White day party

879 73 27
                                    

Dazai opierał się o ścianę, obserwując uważnie resztę gości. Był właśnie w Agecji na przyjęciu z okazji white day, które początkowo miało być spokojnym spotkaniem przy herbacie, gdy wbili członkowie mafii i rozkręcili imprezę na całą dzielnicę.

Przez chwile chciał już wychodzić, ale potem zobaczył swojego byłego partnera pijącego kolejny kieliszek wina, więc postanowił poczekać, mając kamerę pod ręką.

Ch- D-Dazai~

Rudzielec objął go mocno w pasie, jednocześnie się uśmiechając od zdecydowanie za dużej ilości alkoholu. Osamu tylko wplótł palce w jego włosy, nie przejmując się zdziwionymi spojrzeniami większości osób w pomieszczeniu.

Ch- Daaazai, jesteś głupi~
D- A ty pijany, ślimolu.
Ch- W-wcale nie!

Nagle z głośników poleciała mocniejsza muzyka, do której wszyscy zaczęli tańczyć. Brunet złapał podbródek mafiosy, nawiazując z nim kontakt wzrokowy.

D- Idź się baw, Chu~
Ch- A co z Tobą?
D- Ja z chęcią sobie popatrzę~
Ch- Hah, watch me!

Mimo wypitego wina niebieskooki dał radę zrzucić koszulę i zrobić salto, kończąc show popisowym dab-em. Rozbawiony objął ramieniem bruneta, z dumą znosząc burzę braw, przy okazji biorąc kolejnego shota. Zanim zdążył wypić swojego drinka, Osamu odstawił szklankę kapelusznika na stół obok nich.

Ch- No ejjj...
D- Już Ci starczy na dziś~

Rudzielec zaśmiał się, klepiąc go w tyłek, po czym wziął swój alkohol, ignorując groźną minę ciemnookiego.

Ch- Dazai, znamy się tyle lat, wyluzuj~
D- Jeszcze jedna taka akcji i nie będę odpowiadał za swoje czyny, nie żartuję.
Ch- Brzmi jak wyzwanie~

Kapelusznik owinął ręce dookoła jego szyji, jednocześnie blokując nogą ścianę za nim i szybko całując go w nos, po czym wybuchając śmiechem odsunął się szybko na bok.

D- Doigrałeś się, Chu~

Przerzucił sobie rudzielca przez ramię, następnie otwierając sobie drzwi wyjściowe kopnięciem.

Ch- Uaa, ale wysoko!
D- Wiesz, co z Tobą zrobię?
Ch- Wykorzystasz~
D- Nie, odwiozę do domu.
Ch- Buuu, moja opcja brzmi lepiej~

Wreszcie wyszli z budynku i brunet zorientował się, że przecież nie umie prowadzić. Jednak po chwili dostrzegł motor mafiosy na parkingu.

D- Mam plan... załóż kask.
Ch- Będziemy się bić?
D- Potem, teraz pojedziemy twoim brum brumem~
Ch- Yay, motorek~~~

Oboje usiedli, Osamu oczywiście prowadził, gdy Nakahara objął go mocno w pasie. Po kilku minutach jakimś cudem dojechali pod blok niebieskookiego, a kilka schodów później stali koło drzwi mieszkania.

D- Chuuya... kupiłem Ci prezent.

Podał mu małe pudełeczko, w którym znajdował się srebrny łańcuszek ze spinką w kształcie gwiazdy.

D- Taka ozdoba do kapelusza, by był mniej paskudny.
Ch- Ooo... dziękuję~

Po przypięciu srebrnego dodatku wreszcie otworzyli drzwi, lecz ciemnooki nie zamierzał dziś zachodzić.

D- Ja już pójdę. Dobrej nocy, ślimolu~

Mafioso wydął policzki i oparł się zmysłowo o framugę, przygryzając wargę, przy czym jedną ręką luzując pasek spodni.

Ch- Na pewno nie zajdziesz?
D- Nie, pa~

I zostawił rozczarowanego Nakaharę, ale wracając do domu całą drogę głupio się uśmiechał, podziwiając gwiazdy rozświetlające mu drogę.

-happy end-

Ubi Sunt - Soukoku OneshotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz