Rozdział 50

8.5K 457 54
                                    

Cassie POV

Kiedy zrobiło się już naprawdę późno i zimno, razem z Nathanem poszliśmy do mnie.
Lauren i Kyle już spali, więc nawet nie zauważyli, że Nate przyszedł ze mną.
Rano wyszedł jeszcze zanim wszyscy wstali.
Ja natomiast obudziłam się, z niezbyt dobrym humorem i czułam, że mogę być chora.
Zeszłam na dół w samej piżamie i poszłam do kuchni, w której Lauren i Kyle, już dawno robili śniadanie.
-Witam śpiącą królewnę- zaśmiał się Kyle, czochrając mi włosy.
-Wiesz co mnie bawi, że jesteś cztery lata starszy ode mnie, a zachowujesz się jak mój ojciec- przewróciłam oczami.
-Wprawiam się- stwierdził, wzruszając ramionami.
-Jak się spało?- zapytała Lauren, kładąc przede mną talerz z naleśnikami.
-Dobrze, ale po wstaniu już jakoś nie bardzo, trochę źle się czuję.
-Ej a tak na przyszłość, powiedz Nathanowi, że jak następnym razem będzie wychodził rano, to żeby sprawdził, czy nikogo akurat nie ma na korytarzu, czy coś- powiedziała jak gdyby nigdy nic.
Zachłysnęłam się.
-Taaa, to ja chyba pójdę się przebrać i wyjdę- stwierdziłam podnosząc się powoli z krzesła- zrobiło się niezręcznie- odwróciłam się i poszłam w stronę schodów.
-Mi to zawsze wychodziło lepiej!- usłyszałam jeszcze krzyk Kayla za sobą.
Przewróciłam oczami i pobiegłam do łazienki.
Piętnaście minut później byłam gotowa do wyjścia.
Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Nathana.
-Halo?
-Hej, jesteś w domu?- zapytałam, pakując wszystkie potrzebne rzeczy do mojej kieszeni.
Na co komu torebka, co nie?
-Właśnie miałem do ciebie dzwonić, wpaść do ciebie, czy...
-Nie, ja przyjdę do ciebie, muszę ci coś powiedzieć- starałam sie ukryć rozbawienie.
-Zabrzmiało groźnie...ok czekam.
-Będę za jakieś dziesięć minut- oznajmiłam, łapiąc kluczyki z komody.
-Ok, kocham cię- usłyszałam jeszcze w słuchawce.
-Ja ciebie też- odparłam z uśmiechem i się rozłączyłam.

-Cześć- powiedział Nate, otwierając drzwi.
-Nie zdążyłam jeszcze zapukać- zdziwiłam się.
-Wiem, ale nie mogłem się doczekać- roześmiał się i podszedł do mnie długim krokiem.
Złączył nasze usta w długim pocałunku.
-Jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłam- stwierdziłam, kiedy się od siebie odsunęliśmy.
-Musisz, w końcu będziesz się ze mną tak witać, do końca życia- uśmiechnął się.
-Chciałabym- westchnęłam.
-Chodź, rodzice jeszcze są w domu, nie powiedziałem im o tym wszystkim, chciałem żebyś przy tym była.
Skinęłam głową i ruszyłam za Nathanem, w stronę salonu.
-Mamo, tato, chcielibyśmy wam coś powiedzieć- powiedział Nate.
-Ej, chwileczkę- zaczęła mama Nate- chcę pomóc przy wybieraniu imienia.
Wytrzeszczyłam oczy, tak samo jak ojciec Nathana.
-Czy pani nie jest spokrewniona z Arielle?- zapytałam.
Nathan wybuchnął śmiechem.
-Przepraszam mamo, ale to jeszcze nie ten moment- wytłumaczył chłopak.
-Więc o co chodzi?- zapytała, siadając na kanapie.
-Pamiętasz Cassidy, tą małą córkę sąsiadów z mojego dzieciństwa?- zapytał.
-Jakbym mogła zapomnieć, przez okrągłe dziewięć miesięcy prosiłeś mnie, żebym nazwała tak twoją siostrę, byłeś gotowy nazwać tak nawet brata- przewróciła oczami.
-Więc, wychodzi na to, że moja Cassie- przyciągnął mnie do siebie- to moja Cassidy- stwierdził.
Mina jego matki była w tym momencie nie do opisania.
Po kilkunastu sekundach, zaczęła piszczeć.
Podbiegła do mnie i wzięła mnie w ramiona, po chwili to samo zrobił ojciec Nate.
-Cassidy, nie masz pojęcia jak się cieszę, że to ty, nie masz pojęcia przez co Nate przechodził, kiedy się wyprowadziliście- powiedział ojciec chłopaka.
-Nie macie pojęcia, przez co ona przeszła- oznajmił chłopak i nieznacznie odsunął mnie od swoich rodziców, przyciągając spowrotem do siebie.
-Domyślam się- stwierdziła mama Nate, ze smutnym uśmiechem.

