Description
Już nie mam mojej Alicji, już nie ma kogoś tak szalonego jak ja. Czy wiesz Alicjo, że byłaś mi bardzo bliska. Zawsze gdy musiałaś wracać ciągle przezywałem to samo - tą pustkę w środku. Ale na szczęście zawsze moi przyjaciele mnie rozweselali i wszystko było dobrze. Lecz teraz czuję jakbym umierał. Moje włosy zaczynają przybierać białej barwy, a ja świruje, lecz nie w ten dobry sposób, tylko w ten zły. Moi przyjaciele nie potrafią mi pomóc. Nie umieją sprowadzić Alicji, wiem, że chcieli to zrobić ale nie mogli. Alicja "znormalniała". Nawet Absolem nie pomógł. Teraz zostaje mi tylko umrzeć we smutku. Słyszę coś podejrzanego! Krzyk! Krzyk kobiety! Czyżby sprowadzili Alicję!? Przez suwit wpada młoda dziewczyna o ciemno-zielonych włosach. Jej twarz jest blada podobna do mojej. Oczy jaskrawe-zielone. Widać, że ma ładną figurę. Ale jak ona się tu znalazła. W ogóle nie wyglądała jak ktoś stąd. - Ktoś ty? - zapytałem oczekując odpowiedzi. Lecz zbyt szybko jej nie dostałem. Dziewczyna przyglądała mi się z zaciekawieniem. Gdy tak na mnie spoglądała miała dziwny błysk w oku. - Alex. Mam na imię Alex - dziewczyna odezwała się i podała do mnie rękę. Dziwnie się czułem, coś w moim brzuchu zaczęło łaskotać. Może zjadłem coś zepsutego? Coś leży mi na żołądku. Dopiero teraz zauważyłem, że ma kilka tatuaży. Na zewnętrznej części prawej dłoni miała szeroki uśmiech. A w wewnętrznej części napis "It's a Joke". Na lewej dłoni, gdy się żenię rękę w tzw. żółwika, było napisane "HaHaHa" - A ty? - spytała. Coś zaczęło we mnie płonąć. W jej obecności dziwnie się czułem. - Kapelusznik - oznajmiłem i zdałem tą dziwną czapeczke, którą założyła mi mniemała. Uśmiechnęła się lekko i dalej patrzyła na mnie tymi swoimi oczami. Zobaczyłem jak moje włosy zaczynają lekko przybierać mój dawny odcień. To było piękne. Mój dawny humor też lekko powracał.