Przetarłam zaspane oczy, odwracając się na bok, przez co usłuszałam jęk.
-Mogłabyś uważać na moją twarz, Kate?- zapytała zirytowana Izabella, masując swój policzek. Rozejrzałam się po pokoju i wykrzywiłam twarz w grymasie.
Byłyśmy w moim pokoju, w łóżku bez pościeli, wokół łóżka był rozsypany piasek, który któregoś wieczoru zbierałam do probówki w Rio specjalnie dla mojej przyjaciółki. Porozwalane ciasteczka i okruszki przylegały do mojego tyłka, po za tym odczuwałam lekkie oznaki kaca.
-Która jest godzina?- zapytałam, otwierając szeroko oczy. Dzisiaj był ten dzień.
-Yyy, dopiero w pół do ósmej. Ugh, zostały mi jeszcze dwie godziny do spotkania w hotelu.- mruknęła, znowu rzucając się na łóżko, a po chwili było słychać jej głośne chrapanie.
Pięknie, spóźniona pierwszego dnia do pracy. Pędem poleciałam do łazienki, wykąpałam się szybko i wyprostowałam włosy, w międzyczasie myjąc zęby. Wytuszowałam rzęsy, wcześniej nakładając trochę podkładu. Usta przejechałam bordową, matową szminką z Calvin'a Klein'a i odbiłam usta na waciku.
Zrzuciłam szlafrok i ubrałam czarny komplet bielizny, a następnie przyszykowaną czarną sukienkę, która długością sięgała mi dłoń przed kolano. Na nogi wsunęłam czarne, wysokie szpilki i napisałam Belli kartkę, że ma zamknąć moje mieszkanie i zatrzymać klucze, które swoją drogą sobie przywłaszczyła.
Z ulgą stwierdziłam, że było dopiero dwa po ósmej, a na parkingu stał już znajomy mi Aston Martin mojego narzeczonego.
-Cześć Nathan.- mruknęłam, wsiadając do samochodu. Mężczyzna zmarszczył brwi, lustrując mnie wzrokiem.
-Masz za duży dekolt w tej sukience, po za tym jest za krótka. Będzie ci zimno, a wtedy zamiast pracować, będziesz mi marudzić o tym, że mam Cię przytulić. Wtedy narodzi się między nami seksualne napięcie i znowu będę musiał jechać na ręcznym, bo mi nie dasz. Przyznaj się, zrobiłaś to specjalnie.
-Oczywiście, kotku.- rozbawiona posłałem mu buziaka w powietrzu.- Widziałeś już swoje biuro?
-Szczerze? Nie widziałem. I boję się tego, co zobaczę, ponieważ Twoja matka jest nieobliczalna.
-Ma dobry gust.- powiedziałam, posyłając mu wredny uśmieszek.
-Nie wątpię, kochanie.
Firma znajdowała się jakieś 20 minut samochodem od mojego apartamentu. Razem wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę ogromnego drapaczka chmur, który od dzisiaj należał do nas.
Weszliśmy do środka przez automatyczne, obrotowe szklane drzwi, wdychając zapach cynamonu i kwiatu, którego zapachu nie potrafiłam rozpoznać.
-Ale tu pachnie.- wymamrotałam cicho. Zaczęłam się rozglądać po parterze. Czarne, skórzane kanapy były poukładane wzdłuż ściany, a przy nich stały szklane stoliczki, na których były postawione świeże kwiaty jaśminu.
W recepcji siedziało kilka dziewczyn, które przyglądały nam się z dziwnym wyrazem twarzy. Nie żeby coś, ale gdy zauważę, że zaczynają się obijać, zmienię ten skład apostolski na bardziej korzystny dla Shelvin & Thomson Bank.
-Tu jesteście moje słodziki!- usłyszałam piskliwy głos mojej mamy, na co skryłam się za Nathan'em.
Zakupy z nią, to okropność. Obiecałam sobie, że przez miesiąc, dwa lub ewentualnie pół roku będę się wymigiwać z rodzinnych spotkań, ale to było nieuniknione i wiedziałam o tym.
Za nią stała pani Thomson i Adam, którzy uśmiechali się szeroko, a mój tata razem z nimi. Cieszyli się tak bardzo z tego, że oddawają interesy w ręce młodych? Co prawda, dostaniemy narazie 85% wszystkich akcji w firmie, a pozostałe podzielono pomiędzy Adam'a, a mojego tatę. I dostaniemy je po ślubie, albo w ogóle.

YOU ARE READING
Bad Friends ✔
Romance-Nie przywitasz się ze swoim ulubionym mężczyzną? -Gdybyś jeszcze nim był.- parsknęłam, a następnie dałam mu całusa w policzek. -Liczyłem na szybki numerek na tylnych siedzeniach, kochanie.- Nathan ułożył usta w dzióbek. -Przeliczyłeś się Thomson...