Przez kolejną godzinę, siedzieliśmy w salonie i wspominaliśmy stare czasy.
W końcu do pokoju przyszła siostra Nate i rzuciła się na mnie, gdy dowiedziała się po kim ma imię.
Koniec, końców rodzice chłopaka, zabrali Cassidy i wyszli z domu.
-Nareszcie- westchnął brunet, opadając na kanapę obok mnie- myślałem, że już nigdy nie dadzą ci spokoju.
-Nie było tak źle, miło było porozmawiać z kimś kto znał mnie wtedy, oprócz ciebie.
-Może i tak, a o czym chciałaś mi powiedzieć?
-Żebyś bardziej uważał, wychodząc z mojego pokoju rano- roześmiałam się.
-A co, ktoś mnie widział?
-Lauren, ale nie przejmuj się, ona nadal liczy na to, że zostanie chrzestną.
-Arielle też o tym marzy, lepiej się módl żebyśmy mieli dwójkę dzieci, bo one rozerwą cię na kilka części- stwierdził Nathan.
Uśmiechnęłam się.
-Planujesz mieć ze mną dzieci?- zapytałam.
Nate trochę się speszył.
-A ty byś nie chciała?
-Jasne, że bym chciała- puściłam mu oko.
Chłopak odrazu się rozchmurzył.
-Chodź, chcę ci pokazać jedno miejsce, w którym jeszcze nie byliśmy- stwierdził i złapał mnie za rękę.
Wstałam z kanapy i lekko się zachwiałam.
Pokój zawirował mi przed oczami.
-Wszystko w porządku?- zapytał zmartwiony brunet.
-Tak, tylko trochę zakręciło mi sie w głowie- wzruszyłam ramionami.
Nathan chytrze się uśmiechnął.
Zanim zdążyłam zaprotestować, trzymał mnie na rękach, jak pannę młodą.
-Mam nogi, umiem chodzić- stwierdziłam.
-A ja mam ochotę cię ponosić, więc przytul się i siedź cicho- cmoknął mnie w czubek głowy.
Posłuchałam rady.
Wtuliłam się w jego szyję i zamknęłam oczy.
Nathan szedł wolnym krokiem jakieś 5 minut, zanim się zatrzymał.
Otworzyłam oczy, a on postawił mnie na ziemi.
Moim oczom ukazała się, dosyć sporych rozmiarów altana.
Była położona nad jeziorem i wyglądała cudownie.
Podeszłam do barierki i spojrzałam na wodę.
-Podoba ci się?- usłyszałam zza pleców.
-Tak, jest cudowna, jest...-odwróciłam się w stronę Nate i zakryłam usta dłonią.
Chłopak klęczał przede mną na jednym kolanie.
Pomocy, gdzie jest ukryta kamera?
-Nate...
-Cicho, teraz moja kolej na przemówienie- przerwał mi chłopak i wziął mnie za rękę- odkąd dwa miesiące temu poznałem cię na nowo, nie mogłem przestać o tobie myśleć, cały czas zastanawiałem się tylko, co robisz w danej chwili i dlaczego nie robię tego z tobą, później przestałem zwracać uwagę na ludzi, liczyłaś się tylko ty, a twoje szczęście i bezpieczeństwo były na pierwszym miejscu- brunet mówił to takim tonem, jakby trochę się bał, ale z drugiej strony był wszystkiego w stu procentach pewien- zakochałem się w tobie, nie wiedząc, że jesteś moją małą Cassidy, a teraz wiedząc, że znamy się tyle lat i kocham cię milion razy bardziej niż 12 lat temu, chciałbym zrobić coś o czym marzyłem od dziecka- uśmiechnął się- nie chcę cię już nigdy więcej stracić, nie chcę nigdy więcej zasypiać bez ciebie, nie chcę widzieć żadnej innej twarzy po przebudzeniu, nie chcę być człowiekiem, którym byłem bez ciebie, jedyne czego chcę to ty i świadomość, że już nikt nigdy, nie będzie mógł mi cię odebrać- chłopak sięgnął do kieszeni i wyciągnął małe pudełeczko- właśnie dlatego, pomimo naszego krótkiego związku wiem, że moje życie bez ciebie nie miałoby sensu, więc zadam ci najważniejsze pytanie, ze wszystkich, które zadałem w życiu, Cassidy Royals, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym facetem w historii i zostaniesz moją żoną?- Nathan otworzył pudełeczko, a moim oczom ukazał się piękny, diamentowy pierścionek.
Wiedziałam jak źle wyglądam, z rozmazanymi od łez oczami i cała roztrzęsiona, ale wiedziałam też, że nigdy nie byłam szczęśliwsza.
-Nathan, byłabym idiotką gdybym odmówiła- zaśmiałam się- oczywiście, że tak!- krzyknęłam i zanim zdążył w ogóle założyć pierścionek na mój palec, rzuciłam się na niego i przywarłam ustami do jego ust.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę- powiedział tak szczęśliwy, jak jeszcze nigdy dotąd.
Przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam, po czym w końcu pozwoliłam mu założyć pierścionek na mój palec.
Pasował idealnie.
-Tak bardzo cię kocham Cassie- powiedział, biorąc moją twarz w dłonie.
-Zdążyłam się domyślić, po tych oświadczynach- roześmiałam się- ja też cię kocham i mam nadzieję, że już nigdy nie będziemy musieli żyć osobno- uśmiechnęłam się.

