Rozdział 23

11.2K 266 32
                                    

ALEX:
Przez cały dzień pracowałam pod czujnym wzrokiem Tomlinsona.  Dziwiło mnie to, że pomimo tego że specjalnie założyłam na siebie tak kurewskie ubranie to on ani razu nie próbował się do mnie dobrać! Co za cham...

Czego ja nie próbowałam, aby go jakoś skusić? Wypinałam się specjalnie do niego tyłem, moje cycki  były niemal prawie na wierzchu i nic. Zero! Nawet żadnego, pierdolonego spojrzenia!

W końcu się poddałam i zajęłam dalszą pracą.

LOUIS:

KURWA! KURWA! KURWA!

Jaką ją miałem wielką ochotę wziąć Alex na moim biurku i pieprzyć ją aż do utraty sił!

Ale nie mogłem... Przecież sobie obiecałem...

Ona nawet nie zdaje sobie sprawy ile razy wylądowałem przez nią w łazience, waląc sobie konia!

Pragnąłem, żeby to ona zajęła się moim kutasem...

Jeszcze tylko cztery godziny i będę mógł ją zabrać do siebie! Jeśli się zgodzi będę miał dla niej wielką niespodziankę a jeśli nie, ładnie się z nią pożegnam, osobiście i prywatnie.

ALEX:
Wybiła pora lunchu. Jak zawsze najpierw musiałam zanieść jedzenie, swojemu "kochanemu" szefowi a potem wspólnie z Ashtonem i Maggie iść coś zjeść do bufetu.

Jak to zazwyczaj bywało jego lunch składał się z sałatki, pieczonego kurczaka oraz frytek a do tego duża coca - cola. Nie rozumiałam jak Louis mógł przez cały czas jeść tak niezdrowe rzeczy! Choć i tak wyglądał bosko...

- Pański lunch, panie Tomlinson.

- Dziękuję Alexandro. Połóż go proszę na moim biurku - tak też zrobiłam  - pamiętaj, że po pracy jedziesz ze mną do mojego apartamentu - oznajmił, kiedy stałam przy drzwiach

- A mogę wiedzieć po co mam tam jechać?

- Nie, nie możesz. Wszystkiego dowiesz się na miejscu - powiedział, puszczając oczko w moją stronę. Przewracając oczami, opuściłam jego gabinet.

Razem z Maggie oraz Ashtonem udaliśmy się do bufetu, tak jak to wcześniej ustaliliśmy...

- Macie jakiejś plany na piątkowy wieczór? - zapytał Ashton

- Ja nie - odpowiedziała Maggie

- A ty Alex?

- Umm..., sama nie wiem. Dziś dopiero środa...

- To już masz! - zaśmiał się - robię imprezę i chciał bym abyście obie na nią przyszły.

- Jestem na tak!

- A ty Alex?

- No weź... Nie bądź taka sztywna - zachichotała Maggie, lekko mnie szturchając

- Dobrze, zgoda! Wygraliście! Przyjdę.

***
Odkąd wróciliśmy z lunchu czyli prawie trzy godziny temu nie opuściłam ani na chwilę swojego pokoju. Nawet nie mogłam wyjść do toalety! Miałam tyle papierów do uporządkowania, przetłumaczenia i posegregowania, że nie miałam na nic czasu...

Uroki bycia prywatną asystentką!

- Alex, skończyłaś już? Możemy już iść? - w moim gabinecie pojawił się nikt inny jak sam Louis

- Nie. Dał mi pan tyle papierów do uporządkowania, że nie skończyłam nawet połowy!

- Skończysz innym razem. Zbieraj się!

Prezes i jego asystentka ✔ (ZAKOŃCZONE - DO KOREKTY)Where stories live. Discover now