Rozdział XIV

12.5K 597 8
                                    

- On tutaj idzie! - piszczy przerażona Sarah. Rozglądam się po jej pokoju w nadziei, że znajdę jakieś miejsce, w którym mógłbym się ukryć. Podbiegam do szafy i otwieram ją, ale niestety się do niej nie zmieszczę. Sarah patrzy na mnie zszokowana.
- No co? Muszę się gdzieś schować - tłumaczę swoje zachowanie.
- Poczekaj, wyjdę tacie na przeciw - mówi i wychodzi z pokoju. Słyszę za drzwiami jej rozmowę z ojcem.
- Bolton kiedy poszedł? - pyta mój szef.
- Skąd mam wiedzieć? Kazałeś mi iść do mojego pokoju, kiedy Dan przyszedł, więc nie mam pojęcia - odpowiada zdenerwowana Sarah. Jej słowa mnie zastanawiają. O co chodzi szefowi? Bez przesady, dlaczego ją wygonił, gdy przyszedłem?
- Spokojnie, córeczko. Chciałem tylko zapytać - wypowiada.
- Nie możesz tu wejść - wypala nagle panna Creig. Zakładam, że jej ojciec chce przyjść do pokoju córki. Jasna cholera, już po mnie!
- Nie mogę? A to dlaczego? - mężczyzna podejrzliwie zadaje pytanie.
- Bo... Zoey tam jest i się przebiera, dlatego wątpię, że chciałaby, żebyś tam wszedł - mówi, a wręcz krzyczy Sarah. Zapewne chce dać znać swojej przyjaciółce, żeby nie wychodziła ze swojego pokoju. Mądra dziewczynka - myślę i uśmiecham się.
- W porządku, chodźcie niedługo na kolację - kończy pan Creig i słyszę, jak odchodzi. Oddycham z ulgą. Po chwili do pokoju wchodzą dziewczyny.
- Sarah, co Ty... - zaczyna Zoey, ale przerywa, kiedy zauważa mnie. - Okej, rozumiem już, po co ta szopka. Cześć - wita się ze mną brunetka.
- Hej hej - odpowiadam. - Sarah, jak ja teraz wyjdę?
- Niestety nie wiem - opuszcza ręce i siada na łóżku. Przysiadam się do niej.
- Raczej nie mogę spędzić tutaj nocy - mówię, na co Zoey się uśmiecha.
- To akurat nie byłby głupi pomysł, tyle że jak na razie dosyć trudny - wypowiada. Sarah podnosi na nią wzrok i puka się w czoło.
- Ty jakaś głupia jesteś, gdzie Dan miałby niby spać?
- Jak to gdzie? Z Tobą - odpowiada z błyskiem w oku. W mojej głowie od razu włącza się wyobraźnia. Już widzę, jak przytulam Sarah w nocy i całuję ją w czoło, żeby poczuła się bezpiecznie... Dobra, stop.
- Ogarnij się, on ma dziewczynę - oznajmia Sarah i wstaje z łóżka, a ja wracam na ziemię. Fakt, dosyć dziwnie by to wyglądało. Monique byłaby wściekła.
- To jak wygonisz tatę z domu? - pyta Zoey skonsternowana.
- Nie wiem, myślę - wykrzykuje szatynka. Następuje cisza, która mam wrażenie, że trwa wieki. - Dobra, Zoey, w łazience na dole stoi flakonik moich perfum. Zbijesz te perfumy, i tak już się kończą. Tata do Ciebie przybiegnie, a ja w tym czasie odprowadzę Dana do drzwi - Sarah przedstawia swój pomysł. Przyznam, że sam bym na to nie wpadł, bo plan jest dobry.
- Okej, idę - oznajmia Zoey i już jej nie ma. Wstaję z łóżka szatynki i podchodzę do drzwi, żeby coś usłyszeć. W tym momencie rozlega się dźwięk bitego szkła.
- Aj aj - krzyczy brunetka z dołu. Zduszam w sobie śmiech.
- Zoey, co się stało?! - pyta pan Creig i słychać, że biegnie do miejsca zdarzenia.
- Dobra, teraz albo nigdy - Sarah patrzy mi w oczy i wybiega z pokoju, ja za nią. Zbiegamy ze schodów. Zatrzymujemy się dopiero pod drzwiami wejściowymi.
- Dobrze, że samochód stoi w warsztacie - zagaduję. Dziewczyna lekko się uśmiecha. - Dziękuję za rozmowę. Do zobaczenia - żegnam się i wychodzę. Biegnę do warsztatu, żeby szef mnie nie zobaczył przez okno. Chwilę potem wsiadam już do swojego Audi RS5 i jadę do Jamesa.