Wróciliśmy do Nathana, przez drogę trzymając się mocno za ręce.
Kiedy weszliśmy do domu, poczułam się naprawdę źle.
-Mogę się położyć, nie czuję się najlepiej- powiedziałam, gdy ponownie zakręciło mi się w głowie.
-Pewnie, chodźmy na górę- powiedział zmartwiony chłopak i ponownie tego dnia wziął mnie na ręce.
Zaniósł mnie do swojego pokoju i położył na łóżko.
-Jesteś gorąca- powiedział, kiedy już leżałam pod kołdrą.
-No wiem- mrugnęłam do niego.
-Cassie, to nie jest śmieszne, może powinniśmy pojechać do lekarza.
-Spokojnie, nic mi nie będzie po prostu trochę mi słabo i tyle.
-Skoro tak mówisz, to niech ci będzie, ale jeżeli poczujesz się gorzej to mi powiedz ok, możesz mówić mi o wszystkim.
Skinęłam głową i przymknęłam powieki.
Usłyszałam jak kołdra obok mnie sie porusza, a po chwili poczułam dłonie Nathana w pasie.
-Nie musisz się tak martwić Nate, nic mi nie jest, naprawdę- westchnęłam, ale czułam, że to nieprawda.
-Zawsze będę się martwił, w końcu niedługo zostaniesz moją żoną- zaśmiał się lekko.
-To trochę dziwne, żeby wychodzić za mąż, mając dziewiętnaście lat- stwierdziłam.
-Jak dla mnie, w naszej sytuacji i wszystkim przez co przeszliśmy, to najlepsza decyzja w moim życiu- Nate pocałował mnie w głowę.
Uśmiechnęłam się.
-Moja też- ziewnęłam- muszę jeszcze iść do łazienki.
-Pójść z tobą?
-Spokojnie, łazienka jest 10 metrów stąd, myślę, że dam sobie radę- zaśmiałam się, wstając powoli z łóżka.
Świat zawirował, ale tylko na chwilę.
Zamrugałam kilka razy i ruszyłam w stronę łazienki.
Weszłam do środka i zostawiłam lekko uchylone drzwi.
Skorzystałam z toalety, po czym podeszłam do umywalki.
Przemyłam twarz zimną wodą i spojrzałam na swój pierścionek.
Tak, moje życie oficjalnie się zmieni.
Definitywnie na lepsze.
W momencie, w którym podniosłam głowę do góry, ogarnęła mnie ciemność.
Pamiętam tylko, że upadłam na zimne kafelki.

To nie był jeden z lepszych rozdziałów.
Pisałam go w szkole i skończyłam w domu, jednak czegoś mi w nim brakuje.
Długo zastanawiałam się nad tym, czy Nate ma się jej oświadczyć, ale później doszłam do wniosku, że raz się żyje, więc czemu nie.


No i na tym byśmy jak narazie zakończyli.
Rozdziałów będzie jeszcze ze dwa i epilog, lub jeden i epilog, jeszcze do końca nie wiem, bo wymyślam akcje na bieżąco xD
Więc, mam nadzieję, że się podobało i do następnego.
Wasza Hopsi :3

Deal {Zakończone}Where stories live. Discover now