokim uśmiechem przyjął śniadanie do łóżka. Z apetytem wziął się za pałaszowanie. Kiedy zjadł, Hel odłożyła tacę na szafkę obok łóżka. Spojrzała niepewnie na Hadesa. Ten uśmiechnął się do niej jeszcze szerzej. Dźwignął się do góry i złapał Hel za biodra. Zanim bogini zdążyła zareagować, wylądowała na nim okrakiem.

- Hades? Co ty planujesz? - spytała.

- A ja wiem? Może dzieci? Co o tym sądzisz? - uśmiechnął się zawadiacko.

- Dzi... dzieci?

- No, jak na razie jedno, ale kto wie, co szykuje przyszłość? Oczywiście, o ile już nie jesteś przy nadziei.

Hel automatycznie dotknęła swojego brzucha. Czuła, że nie jest w stanie błogosławionym, ale myśl, że będzie nosiła pod sercem ich dziecko napawała ją szczęściem. Uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na Hadesa. Ten uważnie jej się przyglądał, dokładnie skanując każdy jej ruch. Przyglądał się jej wszystkim emocjom wypisanym na twarzy. Kiedy ich spojrzenia się spotkały, mężczyzna mógł w jej oczach zauważyć iskierki szczęścia.

Niespodziewanie Hel przyssała się do jego ust. Hades przyjął ją z satysfakcjonującym pomrukiem. Zrzucił ją z siebie, przez co Hel upadła obok niego na łóżku. Grek wykorzystał sytuację i znalazł się nad nią.

- Zacznijmy od razu. Im szybciej będą dzieci, tym lepiej - wymruczał jej do ucha.

- Jestem jak najbardziej za - odpowiedziała mu między pocałunkami.

***

Hel jęknęła głośno, kiedy Hades zaczął składać pocałunki na jej nagim ciele. Zatrzymał się na dłużej przy jej nabrzmiałych i jędrnych piersiach. Położył ręce na jej brzuchu i zaczął go głaskać. Składał na nim delikatne pocałunki. Hel zaczęła się śmiać. Nie wiadomo czego, zawsze tak reagowała na jego dotyk na brzuchu, odkąd znajdowało się w nim nowe życie. Był to już ósmy miesiąc, więc jej brzuch urósł do rozmiarów przypominających wielkiego arbuza.

Mężczyzna położył się obok swojej kobiety i objął ją ramieniem.

- Cudownie wyglądasz, jak jesteś w ciąży. Chyba spodobał mi się taki twój stan.

- Nie mydl mi oczu. Przecież wiem, że chodzi ci tylko o to, że mam większe cycki.

- Oj, to tylko jeden z plusów. Nawet, gdybyś nie miała tych pięknych walorów to i tak byłabyś cudowna.

- Aleś ty miły. Normalnie nie poznaję cię.

- Dla ciebie zawsze jestem miły.

- A ja mam różowe włosy.

- No już, nie denerwuj się tak, bo zaszkodzisz naszemu synowi.

- Córce. To jest dziewczynka.

- Skąd wiesz?

- Matczyna intuicja. Ponadto strasznie się wierci, kiedy czyje jedzenie. To musi być dziewczynka z moimi genami.

- Racja - Hades zaśmiał się i pocałował ukochaną w czoło.

Hel miała rację. Urodziłam im się cudowna, blondwłosa dziewczynka z oczami Hadesa.

______________________________

KONIEC!!!

Tak, kończymy "Pomoc Hadesa". Nie będzie epilogu, w tej powieści po prostu kończymy rozdziałem. Ogólnie nie jestem zadowolona z tego zakończenia, no ale trudno. 

Pomoc HadesaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora