Cassie POV
Kiedy chłopak zobaczył mój tatuaż, chyba dosłownie przestał oddychać.
Przez dłuższą chwilę, po prostu siedział i patrzył prosto na mnie.
Żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć.
Po chwili Nathan nabrał powietrza, jakby chciał się odezwać, ale jednak nic nie wyszło z jego ust.
Po sekundzie zrobił to samo.
On naprawdę nie miał pojęcia jak to powiedzieć.
Ja tak samo.
Nagle Nate przyciągnął mnie do siebie i przytulił tak mocno, że prawie przestałam oddychać.
Wtuliłam się w jego ramię, czując jak łzy spływają po moich policzkach.
Odkąd go bliżej poznałam, naprawdę coraz częściej płaczę.
Odsunęłam się od chłopaka, żeby na niego spojrzeć.
Jego oczy były przeszklone.
-Nie płacz mi tu parówo- zaśmiałam się, używając przezwiska sprzed jedenastu lat.
Nathan również się roześmiał.
-Pamiętasz to jeszcze?
-Uwierz mi, jakiś czas temu bardzo chciałam zapomnieć- westchnęłam.
Nate uniósł brwi.
-Wiesz, najpierw strata ciebie, kilka lat później rodziców...dla piętnastolatki to nie było zbyt miłe, nie wiem czy dla kogokolwiek by było- oznajmiłam wycierając twarz.
-Teraz mnie odzyskałaś i obiecuję, że już nigdy nie pozwolę ci odejść- powiedział Nathan z naprawdę poważną miną.
-Zabrzmiało zbyt romantycznie, jak na mój gust- zaśmiałam się, chociaż wiedziałam, że mówił całkiem poważnie- po prostu... nie pozwól mi nigdy więcej cię zostawić, nie poradzę sobie po raz drugi- rozkleiłam się.
Brunet ponownie mnie przytulił.
-Już nie płacz, teraz już wiemy, że jesteśmy sobie przeznaczeni- zaśmiał się- za każdym razem, kiedy życie nas rozdzieli i tak zawsze znajdziemy sposób, żeby być razem.
Odsunęłam się.
-No teraz to już przegiąłeś.Po dwógodzinnym wspominaniu dawnych czasów, postanowiliśmy oświecić naszych przyjaciół.
Dopiero po kilku sekundach, gdy spojrzeliśmy na zegarek, zdaliśmy sobie sprawę, że to raczej nie jest odpowiednia godzina.
Postanawiając, że oznajmimy im to rano, poszliśmy spać, przytuleni jak koale.-Dzień dobry, Cassidy- usłyszałam, zaraz po przebudzeniu.
Uśmiechnęłam się, jeszcze zanim otworzyłam oczy.
-Witaj, Nathanielu- odparłam, przeciągając się.
-Już dawno nikt tak do mnie nie mówił, ale lepiej zostańmy przy zdrobnieniu- stwierdził brunet z uśmiechem.
-Potwierdzam- westchnęłam, podnosząc się z łóżka.
-Dokąd się wybierasz, nigdy tak szybko nie wstajesz.
-Nie mogę się doczekać, aż powiemy Arielle i Scottowi co odkryliśmy, ich miny będą genialne- roześmiałam się.
-W takim razie ja też chętnie wstanę.Przed zejściem na dół, postanowiliśmy się spakować, ponieważ mieliśmy wyjeżdżać po południu.
Kiedy zeszliśmy na dół, nasi przyjaciele jeszcze spali.
Zrobiliśmy śniadanie i czekaliśmy na nich w kuchni.
-Dzień dobry- usłyszałam zaspany głos mojej rudej przyjaciółki.
Arielle usiadła przy wyspie kuchennej w szlafroku, przecierając oczy.
Scott przyszedł zaraz po niej i również usiadł na krześle.
-Hej- uśmiechnęłam się.
-Czemu masz taką minę?- zapytała Ari, która zdecydowanie zbyt dobrze mnie zna.
-Mamy wam coś ważnego do przekazania...- zaczął Nate.
-Chcę być chrzestną!- krzyknęła nagle moja przyjaciółka.
-Jeszcze nie jestem w ciąży- zaśmiałam się.
-Kurde, a już chciałam zostać ciocią, no to w takim razie co to za ważna sprawa?
Nate objął mnie ramieniem i uśmiechnął się promiennie.
-Więc to trochę skomplikowane, ale ja i Nate znamy się tak jakby już...19 lat?- bardziej zapytałam niż stwierdziłam.
Po moim wyznaniu, Arielle i Scott spojrzeli na siebie i oboje przygryźli wargi, żeby się nie roześmiać.
Arielle odkaszlnęła.
-Wiemy- powiedziała.
Ok, myślałam, że nie mogę być w większym szoku, niż poprzedniego dnia, ale chyba jednak się myliłam.
-Że co?- zapytałam, myśląc, że żartuje.
-W sumie to, wiedzieliśmy to od dosyć dawna...
-Powtórzę "że co"?!- krzyknęłam do przyjaciółki.
-Tak właściwie to ja po części wymyśliłam ten zakład- Arielle podrapała się po nosie.
Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale zrezygnowałam i je zamknęłam.
-Nie wierzę- powiedziałam po chwili.
Puściłam Nathana i szybkim krokiem poszłam na górę.
Usiadłam na łóżku i zastanawiałam się dlaczego Arielle nie powiedziała mi o tym, że wie.
I skąd w ogóle to wiedziała.
-Cassie daj mi wyjaśnić, zanim się wściekniesz- usłyszałam głos mojej rudej przyjaciółki, dochodzący od strony drzwi.
-Dobra, ale...- westchnęłam głęboko- pozwól mi to przemyśleć- oznajmiłam i przeszłam obok niej.
Zbiegłam na dół i skierowałam się w stronę kuchni.
Nate i Scott nadal tam byli.
Mój chłopak również nie wyglądał na zadowolonego.
-Scott, czy ty i Arielle jesteście spakowani?
-Tak, pakowaliśmy się wczoraj...
-Możemy jechać do domu?- zapytałam Nathana, zaciskając dłonie w pięści.
-Jeśli chcesz, to idę po bagaże- oznajmił Nathan.
Skinęłam głową i wyszłam przed dom.
Nie mogłam pozbierać myśli, a do tego potrzebowałam miejsca, które było daleko stąd.
Wszyscy wyszli z domu jakieś 20 minut później.
Nate powiedział, że musieli jeszcze szybko ogarnąć w domku.
Scott i Arielle zapakowali się do swojego samochodu, a Nate spakował wszystko do naszego.
Po pięciu minutach, gdy wszystkie drzwi były już zamknięte, odjechaliśmy z miejsca, w którym stało się wiele niesamowitych, jak i bolesnych rzeczy.
Po czterdziestu minutach drogi, chłopak bez słowa złapał mnie za rękę.
Spojrzałam na niego i lekko się uśmiechnęłam.
Nie odzywaliśmy się do siebie przez całą drogę, głównie dlatego, że przez połowę spałam.
Przez drugą polowe, zastanwiałam się nad tym, co Arielle miała na celu, wymyślając to wszystko ze Scottem.

CZYTASZ
Deal {Zakończone}
Dla nastolatkówNie wyjaśnię jak wszystko się zaczęło i czemu ja i on tak bardzo się nie lubimy. Jedyne co wiem, to że jego widok wywołuje falę wspomnień. Nie powinnam tego robić, ale jednak nagroda za wygraną jest zbyt przekonująca. Czy naprawdę w dwa miesiące tak...