[to będzie podzielone na dwie części, bo w jednej się nie mieści]
naszło mnie takie małe przemyślenie, do którego zainspirował mnie jeden post na FB o tym, czy płaczący faceci to pizdy, a konkretniej jeden komentarz, którego treść brzmiała mniej więcej tak, że facet nie powinien płakać bo wtedy jest pizdą i powinien być opiekunem kobiety, czy jakoś tak. od razu mówię, że może być trochę wulgarnie, ale poniosło mnie, a bardzo chciałem się tym z wami podzielić, jako inna kobieta (w tym momencie moja tożsamość nie ma znaczenia, więc przymknijcie na to oko. biologicznie jestem kobietą). pozwolę sobie tu po prostu przytoczyć mój komentarz spod opisanego wyżej posta:
"ej, ale jak kto chłopaki też mają prawo do odczuwania emocji? dlaczego?
nie serio. właśnie przez takie głupie pierdolenie faceci zgrywają chamskich debili i boją się zwrócić o pomoc, gdy faktycznie jej potrzebują. tak samo wszyscy się rozczulają nad bitymi kobietami, samotnymi matkami i laskami z depresją, jakby mężczyzn to wcale nie dotykało. bo to nie tak, że mężczyźni również są ofiarami przemocy ze strony kobiet, że mężczyźni również wychowują samotnie dzieci z różnych przyczyn, że mężczyźni też mają depresję. prędzej ktoś ich wyśmieje, niż faktycznie pomoże + jest to po prostu bagatelizowane, BO TO PRZECIEŻ FACET, ON MUSI UMIEĆ SOBIE PORADZIĆ. takie właśnie jest podejście społeczeństwa. KOBIETY, JEBNIJCIE SIĘ CZASAMI W ŁEB, ŻEBY PÓŹNIEJ NIE BYŁO ZDZIWIENIA, ŻE FACET KAŻE WAM SPIERDALAĆ DO KUCHNI, SKORO WY TEŻ TRAKTUJECIE ICH PRZEDMIOTOWO. periodt"