Rozdział 28 "W centrum uwagi"

2.1K 224 9
                                    

*Elena*

Jeszcze słyszałam jak Shay krzyczy coś za mną, ale ja już byłam za drzwiami. Chciałam stąd wybiec ale ból w klatce piersiowej nie dawał mi szans nawet na głębszy oddech.

Świat zaczął wirować...blaknąć. Wszelkie dźwięki mnożyły się, zanikały, coraz bardziej przygłuszone.

Aż w końcu przed oczami zamajaczyła mi wielka, czarna plama. Powiększała się by objąć swoim panowaniem i ciemnością wszystko wokół.

Mgielnie pamiętam, że uderzyłam, chyba głową, o podłogę.

Wszystko stało się czarne. Czułam błogi spokój. Ból odszedł w niepamięć.

W końcu czekała mnie... wolność.

⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜⚜

*Shay*

Wybiegłem za nią, ale już jej nie było, więc wróciłem do Jane. Usiadłem obok i spojrzałem na nią w zamyśleniu. Nie byłem pewien, czy w ogóle zauważyła moją nieobecność.

Tak to jest jak pozwalasz zwykłej śmiertelniczce odczytywać runy magiczne. Jak już raz je zobaczy, na zawsze będzie umieć.

Ciekawe o co chodziło mojej rąbniętej siostrzyczce? Może gadała z Dyrektorkiem i nagadał jej bzdur?

I tak myślałem do momentu w którym tuż przed moją twarzą pojawił się Philip. Złapał mnie za koszule i podciągnął do góry.

- Gdzie jest Elena? - spytał. A raczej w trybie natychmiastowym zażądał odpowiedzi.

- Philipie co ty... - Jane zaczęła i nie skończyła. 

Widziałem tylko ruch nadgarstka Phila i Jane zamilkła. Wrócił do mnie wzrokiem.

- Gdzie. Jest. Elena? 

Głośniej przełknąłem ślinę.

- Była tu przed sekundą. Mówiła, że idzie załatwić coś w mieście. Ale czemu po prostu jej nie namierzysz? - spytałem próbując delikatnie się wyswobodzić z jego żelaznego uścisku.

- Nie mogę. Nie mogę jej namierzyć nigdzie. Jakby zniknęła, albo umarła. - stwierdził cicho. Nawet się nie zawahał użyć słowa "umarła". Oniemiałem. 

- Była tu przed chwilą...

- Czy zachowywała się jakoś...inaczej? - spytał przerywając mi w pół zdania. Zaczął mnie z lekka przyduszać, ale jeśli Eli by...umarła... to równie dobrze mógłby mnie udusić i nie miałbym mu tego za złe.

Zerknąłem na Jane i westchnąłem.

- Pytała się o Maye. - odpowiedziałem cicho. Phil wiedział, jako chyba jedyny, o mojej miłosnej historii w świecie śmiertelników.

Sam Phil zaklął i to nie pod nosem. Zaczął praktycznie wywrzaskiwać przekleństwa adresowane do całego świata.

Nagle znieruchomiał i przyjął całkowicie skupioną minę. Pokiwał głową. Raz, drugi. Jego twarz stawała się coraz bardziej mroczna. 

- Szlag by to trafił! - Phil kopnął w mój fotel z całej siły. Biedny fotel uderzył w ścianę za sobą tak mocno, że jego oparcie pękło i odpadło. Jane odskoczyła od swojego miejsca, jakby ono zaczęło parzyć. Cofnęła się za mnie i czekała na rozwój wydarzeń,

- Co się stało...? - zapytałem, delikatnie odwracając go w swoją stronę. Nie wiedziałem jak mam do niego przemawiać. Wyglądał jak szaleniec, którego akurat wypuścili ze szpitala psychiatrycznego.

Świat magiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz