Spadam ze schodów tak, że mocno uderzam głową o dwa ostatnie schodki i jestem lekko zamroczona. Kiedy próbuję się podnieść moja głowa niemiłosiernie pulsuje, a ból w nadgarstku jest nie do zniesienia. Udaje mi się cudem podnieść z kafli, jednak przed oczami pojawiają się mroczki i czuję jak ziemia przyciąga mnie do siebie.
Przed upadkiem ratują mnie silne męskie ramiona, które trzymają mnie w pasie niczym imadło. Do moich nozdrzy dociera znajomy zapach i już wiem, że jestem bezpieczna. Nathaniel jest przy mnie, a to jest wszystko czego teraz potrzebuję.
Moja wilczyca tylko cicho popiskuje i skomle żałośnie, bo chce mnie chronić przed Jasonem, a przez ten wypadek nie mogę wydobyć z siebie wilka. Nawet nie mogę wysunąć kłów, a to znaczy, że coś jest bardzo nie tak. Ledwo mogę ustać na nogach i gdyby nie wsparcie bruneta, zapewne przytulałabym kafelki.
-Trzymam cię skarbię- słyszę tuż przy swoim uchu kojący głos Nata.
-Tak się cie...- nie dokańczam, bo mój wzrok ląduje na stojącym na szycie schodów Jasonie, który ma wypisaną na twarzy furie.
-Zabieraj pieprzone ręce z mojej dziewczyny!- Krzyczy mój jebnięty chłopak, który za chwile już nim nie będzie.
Niebieskooki na słowa tamtego przyciska moje ciało do swojego jeszcze bardziej i całuje mnie w czubek głowy, czym wywołuje lekki ból , a mi wyrywa się ciche jęknięcie.
-Co jest kochanie?- Nate szepcze pytanie.
- Moja głowa... bardzo boli- cicho odpowiadam i momentalnie robi mi się na chwile ciemno przed oczami.
-Zajebie skurwysyna- warczy brunet.
Nie powiem, bo w tym momencie zrobiłabym to samo, ale raczej nie jestem w formie, przez ten upadek. Za to mogę bronić się słownie, co niniejszym czynie:
- Skończ Jason. Jesteś kutasem, który pieprzy inne. Powiedz mi... . Zrobiłeś to, bo ja nie chciałam czy inne były takie chętne?
- Nie chciałaś, to poszedłem do innej. Proste- wyznaje nieskruszony.
-Od...od kiedy mnie- przełykam ślinę - zdradzasz?- Na moje pytanie z gardła Nathaniela wydobywa się ciche powarkiwanie.
-Um... od kilku dni kochanie- czuję ja brunet za mną napina mięśnie.- No wiesz od tego dnia kiedy nie chciałaś, a ja tak bardzo się starałem- na jego ustach formuje się szyderczy uśmieszek. A mi na jego słowami podchodzi żółć do gardła, a żołądek zawiązuje się w supeł.
-Ty skurwielu! -Wykrztuszam.- Jesteś podłą kreaturą i radzę ci zabierać dupę z mojego domu- dosłownie warczę na niego. - Z nami koniec!- Krzyczę i od razu tego żałuję, bo moją głowę przeszywa ponownie ostry ból.
W tym momencie mama ochotę odciąć sobie głowę i położyć ją gdzieś z boku, bo inaczej zwariuję. A na dodatek chętnie kopnęłabym Jasona w jego rodzinne klejnoty, tak żeby w przyszłości nie mógł mieć dzieci. Choć to cholernie kusząca perspektywa, to w tym stanie raczej nie wiele mogę, więc pozostaje mi czekać na rozwój sytuacji.
Jason schodzi ze schodów i staje na posadzce,a Nate chowa mnie za siebie, całując przelotnie w skroń po czym przyjmuje postawą wojownika. Niestety nie może rozszarpać temu dupkowi gardła, bo Jason jest człowiekiem, ale może zrobić coś innego. Może mu spuścić niezły wpierdol.
-Kim ty jesteś złamasie?- Pyta Jason i robi krok w naszą stronę.
-Twoim największym koszmarem!- Warczy Nate i rusza w kierunku mojego już byłego chłopaka.
Kiedy tylko tracę oparcie, chwieje i łapię się za głowę, która ciąż mi coraz bardzie. Upadam na kolana z opuszczoną głową, którą ostatkiem sił podnoszę do góry, a mój wzrok ląduje na dwójce walczących chłopaków. Przed oczami pojawiają mi się mroczki i ostatnią rzeczką jaką rejestruję, to jak Nathaniel bez opamiętania okłada Jasona. Później nie czuję już nic, bo zapada ciemność...

CZYTASZ
Miłość w pełni księżyca
WerewolfLosy syna Arin i Tiera z pierwszej części - "Przynależność". On pragnie swojej mate i ciągle jej szuka, bo wie, że gdzieś tam jest ta jedyna i w każdą pierwszą letnią pełnię księżyca, coś ciągnie jego wilka do lasu i nie wie dlaczego. Ona jest pewn...