Robię bo mało, na wattpadzie z moim ukochanym boysbandem ;'( .
W rolach głównych:
JACKSON WANG,
MARK TUAN,
JAEBEOM IM,
JINYOUNG PARK,
YOUNGJAE CHOI,
BAMBAM,
YUYGEOM KIM
oraz
[T.I].
Miłego czytania ;*
<< Wiem, że Bambam jest buddystą, ale w ramach tej książki pozwoliłam sobie, trochę przekłamać w tej sprawię :'). Mam nadzieję, że nikogo w ten sposób nie urażę, pamiętajcie, że ta książka to tylko fanfiction! <3 >>
Dzisiejszy dzień będzie odbywał się pełną parą. Wiecie ile zajęło mi dobór odpowiedniej stylizacji? To było coś w rodzaju cienkiej linii między niebem, a piekłem. Takie balanse są niebezpieczne, ale na szczęście udało mi się obejść bez usmażenia sobie zadka. Takie marne przysłowie.
Bang Chan od wczorajszego dnia przebywał w moim mieszkaniu tak samo jak Yugyeom, którzy pomagali dobrać mi odpowiednie elementy do mojego stroju. Śmieszyło mnie to trochę, ponieważ to ja się bawiłem zawsze w ich visuala, ale jak widać od czasu do czasu rolę mogę się zmienić.
Obudziłem sie, delikatnie przetarłem twarz, po czym zorientowałem się, że na moim łóżku oprócz mnie śpią wcześniej wspomniani mężczyźni. Pytanie brzmi ile nam wczoraj zajęło dobieranie tego wszystkiego, że tak posnęliśmy?
- Halo chłopaki pobudka! Trochę się nam przy spało, ale nie ma czasu dzisiaj zaspać! - zaczął delikatnie bić ich po policzkach, na co leniwie spojrzeli na moja osobę, mrucząc z nie zadowolenia.
- Kunpimook, zabiję cię - Yugyeom wydukał niewyraźnie przez swoje wybalsamowane usta " I didn't put on my lips" legendarne nigdy nie umiera - Kazałeś nam do drugiej wybierać ta cholerną biżuterię, a teraz przed godziną 8 każesz nam wstawać? - spiorunowałem przyjaciela wzrokiem - AAA - gwałtownie wstał - To już dzisiaj co nie? - przekręciłem oczami, a następnie delikatnie pokiwałem głową, na znak, iż ma rację. Chłopak speszony przeprosił, że uniósł głos, po czym szybko udał się do jednej z dwóch łazienek w moim domu.
- Christopher, wstawaj - starałem się dobudzić Australijczyka, który smacznie pochrapywał pod nosem.
- Tak, już, już idę - wybełkotał, siadając na łóżku z niewyraźną miną.
Ja pośpiesznie ruszyłem w kierunku wolnej łazienki, wraz ze swoim smokingiem oraz wszystkimi klamotami, które wczoraj przysporzyły nam tyle problemów. Rozciągnąłem się przed lustrem, podziwiając to co zobaczyłem. Chude to, ale klatę to jednak ma ~ pomyślałem w głowie spoglądając na lustro.
Szybko się przyszykowałem, ogarnąłem, a następnie dołączyłem do chłopaków, którzy byli już gotowi.
- Reszta powiedziała, że za niedługo będą i nas zabiorą dwoma autami - poinformował mnie Yugyeom, który w dzisiejszym dniu służy mi jako prawa ręka, a Chan jak lewa. Przyjąłem informacje do wiadomości, udając się do głównego punktu mojego domu - salonu.
Usiadłem sobie grzecznie na kanapie, a następnie zostałem zaatakowany przez gromadkę moich dzieci. Oblazły mnie całego, przy czym zostawiając po sobie znać w postaci kociej sierści. Zrobiłem głęboki wdech i wydech, chociaż i tak nie potrafiłem gniewać się na te diabelskie bestie. W końcu czy oczy takiego kotka mogą spowodować, że nagle ciśnienie skoczy mi do głowy?
- Oj Bambam , weź strzepnij tą sierść - nagle usłyszałem głośne kichnięcie Yugyeoma - wiesz, że mam uczulenie na sierść - zaczął je ze mnie strzepywać, na co cicho się zaśmiałem.
