Rozdział XX

1K 92 8
                                    

Vilya po kilku godzinach dotarła do celu swej podróży, zsiadła z konia i przekroczyła bramę Isengardu. Rozejrzała się i miała wrażenie, że znajduje się w Mordorze. Dokoła panowało pustkowie pozbawione drzew, a gdzieniegdzie znajdowały się wielkie doły w których pracowali orkowie. Szła ścieżką, która prowadziła do wieży Orthanc, po drodze mijała orków, ci którzy ją zauważyli i rozpoznali szybko uciekali lub zmieniali kierunek w którym właśnie szli. Dotarła do wieży i przeszła przez wrota, znalazła się w pomieszczeniu w kształcie koła zbudowany z czarnego kamienia, po środku znajdowały się schody, podeszła do nich i zaczęła wchodzić. Dotarła prawie na samą górę, zauważyła drzwi, nie zwracając uwagi na maniery i nie pukając otworzyła je i weszła do środka. W samym centrum komnaty znajdował się kamienny piedestał, a na nim palantir, jeden z kamieni, przez które wszystko można zobaczyć. Czarodziej Saruman stał obok niego i trzymał na nim dłoń, miał zamknięte oczy i nie zauważył dziewczyny.

- Sarumanie.

Czarodziej otworzył oczy i szybko zasłonił kamień.

- Panna Vilya - zaczął się do niej zbliżać - co cie sprowadza w me skromne strony.

- Nie zaczynaj z uprzejmościami - ruchem ręki pokazała mu, że ma się nie zbliżać - co ty sobie wyobrażasz? Myślisz, że wyślesz swoje zmutowane wojska i zrujnujesz mi całą misję? Nawet te ścierwa nie wiedzą kim jestem! Wytłumaczysz mi to wszystko!

Krzyk dziewczyny odbił się echem po pustych pomieszczeniach. Czarodziej przez chwilę stał i nie wiedział co zrobić, już miał zamiar się odezwać gdy nagle przerwał mu niespodziewany gość.

- Vilya.

Dziewczyna odwróciła się w kierunku skąd usłyszała swe imię i zobaczyła Sedricka.

-Sedrick? Co ty tutaj robisz? -zapytała.

- Twój ojciec cię wzywa i kazał po ciebie lecieć.

- I jak mam się do Mordoru niby dostać, konno?

- Nie przyleciałem na jednym z upiorów, drugi jest dla ciebie, chodźmy.

- Już idę - miała już odchodzić gdy w ostatniej chwili się odwróciła - a naszą rozmowę do kończymy później Sarumanie.

I odeszła w kierunku tarasu, przeszła przez barierki i usadowiła się na jednym z latających upiorów. Wzbili się w powietrze i zaczęli lecieć. Lecieli nad Gondorem przez dłuższy czas w końcu dotarli do granic Mordoru. Lecieli już jakiś czas Vilya spojrzała w dół i zauważyła, że są nad Martwymi Bagnami, jednak jej uwagę zwróciło co innego, zauważyła Sama oraz Froda, którzy szybko chowali się przed nimi, razem z nimi był również Golum. Dziewczyna pomyślała, że jej towarzysz zaraz ich zauważy, więc szybko musiała coś wymyślić.

- Sedrik - chłopak spojrzał w jej stronę - może wiesz po co ojciec mnie wzywa, w czasie mej misji?

- Niestety panno Vilyo, nie mam pojęcia ale zaraz powinniśmy być w Barad-Dur, więc wszystkiego się pani dowie.

Vilya ze spokojem stwierdziła, że chłopak niczego nie zauważył. W końcu dotarli na miejsce, Vilya weszła do wieży i skierowała swoje kroki do jednego z pomieszczeń w którym mogła bez problemu porozmawiać z ojcem. Zamknęła za sobą drzwi, stanęła po środku wielkiej komnaty w której znajdowało się osiem wielkich fresków każdy z nich przedstawiał członka jej rodziny, zamknęła oczy i w myślach zaczęła rozmowę.

"- Ojcze wzywałeś mnie.

- Ach, córko moja ukochana, jak przebiega misja, niczego się nie domyślają?

VilyaWhere stories live. Discover now