Mężczyzna przez chwilę skanował uważnie blondyna i musiał przyznać, że rzeczywiście mieli wiele wspólnego. Nie mógł zaprzeczyć słowom swojej narzeczonej.
- Dobra, a teraz haczyk - odezwał się Loki do swojej córki. - Czego on chce w zamian.
- Już to dostał - wyszeptała.
- Co to takiego?
Blondynka stała zmieszana. Nie wiedziała, jak to powiedzieć ojcu. To nawet nie chciało jej przejść przez gardło!
- Ona - z opresji uratował ją Hades.
Loki zmarszczył brwi, najwidoczniej nie mógł zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi.
- Jak to ona? Chodzi ci, że Hel?
- Tak, zostanie moją żoną. Już się zgodziła - na twarzy greckiego wojownika wykwitł przebiegły uśmieszek.
- Hel? To prawda?
- A co miałam zrobić?! Asgard upadał! To była jedyna deska ratunku!
Bożek kłamstw przeczesał ręką włosy. Był w szoku, że jego mała córeczka nagle znalazła narzeczonego, chociaż w ogóle go nie znała. I co w takiej sytuacji miał zrobić? Jak o tym powiedzieć żonie? Hel nie nadaje się na żonę. Ona... nadaje się jedynie do opieki nad światem umarłych i do walki. Nie ma zielonego pojęcia, co znaczy miłość, czy troska. Nigdy jej tego nie uczono.
Westchnął. Spojrzał na postawnego mężczyznę o białych włosach i musiał stwierdzić, że nie wygląda najgorzej. Chyba był godzien jego córki. Jego jedynej córki, która zawsze była jego oczkiem w głowie. To chyba normalne, prawda?
Podszedł do niego z poważną miną. Jak on uwielbiał tworzyć fałszywą atmosferę! Wyglądał za złego, groźnego i wkurzonego na maksa. Wojownik nawet nie cofnął się o krok. Skanował go swoim spojrzeniem bardzo uważnie, ale nie zrobił nic.
Wreszcie po chwili mierzenia się wzrokiem, wyciągnął do niego rękę.
- Witaj w rodzinie.
- Co?! - krzyknęła Hel. Miała nadzieję, że tata wyratuje ją z tej opresji. Myliła się.
- No co? - zrobił niewinną minę. - Przecież nie mogę powiedzieć mu „nie", skoro taki był warunek, a ty się zgodziłaś.
- Nie wierzę, że mam takiego ojca - Hel opadły ręce.
Hades jeszcze raz uśmiechnął się zwycięsko. Oczywiście od razu uścisnął dłoń teścia. Teraz już nic nie było na przeszkodzie do ich ślubu. Mężczyzna wyciągnął rękę, chwycił Hel i przyciągnął ją do siebie. Nie spodziewała się tak gwałtownego ruchu z jego strony, więc zachwiała się i uderzyła w jego klatkę piersiową. Mężczyzna wykorzystał moment jej oszołomienia, podniósł jej podbródek i przyssał się do jej ust. Znowu.
Tym razem całował zachłanniej, brutalniej i o wiele pewniej siebie. Hel zrobiło się naprawdę przyjemnie. Ledwo powstrzymywała się, aby nie jęknąć z rozkoszy. Oddała pocałunek brew sobie.
- Tylko nie zapomnij o języczku, Hel - zawołał do niej Loki i odszedł.
Hel jęknęła załamana z reakcji ojca.
Jak na zawołanie Hades przejechał językiem po jej dolnej wardze, prosząc o dostęp. Nie udzieliła mu go, zaparła się z całych sił i odepchnęła go. Była czerwona, zdyszana i piekły ją usta. Za to Hades wyglądał naprawdę dobrze. Nawet oddech mu się nie zmienił. Jeszcze raz się uśmiechnął i wytarł usta grzbietem ręki.
Już miała zacząć na niego krzyczeć z powodu jego dziecinnego i bezmyślnego zachowania, kiedy coś huknęło gdzieś daleko. Hel natychmiast skamieniała. Zdawała sobie sprawę, że właśnie wybuchł bunt w krainie umarłych. Za długo jej nie było, za długo umarli byli bez opieki i zapewne dowiedzieli się, że uwalniała niektóre dusze.
Nie zastanawiając się zbytnio, gwizdnęła przeciągle. Obok niej pojawił się jej ognisty rumak, na którego wskoczyła i pognała w siną dalej.
Hades patrzył na nią spokojnie, jak w zastraszającym tempie znika za liną horyzontu. Nie przejął się tym. Nie uciekłaby bez powodu, nie należała do tego typu osób. Dzielnie stawiała czoła przeciwnościom losu.
Spojrzał w miejsce, gdzie niedawno ogrywała się okropna wojna, a teraz leżały tylko trupy przeciwników. W tle ujrzał kolosalny zamek, większa nawet o pałacu Zeusa czy świątyni Ateny. Budził w nim podziw, którego nie okazywał. Chciał go zwiedzić, w końcu coś mu się należy za uratowanie ich wszystkich.
Udał się w stronę zamku. Brama była wyłamana, a na dziedzińcu panował straszny bałagan. Wszędzie leżała broń i gruzy, a gdzieniegdzie jakieś zwłoki. Podszedł do wielkich, złotych drzwi i je pchnął bez żadnego pukania. Przed jego oczami pokazała się ogromna sala tronowa. Tego było można się spodziewać. Czerwony dywan prowadził wprost do wielkiego, złotego tronu ozdobionego kolorowymi kamieniami szlachetnymi. Podszedł do niego bez skrępowania. Położył dłoń za złocie i przejechał po nim palcami.
- Kim jesteś? - usłyszał czyś potężny, basowy głos.
Odwrócił się, a jego oczom ukazał się stary mężczyzna, o postawnej sylwetce i w metalowej zbroi, która mieniła się niebieską poświatą. Patrzył na niego, jak na nieproszonego gościa, a być może nawet wroga. Miał tylko jedno oko.
Hades wyprostował się dumnie w jego kierunku i już wiedział, że jest wyższy do tego siwobrodego osiłka.

YOU ARE READING
Pomoc Hadesa
FantasyAsgard upada, a jedynym ratunkiem są inni bogowie. Hel decyduje się podjąć tą misję i sprowadzić pomoc. Udaje się do Grecji, aby tam prosić bogów o wsparcie. Nikt jej go nie udziela, a kiedy myśli, że już wszystko stracone, pojawia się Hades, który...