Description
To jedno wspomnienie odbijało się echem między uszami Erwina, leżącego na szpitalnym łóżku. Jego skołatane nerwy tylko ten moment był w stanie uspokoić. Nie znalazł w głowie nic innego. Słodka uległość, zaufanie płynące z zatracenia w obcym ciele. Pamiętał, że oddał temu człowiekowi całego siebie. Nie wiedział czemu. Czuł, że jego umysł błąka się po bezdrożach cudzych wspomnień i uczuć, choć nie potrafił tego wyjaśnić. W jednej chwili był w ciemnej, zapleśniałej celi, by po chwili magicznie przetransportować świadomość do szpitala Pillbox, gdzie brązowe oczy chwytały każdą jego myśl i cofały do momentu, w którym osiągali szczyt spełnienia wspólnie - jak idealnie dopasowane trybiki szwajcarskiego zegarka. Nie chciał innych oczu. Tylko te dawały mu bezpieczeństwo. Patrząc w brązowe niczym gorąca czekolada tęczówki, czuł słabość. Słabość, której nawet wizja śmierci nie dałaby rady odciągnąć daleko. Był gotów oddać życie za te oczy. Oczy Gregory'ego Montanhy.