- Dziękuje ci za pomoc bracie, ale mam swoje rączki - zacząłem się śmiać, chociaż maknae nie było do śmiechu, mi również kiedy zaczął delikatnie kaszleć, a jego oczy pokryły się łzami - Yugi, wszystko okej? - zapytałem, postanawiając się nie zbliżać i nie pogarszać jego stanu.
- Idź strzepnij to z siebie, zanim chłopak nam zejdzie - nakazał mi przyjaciel, a ja nie chcąc zgonu drugiego przyjaciela, postanowiłem to uczynić. Wyszedłem, więc przed dom, gdzie strzepnąłem włoski moich kochanych kocich dzieci, za którymi nie przepada Yugyeom - uczulenie.
- A ty co pajacujesz? - usłyszałem głos Jaebeoma, który wraz z pozostałymi przyglądał się temu co właśnie robiłem w tejże chwili. Podrapałem się delikatnie po karku, przełykając gulę w gardle. Nerwowo zaśmiałem się, przygryzając następnie górną wargę.
- Mamy malutki problem... - rzekłem w stronę swoich przyjaciół. Porozglądali się po sobie, a następnie bez słowa, rzucili na mnie spojrzenie, które nakazało mi mówić dalej - Pamiętacie jak Yugyeom miał uczulenie na kocia sierść to he he wiecie, tak się złożyło, że jest u mnie i zdycha, a ja nie mam jego lekarstw - zdenerwowałem się sam na wypowiedziane przeze mnie słowa.
Jinyoung podszedł i pacnął mnie po głowie, następnie wracając się z Markiem, po lekarstwa, które miały najmłodszemu stanąć na nogi. Miałem ogromne wyrzuty sumienia, że takie coś mogło się stać i to w dniu mojego wesela! Przecież Yugyeom to mój świadek, nie chce by pojechał do szpitala, przez moja głupotę, wpuszczeniu kotów w pobliżu przyjaciela.
Kiedy chłopcy upewnili się, że na moim garniaku nie ma już ani jednego włoska, postanowiliśmy wejść do domu sprawdzić czy aby na pewno wszystko jest w porządku.
Kiedy przekroczyliśmy próg, zauważyliśmy całego czerwonego Yugiego, trzymającego w dłoni kubek zimnej wody. Robił głębokie wdechy i wydechy. Kucnąłem przed nim, delikatnie się uśmiechając.
- Hej, mój świadku, nie umieraj mi tutaj okej? Wszystko w porządku? Jinyoung zaraz będzie z twoimi lekami, które masz w dormie - mówiłem do niego bardzo szybko, aż sam uśmiechnął się kładąc rękę na moim ramieniu.
- Jest lepiej - pokiwał głową - Jest mi trochę słabo, ale zaraz przejdzie, jeżeli was opóźniam jedźcie beze mnie - rzekł chłopak, a ja cicho przeklnąłem pod nosem.
- Słuchaj, nigdzie bez ciebie nie pojadę rozumiesz? Ten dzień jest dla mnie bardzo ważny, ale bez ciebie już taki nie będzie bro - przejechałem dłonią po jego bujnej czuprynie - Liczę na ciebie - mrugnąłem okiem, na co czarnowłosy uśmiechnął się porozumiewawczo .
- Dzwoni [ Imię twojej przyjaciółki} i pyta się gdzie jesteśmy, co mam jej odpowiedzieć? - Jackson wyrwał nas z transu, kierując do mnie swoje pytanie.
- Powiedz, że za niedługo będziemy i by się nie martwiła - oznajmiłem.
Jinyoung po 10 minutach przybył pod dom z lekami, Yugyeom szybko je zażył, a następnie sam nas poganiał pod kościół.
Kiedy już dotarliśmy pod budynek, zauważyłem stojącą [T.I], która już czekała na mnie. Yugyeom podszedł do niej, a następnie zaczął ją przepraszać, że to wszystko jego wina, i że gdyby nie my pewnie by się "przekręcił". [T.I] spojrzała na mnie pytająco, ale po usłyszeniu całej historii pojęła co się stało.
Na szczęście już nic więcej nie stało nam na drodze, po to abyśmy mogli powiedzieć sobie "Tak" i stać się małżeństwem. Nigdy nie sądziłem, że ożenię się w tak młodym wieku, ale jednego jestem pewien... że to najlepsza decyzja w całym moim życiu. W końcu żenię się z wyjątkową kobietą.
<< W ten oto sposób zostałaś panią Buhwakul ! <3 >>
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.