Legolas obudził się skoro świt, podszedł do stolika na którym stała duża piękna srebrna misa, a obok niej srebrny dzbanek. Legolas chwycił dzbanek i zaczął nalewać wody do misy, następnie go odstawił. Zanurzył dłonie w zimnej wodzie i obmył twarz. Chwycił mały reczniczek i wytarł kropelki wody, które spływały po jego twarzy. Spojrzał w lustro, które wisiało nad stolikiem i powiedział do swego odbicia.
- Pójdziesz tam tylko na chwilę, aby mieć pewność.
Wyprostował się i chwycił swój łuk, który stał oparty o ścianę, a kołczan sprawnym szybkim ruchem ręki zarzucił sobie na plecy. Podszedł do drzwi i wyszedł z komnaty. Szedł wzdłuż korytarza, na którym nie było jeszcze nikogo pomyślał sobie, że musi być bardzo wcześnie. Skręcił w prawo zszedł schodami w dół i dotarł do głównej bramy. Przeszedł przez nią, a wartownicy którzy go zobaczyli szybko mu zasalutowali.
- Nie trzeba, na prawdę, nie róbcie tego. Gdyby ojciec pytał poszedłem na zwiady. - oznajmił im książę
- Książę idziesz sam? Jeden z nas może ci towarzyszyć.
- Spokojnie dam sobie radę, nie odejdę daleko, obiecuję.
Wartownicy kiwnęli tylko głowami, a Legolas przeszedł przez most i wyszedł na główną ścieżkę. Szedł nią kawałek i gdy był już pewien, że nikt go nie ujrzy z pałacu skręcił na wschód. Idąc przez las dopiero teraz zauważył, że większość pożółkłych liści zaczęło opadać na ziemię, a ledwo przebudzone słońce starało się przedrzeć przez gęste korony drzew i oświetlić mu drogę. Z każdym krokiem las stawał się coraz gęstszy i ciemniejszy, aż w końcu dotarł na skraj lasu i spojrzał przed siebie, niestety nikogo nie ujrzał. Nie oczekiwał tego, miał w sobie mała cząstkę nadziei, że jednak ujrzy znów swą tajemniczą postać. Już chciał się odwrócić gdy nagle poczuł na skórze zimną stal.
- Kim jesteś i czego tutaj szukasz? - zapytała tajemnicza postać.
Usłyszał za sobą kobiecy głos, przez chwilę pomyślał, że jeszcze śpi.
- Szukam kogoś.
- Kogo? Odpowiadaj.
- Może to się wydać dziwne, ale wczoraj ujrzałem tutaj kobietę, która lśniła i chciałem ją poznać.
Legolas poczuł, że ucisk sztyletu trochę zelżał, pomyślał, że to jedyna szansa. Szybkim ruchem złapał kobiecą dłoń i wyrwał jej sztylet. Odwrócił się, a jego oczom ukazała się kobieta odziana w spodnie, długie buty, jasna bluzkę na której miała założony gorset, okryta była zielonym płaszczem i miała założony kaptur. Szybko go zdjął, a jego oczom ukazały się dlugie białe jak śnieg włosy oraz duże srebrne oczy, które wyglądały jak gwiazdy przy pełni księżyca, reszta twarzy była zasłonięta czarną chustą, chciał ją zdjąć lecz tajemnicza kobieta mu na to nie pozwoliła. Nie nalegał tylko patrzył na te niezwykłe oczy.
---------------------
Thanduril obudził się i postanowił czym prędzej porozmawiać z synem. Podejrzewał, że Legolas jeszcze śpi, bowiem dobrze o tym wiedział, że jego syn uwielbia spać. Idąc korytarzem uśmiechał się i witał każdego kogo spotkał. Podszedł do drzwi od komnaty syna i zapukał. Cisza "jak zwykle pewnie dalej śpi", zapukał jeszcze raz, znów odpowiedziała mu tylko cisza. Spróbował kolejny raz.
- Legolasie, obudź się musimy porozmawiać. - rzekł Thanduril.
Cisza, Thanduril się zaniepokoił, postanowił otworzyć drzwi i wejść do komnaty. Jego oczom ukazał się pusty pokój, posłanie było zaścielone, spojrzał na ścianę gdzie zwykle oparty jest łuk, lecz tam również niczego nie zobaczył. Thanduril zaczął się domyślać gdzie jest jego syn "obiecałeś, Legolasie co ci strzeliło do głowy" szybkim krokiem przeszedł korytarz i zszedł po schodach, dość szybko doszedł do bramy.

YOU ARE READING
Vilya
Fanfiction"Czy wyobrażaliście sobie kiedyś, by Mroczny Pan Sauron był dobry, a Mordor jedną z najpiękniejszych krain w Śródziemiu? Nie? W takim razie zacznijmy od początku." Wojna, odległy pokój i miłość, która nie powinna nastąpić. Stanie po stronie dobra cz...