36. Umrzemy razem tak, jak obiecałem.

2.5K 110 4
                                    

- Możemy porozmawiać?
- Uderzyłaś się w głowę? - zakpiła Angela.
- Dobra, nieważne.
Eleanor już miała odejść, jednak byłam ciekawa, czemu do nas przyszła, dlatego zaskoczyłam wszystkie osoby zebrane przy stoliku i odezwałam się:
- Siadaj.
Moje przyjaciółki spojrzały na mnie zaskoczone, ponieważ cała nasza trójka nie lubiła cheerleaderki, a ja zgodziłam się jej wysłuchać. Eleanor też była zdziwiona moim zachowaniem, jednak usiadła obok mnie. Początkowo milczała i jedynie bawiła się swoimi paznokciami, co działało mojej współlokatorce na nerwy.
- Jeśli już tu jesteś to może coś powiesz? - odezwała się i spojrzała na dziewczynę obok mnie. Widziałam, że Angeli nie podobał się pomysł rozmowy z Calder, ale było już za późno żeby ją wyrzucić.
- Chciałam... chciałam was przeprosić - powiedziała Eleanor.
Jade zachłysnęła się swoją kawę, Angela spojrzała na nią jakby wyrosła jej druga głowa, a ja pozostałam niewzruszona, jednak w środku byłam w szoku.
- To są jakieś pieprzone żarty, racja? - zapytała Angela, jednak wzrokiem kazałam jej się zamknąć.
- O co ci chodzi Eleanor? - zapytałam.
Dziewczyna spojrzała na mnie, a później na moje przyjaciółki, które mierzyły ją morderczym wzrokiem i siedziały z rękoma założonymi na piersi.
- Mówiłam i robiłam wiele rzeczy, z których nie jestem teraz zadowolona, okej?
- Okej? - przewróciłam oczami na sarkazm Jade.
- Chciałam was przeprosić za to, że próbowałam zniszczyć wasze związki. Naprawdę źle się z tym czuję i szczerze przepraszam - powiedziała Eleanor, a w jej głosie rzeczywiście można było usłyszeć skruchę.
- Dlaczego to robiłaś? Wiedziałaś, że kochamy naszych chłopaków, a oni kochają nas - powiedziała Angela.
- Właśnie dlatego.
- Jesteś chora? Jak można być taką suką, co?! - Jade była wyraźnie oburzona. Właściwie wszystkie byłyśmy.
- Byłam zazdrosna. Widziałam jak wasi chłopacy patrzą na was. Darzą was taką miłością, o której mogłam marzyć.
- Przecież miałaś chłopaka - powiedziałam.
- On mnie nie kochał. Może na początku, a później byliśmy sobie obojętni. Dlatego widząc wszystkie zakochane pary chciałam je zniszczyć. Byłam zła, że inni mogą być kochani, a ja nie, rozumiecie?
- Nie powinnaś mieszać się w nasze związki, to po pierwsze. Po drugie mogłaś zerwać ze swoim chłopakiem już dawno, skoro cię nie kochał. Po trzecie, czemu nagle nas przepraszasz? - zapytałam. Właściwie tylko ja rozmawiałam z Eleanor, ponieważ Angela i Jade tylko patrzyły na nią. Nie wierzyły w żadne jej słowo, jednak moim zdaniem dziewczyna mówiła prawdę. Może byłam trochę naiwna i czasem łatwo ufałam innym, ale teraz miałam wrażenie, że Eleanor naprawdę żałuje, tego co robiła.
- Wiem, że zrobiłam źle. Nawet jeśli sama czułam się niekochana i niechciana nie powinnam próbować niszczyć tego co jest między wami a waszymi chłopakami - Eleanor na chwilę przerwała i spuściła wzrok. Kiedy podniosła głowę spojrzała bezpośrednio na mnie. - Amy, nie spałam wtedy z Louisem. No wtedy gdy byliśmy w domku Harry'ego.
- Wiem - odpowiedziałam natychmiast. Ufałam Louisowi i pomimo że nie byliśmy wtedy razem wiedziałam, że mnie nie zdradził. Oczywiście dotarło to do mnie po pewnym czasie, ale jednak.
- Przepraszam. Naprawdę.
Eleanor chciała już wstać i odejść, ale wtedy Angela ocknęła się i powstrzymała ją gestem dłoni.
- Czekaj. Skąd mamy mieć pewność, że przepraszając nas czegoś nie kombinujesz?
- Nie ufacie mi, chociaż w pełni na to zasłużyłam. Naprawdę niczego nie kombinuję, chcę naprawić swoje błędy i mam nadzieję, że mi wybaczycie. Nie dziś, ale może kiedyś...
- Zakochałaś się, mam rację? - zapytała Jade. Policzki Eleanor oblał mocny rumieniec.
- Ugh, tak. I zależy mi na tym.
- Wow - powiedziałyśmy we trzy.
- Będę już szła - Eleanor wstała i wzięła swoją torebkę. - Cześć dziewczyny.
Patrzyłam za nią, jak wychodzi, a kiedy już jej nie było spojrzałam na Angelę i Jade.
- Czy to się działo naprawdę? - zapytała moja współlokatorka.
- Chyba tak - odpowiedziałam.
- Co ta miłość robi z ludźmi - zaśmiała się Jade.
Skończyłyśmy nasze kawy, po czym zajrzałyśmy jeszcze do kilku sklepów, a po zjedzeniu obiadu w naszej ulubionej chińskiej restauracji, wróciłyśmy do akademika żeby zacząć się pakować.
Będzie świetnie na Hawajach, czuję to.

Spaces. Louis Tomlinson FanfictionWhere stories live. Discover now