Rozdział 57 [To nie fer!]

2.1K 183 101
                                    

Staliśmy już przed wejściem do lasu, ale nie mogło się obejść bez komplikacji.

- Dlatego, że jest to nie sprawiedliwe i bla bla bla. W każdym razie [imię i nazwisko] ma startować z innego wejścia. Reszta zasad jest taka sama. Macie zdobyć przeciwny zwój do tego, co macie i całą drużyną dotrzeć z obydwoma zwojami do wieży. Jeśli dotrzecie na miejsce w niepełnym składzie, tak długo, aż nie dołączą wszyscy z drużyny nie będzie to zaliczone i zostaniecie zdyskwalifikowani. Zrozumiano? Aha i pamiętajcie, aby nie otwierać zwojów, a teraz [nazwisko] idzie ze mną. - ogłosiła, a ja posłusznie ruszyłam za nią.

~ No świetnie! Teraz nie dość, że jestem poobijana i na start zapewniłam sobie reputację, takiej co tylko ci silni się rzucą, to jeszcze będę musiała szukać drużyny! Noż lepiej być nie mogło! ~

Kiedy dotarłyśmy na miejsce, życzyła mi powiedzenia i sobie poszła, mówiąc, że są jeszcze trzy minuty do startu. Jak tylko się oddaliła, usiadłam w pozycji do medytacji i weszłam do mojego umysłu, który wyglądał normalnie, czyli tak samo jak zaraz po odpieczętowaniu Ahri.

- Czyli to jest limit odległości?

- Ale o czym ty mówisz?

- No, o tym, że nie ma tu Kyuubiego.

- Bo teraz trzeba specjalnie się z nim komunikować, ale nadal można.

- To czemu wcześniej już był tutaj?

- Bo byłaś tak blisko, że ze względu na to, że o dziwo macie taką samą pieczęć, dosłownie był też częściowo w tobie. - tłumaczyła Ahri.

- Aha... Nie rozumiem.

- Eh... Byłaś blisko i nie trzeba było go wołać. Teraz jest dalej, więc jak go zawołasz to się pojawi... Jeśli mu się zachce.

- Rozumiem... Chyba.

- Eh...

- Mam pytanie.

- Hmm?

- Tak w ogóle to cześć Ahri, a jeśli chodzi o pytanie, to jak Kyuubi mógł mi dać czakrę?

- Jak już mówiłam, twoja i tego blondyna pieczęć jest wręcz tą samą, więc moja i Kuramy czakra może swobodnie między nimi przepływać.

- Super!

- A ty już nie zaczęłaś?

- Hę? O NIE! JUŻ ZACZĘLI!

- No to leć.

- To cześć!... CHWILA!

- Co znowu!?

- Możemy jakoś namierzyć Kyuubiego?

- No... Dałabym radę, ale chwilę mi to zajmie, a co?

- Bo muszę znaleźć resztę drużyny. Rozdzielili nas, bo to nie fer, że jest nasz czwórka.

- Ja rozumiem, że się spieszysz, ale twoja wypowiedź jest niespójna i przez to traci sens.

- Nie baw się w nauczycielkę polskiego, tylko, proszę, pomóż!

- Dobra, dobra. Daj mi trochę czasu. Idź już i się przygotuj, czy coś, a ja postaram się go namierzyć.

- Dzięki! To cześć!

Wyszłam ze swojego umysłu i ruszyłam przed siebie. Oczywiście, musiałam wpaść na jakąś grupkę, która oczywiście od razu mnie zauważyła. Byli z Wioski Wodospadów. Było ich trzech {Jak w każdej drużynie Xd}, jeden był chudym, wysokim blondynem, drugi puszystym, niskim rudzielcem, a trzeci był wysportowanym karzełkiem, o kruczo czarnych włosach, obciętych na irokez.

Naruto x Reader PL [W trakcie ReWrite]Where stories live. Discover now