Description
- I co teraz zrobimy? - zapytałam w końcu, ignorując nieprzyjemną słabość w kolanach. - Teraz? Pewnie zejdziemy na kolację - wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Bądź co bądź, od tego martwienia się można strasznie zgłodnieć. - Nie cierpię cię - wymamrotałam, idąc w stronę drzwi. Usłyszałam za sobą głośny, zaraźliwy śmiech Wojtka. - I kiedyś cię uduszę, obiecuję. - Obiecaj mi jeszcze, że kiedyś za mnie wyjdziesz - zatrzymałam się w pół kroku. Ledwo co przemogłam się i powiedziałam o wszystkim co czuję, a ten idiota zaczyna pleść o ślubie? - Nie ma szans - odpowiedziałam po zbyt długiej chwili ciszy. - A ja tam uważam, że są - usłyszałam jeszcze, zanim wyszłam z pokoju. *** Maja lubiła dużo rzeczy. Lubiła zakupy z siostrą, soboty spędzone w jasnej pościeli, wiatr w długich włosach. Lubiła wygłupy ze znajomymi, nieśmieszne żarty opowiadane o trzeciej w nocy, lubiła wypić czasem lampkę czerwonego wina. Lubiła wyjścia na miasto z paczką znajomych, albo tylko z Kingą, albo samotnie. Lubiła słońce i lubiła deszcz. Ale jego, jego kochała. I tylko z tym nie umiała sobie poradzić. Bo nie umiała zdradzić mu, że go kocha, skoro przez tyle czasu mówiła, że go lubi. #238 w Fanfiction - 17.11.2016 (OMÓJBOŻE)