Wchodzę bez pukania do domu przyjaciela. Witam się z nim podaniem ręki, a ten zaprasza mnie do salonu.
- No co tam, James, wychodzimy gdzieś? Czy masz zamiar siedzieć na dupie w domu? - śmieję się z chłopaka.
- Możemy iść do knajpy na piwo - odpowiada, uderzając mnie pięścią w ramię.
- To nie ma co tracić czasu, chodź - wstaję i już po chwili siedzimy w moim aucie.
- Jak tam z tą młodą od Twojego szefa? - pyta niespodziewanie.
- Mieliśmy dzisiaj akcję. Siedziałem u niej w pokoju, a do domu wrócił jej ojciec. Musieliśmy szopkę odwalić, żebym mógł wyjść - śmieję się na cały głos na wspomnienie dzisiejszego dnia.
- Wow wow, Dan, co Ty robiłeś w jej pokoju? - dziwi się James.
- No... rozmawialiśmy - odpowiadam cicho.
- Stary, ona Ci kompletnie w głowie namieszała. Jak jej na imię?
- Sarah - wypowiadam krótko.
- Sarah, Sarah... Co to musi być za laska, że aż tak straciłeś dla niej głowę, mimo że masz Monique - teraz to on się śmieje. Przemilczam to, gdyż jesteśmy już na miejscu. Wchodzimy do środka i siadamy przy barze. Zamawiamy po jednym piwie.
- Dan, Ty chyba prowadzisz - zauważa James.
- Spokojnie, tylko jedno, poza tym chyba szybko się stąd nie zamierzasz ruszać - uspokajam go.
- Hm, faktycznie - mówi i śmieje się. W tej chwili drzwi do knajpy otwierają się i do środka wchodzą trzy dziewczyny. Jakaś blondynka, Zoey i... Sarah. Otwieram szeroko usta, kiedy zauważam, jak pięknie wygląda. Zresztą jak zwykle. James, patrząc na mnie, odwraca się w stronę dziewczyn.
- Fiu, fiu, masz gust chłopie - mówi z uznaniem.
- Widzisz tę dziewczynę ubraną w biały kombinezon bez ramiączek? - pytam, nie odrywając wzroku od Sarah. Szatynka zauważa mnie i rumieni się.
- Cześć - wita się ze mną cicho i razem z przyjaciółkami mija mnie, aby usiąść w kącie pomieszczenia. Wiodę za nią wzrokiem, tak samo jak James.
- Znasz ją? - przyjaciel dźga mnie w bok.
- Człowieku, to Sarah - szepczę. Teraz James również otwiera usta ze zdumienia.
- O kurwa, stary, przecież to bogini seksu - wyjękuje jednym tchem.
- Wiem - mówię cicho.
- Serio, Dan, powinszować tylko - klepie mnie w ramię. - Gdyby nie Ty to ja bym się za nią wziął - rozmarza się. Po jego słowach przytomnieję.
- Ej ej, łapy od niej precz. Zobacz, ma jeszcze dwie przyjaciółki - kiwam głową w ich stronę.
- Fakt, też niezłe laski. Chodź, idziemy do nich - uśmiecha się od ucha do ucha.
- Co? Nie, zwariowałeś chyba - odpowiadam. Chciałbym do nich podejść, ale jakoś mi głupio. Poza tym...
- Hej kochanie - słyszę głos Monique. Kieruję swój wzrok w stronę drzwi i zauważam moją dziewczynę.
- To sobie poszliśmy - zrzędzi James. Wzruszam przepraszająco ramionami.
- Hej - witam się z Monique i całuję ją w policzek. Odwracam się w stronę Sarah i widzę, że nie patrzy na mnie. Chciałbym ją przeprosić, że Monique przyszła, ale to by było bez sensu. Bo przecież nie ma za co jej przepraszać. To by było idiotyczne. Spoglądam więc znowu na swoją dziewczynę i posyłam jej sztuczny uśmiech. Przykro mi to mówić, ale wieczór będzie popsuty przez właśnie przez nią.

Witajcie! Zauważyłam w swojej książce błąd, który muszę wyjaśnić. Niechcący używałam dwóch "naziwsk" Sarah. Craig i Creig. Nie zauważyłam tego na początku, zapewne słownik mi poprawiał. Jednak żeby było jasne, główna bohaterka to Sarah Creig. Przepraszam za niedopatrzenie. Czytajcie, gwiazdkujcie i komentujcie. Dziękuję za obecność :*

Córka Mojego Szefa Where stories live. Discover now